Hej!
Wydaje mi się, że teraz nie można narzekać na brak akcji. Zastanawiam się, aby nowe rozdziały były dodawane w konkretne dni, co Wy na to?
Ciekawi mnie jak wrażenia po rozdziale, dajcie znać w komentarzach. A jeżeli podobał się do dajcie gwiazdkę.
/Buziaki LoveeLoo/
________________________________________________________________________
Obudziłam się koło godziny 6 "co kompletnie nie jest do mnie podobne" i patrzyłam w sufit, nie mając na nic ochoty, a do tego mój umysł był jedną wielką pustką. To było dziwne uczucie, jak gdybym miała w jakiś "magiczny" sposób zablokowane myślenie, albo po prostu "rozmowę" z samą sobą w myślach. Nie wiem, czy było to wywołane moim stanem emocjonalnym i lekami, którymi mnie nafaszerowali. Musiałam "zamrozić" się na dłuższy czas, bo gdy ponowie zerknęłam na zegarek pokazywał 8:17. Hailey jeszcze spała, więc starałam się jak najdelikatniej opuścić jej łóżko i pokierować się do łazienki, aby się wykąpać i załatwić wszystkie inne sprawy. Następnie poszłam do swojej sypialni, aby się ubrać. Wiedziałam, że czeka mnie cały dzień w domu, dlatego postawiłam na wygodę. Ubrałam czarne leginsy, zwykłą czarną bluzkę i czarno-fioletową wielką koszulę za tyłek. Nie miałam ani siły ani ochoty na makijaż, więc na tym zaprzestałam swoją przemianę. Potem udałam się do salonu, aby włączyć telewizor i obejrzeć coś na netflix pod kocem, mimo że w domu było około 25 stopni. Ja tego absolutnie nie odczuwałam.
Mój święty spokój zburzył dzwonek do drzwi, na którego dźwięk niechętnie zwlekłam swoje ciało z kanapy i udałam się w stronę drzwi wejściowych. Przez judasza ( dla wyjaśnienia to przyrząd optyczny umożliwiający sprawdzenie, czy ktoś stoi po drugiej stronie drzwi) zobaczyłam Rachel .
- hej - powiedziałam, otwierając drzwi.
- heeejka, przyniosłam papierosy jak obiecałam - poinformowała kierując się do salonu.
- dziękuje, ile jestem Ci winna ? - zapytałam, idąc do sypialni po portfel.
- Twój tata stawia - zaśmiała się.
- CO? - zapytałam wielce zdziwiona, siadając koło niej.
- no - odpowiedziała wciąż śmiejąc się i kładąc siatkę z papierosami.
- mój ojciec, który ciągle powtarza, że umrę na raka płuc. A moje pieniądze właściwie idą z dymem - kontynuowałam z niedowierzaniem.
- tak, ten sam. Masz chyba tylko jednego - pokazała rządek pięknych ząbków.
- ja wyobrażam sobie że moim prawdziwym ojcem jest Ryan Gosling - zaklaskałam w ręce jak przedszkolak.
- a nie Enrique? - zapytała, udając zamyśloną.
- NIE, Enrique to mój sekretny kochanek, Ciiii bo się wyda - zaraz, gdy to powiedziałam obie wybuchłyśmy żywiołowym śmiechem, a ja znów poczułam się "normalnie" cokolwiek znaczy to w moim wykonaniu.
- cieszy mnie że masz dobry humor, ale....- chciała kontynuować, ale jej przerwałam.
- więc proszę nie niszcz tego. Za wcześnie by o tym gadać - zbeształam ją.
- okay - odpowiedziała zawiedziona.
Posiedziała jeszcze z 20 minut po czym wyszła, gdyż musiała iść do pracy. "hahahaha ja mam wolne" zaśmiałam się " i z czego tak rżysz, znów będziesz pastwić się nad sobą" dodał mój nieznośny umysł. Natomiast szybko uciszyło myśli o zbliżającym się spotkaniu z Zabdielem, gdyż zbliżała się godzina szesnasta. Szybko zebrało mi się na wymioty, ale takie ze stresu. Co spowodowało wspomnienie o randkowaniu, towarzyszyły mi wtedy dokładnie takie samem symptomy, "szok,ale tak" .Osoby tak wycofana z życia społecznego ja też chodzą na randki, głównie nie z własnej woli, ale zawsze coś. Mogłam odhaczyć to ze swojej listy "do zrobienia przed śmiercią" "Ej no jakby to mogło być gdyby najlepsza przyjaciółka, kogoś tak popularnego jak Rachel, nigdy nie była na radce i nie miała za sobą swojego pierwszego razu........czyli całowania. Tak na tyle było mnie stać" .
CZYTASZ
Prαgníєníє nσrmαlnσѕcí
Storie d'amoreAlessia przy pomocy najbliższych osób stara się prowadzić w miarę "normalne" życie, mimo iż daleko jej do tego. Dziewczyna od 10 lat balansuje pomiędzy nawrotami a remisją problemów zdrowia psychicznego, z którymi walczy sarkazmem i humorem. Gdy poz...