Ten rozdział jest bardziej nastawiony na emocje niż na akcję!
Jak myślicie gdzie może udać się Alessia?
---------------------------------------------------------
Kiedyś była mowa o tym że wszystkie przykrości wracają do mnie. Jestem jak delikatnie otwarty szampan, każda porażka czy przykrość to wzburzenie tego szampana, bo kilku czasem kilkunasty lub przy lepszym kilkudziesięciu wzburzeniach korek w końcu nie wytrzymuje, a szampan wybucha. Tak jest z moimi emocjami. Często skrywam w sobie emocje i odkładam je do "szufladek" ale one nie znikają, są tam cały czas, gdy komoda ma za dużo zapełnionych szuflad po prostu się psuje "za dużo tego wszystkiego"
Przytłacza mnie sytuacja z Christopherem, nie chce określać naszej relacji lecz z drugiej strony nie rozumiem tego co między nami jest. Mam wrażenie że on wszystko robi na pokaz i tak naprawdę jego słowa czy czyny nic nie znaczą,natomiast ja staram się być zdystansowana na zewnątrz, lecz prawda jest taka że niebywale zaangażowałam się emocjonalnie. I przeraża mnie myśl bycia przez niego zranioną, dlatego tak cholernie nie chce nawiązywać zbyt bliskich relacji.
Zabdiel i Kaylie początkowo wydawali się całkowicie niedobraną parą, lecz z każdym kolejnym spotkaniem z nimi upewniałam się że moje pierwsze wrażenie o ich związku było mylne. Widać ich miłość i chemię między nimi w tym w jaki sposób mówią o sobie i zachowują się w stosunku do siebie. Lecz ich ostatnie rozmowy kończą się tylko kłótniami, boje się że może nie dojść do ślubu, tylko przez ich stres przedślubny. Ich kłótnie nie dotyczą bezpośrednio związku lecz odmiennego podejścia do ceremonii zaślubin lub z powodu głupich nieporozumień. Szkoda że nie potrafią tego dostrzec.
Dawniej byłyśmy z Hailey nie tylko siostrami, ale i najlepszymi przyjaciółkami, dzieliśmy się wszystkimi sekretami i głupotami. Teraz ostatnia dowiaduje się o jej relacjach z chłopakami i związkach. Boje się że w pewnym momencie nie będę jej już w ogóle potrzebna i pozbawi mnie całkowicie możliwości uczestniczenia w jej życiu.
Kłótnia z mamą wróciła do mnie jak bumerang. Zaczęło się od mojego zbyt częstego wychodzenia z domu i wracania w nocy, a skończyło na wyśmianiu mojej relacji z Christopherem. To chyba ta najboleśniejsza sprawa. Uznała że nie jestem jego godna mimo iż prawie w ogóle go nie zna. Za to mnie nazwała nic nie znaczącą, żałosną wariatką. To wbiło mi nóż w serce.
Ostatnia sprawa z bieżących to zachowanie Rachel. Jej słowa że uważam Christophera za bankomat złamały mi resztki serca, zawsze starałam się dostrzegać ludzi, a nie ich rzeczy materialne, nigdy nie oceniałam człowieka po tym ile ma w portfelu. Natomiast moja niby przyjaciółka podsumowała mnie jako łowczynie bogaczy. Przy tym robiąc mi ogromny wstyd przy bliskich mi osobach, zachowując się jak żałosna i napalona małolata.
To właśnie jest powodem mojego zachowania. To sprawiło że czuje się jak gówno i nie mam ochoty oglądać nikogo. Sprawiło że chciałam zniknąć. Tak źle w zasadzie nie czułam się już bardzo dawno. Za namową rodziców lecz głównie ojca, któremu matka nagadała na mnie udałam się do swojego psychiatry. Wizyta skończyła się zmianą leków na mocniejsze i kolejnym zwolnieniem. Po wizycie wykupiłam leki i wróciłam do domu, w sypialni czekała na mnie córka babci.
- jak było u lekarza? - zapytała delikatnym tonem co ostatnio jej się nie zdarzało.
- wyśmienicie - burknęłam kładąc się na dywanie.
- dlaczego nie położysz się na łóżku? - poklepała miejsce obok siebie.
- bo Ty tam jesteś - odpowiedziałam czując wstręt do niej.
- tak chcesz rozmawiać - lekko się oburzyła, podchodzą do mnie.
- ja w ogóle nie chce z Tobą rozmawiać - zaśmiałam się.
- jestem Twoją matką i .... - przerwałam jej.
- i jednym z powodów przez które tak się czuję, jednego dnia mówisz że muszę na siebie uważać bo jestem świrem, a kolejnego doprowadzasz mnie do rozsypki i gdzie tu logika co ? - krzyknęłam podnosząc się.
- źle to odebrałaś - próbowała się bronić.
- a może Ty źle to sformułowałaś lub po prostu chciałaś mnie zranić i zrobiłaś to z premedytacją - ponownie krzyknęłam, wymachując rękami.
- jeżeli uważasz że zrobiłam to specjalnie to musisz być nienormalna - również krzyknęła.
- i w tym problem że jestem, przez ten cały czas broniłaś mnie przed innymi, lecz sama mnie krzywdziłaś i to nie raz. Nie chcę już poruszać tego tematu, po prostu wyjdź i zamknij za sobą drzwi - wykrzyczałam.
- jesteś bezczelna i mimo że jesteś moją córką to ...... - ponownie jej przerwałam.
- W Y J D Ź Z M O J E G O P O K O J U T E R A Z - wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam, lecz dało to rezultat bo po chwili zostałam sama w pokoju.
Nasza kłótnia nie tylko wprowadziła nas w złość, lecz doprowadziła mnie dodatkowo do płaczu i szału, nie potrafiłam nad sobą zapanować, marzyłam by coś rozwalić. Każda komórka w moim organizmie była pobudzona. Wtedy pojawiła się Hailey, ze swoim poczuciem humoru, miłością do mnie i pozytywnym nastawieniem. Najzwyczajniej w świecie podeszła do mnie po czym mnie przytuliła. Trwałyśmy w takiej pozycji około 5 minut, następnie położyłyśmy się i po prostu mnie tuliła, nie mówiąc nic do momentu gdy usnęłam.
Poranek był nieco przygnębiający, obudziłam się w ciuchach z poprzedniego dnia i w potwornym humorze. Po przebudzeniu kolejne 30 minut spędziłam gapiąc się w ścianę, następnie wykąpałam się, umyłam twarz i zęby po czym wróciłam do sypialni by przebrać się w czyste ciuchy. Idealny wydawał się dres. Gdy zeszłam na dół do kuchni spotkałam Hailey, która oznajmiła że naleśniki za chwilę będą gotowe, czekając na nie wyszłam na ogródek by zapalić. Gdy wróciłam Hailey już nie było, lecz naleśniki z nutellą i truskawkami już na mnie czekały "typowy posiłek na osłodę gorzkiego życia" - racja. Podczas jedzenia usłyszałam że siostra z kimś rozmawia, ciekawość wygrała, więc podążałam w stronę jej głosu, stojąc za komodą dostrzegłam Hailey i Christophera.
- musisz to przeczekać, tylko tyle mogę Ci powiedzieć - oznajmiła Hailey przytulając Christophera.
- nie da się jej pomóc ? - zapytał zaciskając pięści.
- nie, tak to wygląda, raz jest remisja, a potem nawrót. Ona teraz nie panuje nad emocjami, w jej głowie jest pole bitw i kompletnie sobie z tym nie radzi, chce wyjść na twardą i samowystarczalną, dlatego udaje że nie potrzebuje pomocy. Dostała nowe silniejsze leki i przed wszystkim musi odpoczywać. Po pewnym czasie wróci do siebie, wtedy dam Ci znać - dodała.
Nie chciałam dalej podsłuchiwać, więc po cichu wróciłam do kuchni by dokończyć śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie siostra, następnie wzięłam leki i poszłam się położyć do swojego pokoju. Gdy się obudziłam byłam sama w domu. Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Zdjęłam z szafy walizkę, której od dawna nie używałam i wsadziłam do niej bieliznę, ciuchy, kurtkę, buty, laptopa, leki, książkę i ładowarki. Do podręcznej torby zapakowałam portfel, kosmetyki odtwarzacz muzyki, słuchawki, klucze, chusteczki higieniczne, butelkę wody, papierosy, zapalniczkę oraz telefon. Szybko przebrałam się w normalne ciuchy i wyszłam z domu kierując się w stronę postoju busów. Gdy dotarłam na miejsce kupiłam bilet i wsiadłam do jednego z nich jadącego w dobrze znanym mi kierunku. Gdzie czułam się kochana, wolna i bezpieczna.
CZYTASZ
Prαgníєníє nσrmαlnσѕcí
RomansAlessia przy pomocy najbliższych osób stara się prowadzić w miarę "normalne" życie, mimo iż daleko jej do tego. Dziewczyna od 10 lat balansuje pomiędzy nawrotami a remisją problemów zdrowia psychicznego, z którymi walczy sarkazmem i humorem. Gdy poz...