-Pobudka. -Zacisnęłam mocniej powieki i jeszcze bardziej wtuliłam się w szeroki tors, należący zapewne do mojego brata- Kira... -Jęknął z niezadowoleniem i dźgnął mnie kilka razy palcem w policzek- Jeśli nie wstaniemy teraz, nie zjemy śniadania...
Machnęłam na to ręką i jeszcze bardziej wzmocniłam uścisk.
-Walić...
Mruknęłam i właściwie prawie zasnęłam, ale drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem.
-Dzieciaki, co wy jeszcze robicie w łóżku? -Ten głos oznaczał, że moją drzemkę szlag strzelił- Szybciutko, szybciutko! Szykujcie się i na śniadanie! -Wystawiłam w jej stronę środkowego palca, ale szybko uświadomiła mi, że dzisiaj i tak pójdę do szkoły, potarłam obolałe pośladki i niechętnie podniosłam swoje leniwe dupsko z miękkiego dywanu mojego brata- Wspaniale! Widzimy się na śniadaniu kochani!
Pocałowała mnie w czoło, a jej czarno-białe włosy połaskotały mnie w policzek, następnie odwróciła się do brata, by zrobić dokładnie to samo i wyszła z pokoju. Spojrzałam błagalnie na Ryote, ale on jedynie kiwnął przecząco głową. Westchnęłam z rezygnacją i wróciłam do swojego pokoju w celu ogarnięcia się. Po założeniu czarnej bielizny i zakolanówek wciągnęłam na tyłek czarną spódniczkę z białymi paskami na spodzie, opuściłam ją trochę. Na oślep szukałam góry garderoby, ale nie potrafiłam jej znaleźć. Spojrzałam na biurko i zmarszczyłam brwi. Byłam pewna, że położyłam tę głupią bluzkę z resztą ubrań. Jebać. Weszłam do swojej garderoby i rozejrzałam się za materiałem. Szybko wypatrzyłam swoją zgubę i wciągnęłam ją przez swoją głowę. Naelektryzowane włosy sterczały we wszystkie strony, ale zajmę się tym za chwilę. Bluzka sięgała mniej-więcej do pępka i miała spory, wiązany dekolt. Przeczesałam włosy szczotką i spryskałam je sprejem, stworzonym przez kobietę zwaną naszą matką. Jedna z nielicznych rzeczy, które mi się przydają. Przynajmniej włosy mi się nie elektryzują i wyglądają zajebiście. Założyłam kolczyki, zapięłam na szyi nieśmiertelnik i naszyjnik, na ręce zawiązałam chustkę, popsikałam się perfumom i ściągnęłam z oparcia krzesła marynarkę, którą niechętnie wciągnęłam na ramiona, ale i tak podwinęłam rękawy do łokci. Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam wciągać na nogi czarne buty na kilkucentymetrowym, grubym obcasie. Były wygodne i dodawały mi parę centymetrów. Niestety, ale przy moich kumplach gigantach jest to potrzebne, dobrze, że dziewczyny są niższe... Ostatni raz podeszłam do biurka i przejrzałam się w lustrze. Usiadłam na krześle, podniosłam czarną torbę z symbolem smoka tworzącego znak nieskończoności. Nie wiem, co za dureń wymyślił ten symbol, ale jest tak stary, jak nasza rodzina. I właściwie stał się naszym znakiem rozpoznawalnym, trochę jak klany z Naruto. Jezuuu... Skąd ja biorę te porównania? Tablet, kilka power banków i ładowarki wylądowały w osobnej kieszeni, zaraz obok wypchanego portfela, fajek, zapalniczek, kilku e-papierosów i liquidów. Jestem takim geniuszem... Po co komu osiem zeszytów, skoro można wziąć tylko jeden i udawać, że coś się robi? Oczywiście miałam książki, by zachować pozory zainteresowania. Zapięłam torbę, zrobiłam kilka kroków w stronę regału na książki i nie zatrzymując się, zgarnęłam okulary przeciwsłoneczne, które po chwili namysłu, włożyłam w kieszonkę służącą do noszenia picia.
-Jesteś w końcu. -Wystawiłam język w stronę brata i usiadłam obok niego, spojrzałam na niego z uśmiechem, miał na sobie czarne jeansy i tego samego koloru, obcisłą koszulkę z trójkątnym wcięciem, nieśmiertelnik tworzył małe wybrzuszenie w okolicy torsu, Ryota poprawił kołnierzyk marynarki i wsunął w jej kieszeń swoje okulary- Co jest?
Wzruszyłam ramionami i wzięłam się za jedzenie. Dzisiaj jajko Benedykta, świetnie! Uwielbiam je! Zjadłam dwa, gdy pod mój nos podsunięto tosta croque madame. Spojrzałam na brata, który pałaszował swojego z uśmiechem. Biorąc z niego przykład, również zaczęłam jeść. Po tym, jak zjadłam, stwierdziłam, że jestem już najedzona. Sięgnęłam po wysoką szklankę z mrożoną kawą, którą chętnie opróżniła, oczywiście nie odbyło się bez wyścigów z bratek, które i tym razem zakończyły się remisem. Rodzicie, zaśmiali się cicho i pokręcili głowami z rozbawieniem. Po chwili jednak spoważnieli, spojrzałam na brata z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziałam. Ojciec odchrząknął.
-Wiecie, że oczekuje po was dobrych wyników. Przeniosłem na was moją ambicję i wiem, że nie koniecznie musi wam się to podobać, ale...
Czując długą pogawędkę, zareagowałam odruchowo.
-Zluzuj staruszku. -Zaczęłam, uciszając go- Wiemy. Skończymy naukę i zdecydujemy, co chcemy robić. Chodzenie do tej szkoły jest tradycją bla bla bla. Mówiłeś nam to już setki razy!
Mężczyzna uśmiechnął się i wrócił do przerwanego posiłku, ale moja ukochana matka z tym swoim wrednym uśmieszkiem nie skończyła.
-Ciebie to strasznie wkurza, prawda? -Zakpiła, podpierając brodę na dłoni i robiąc dzióbek- Taka samodzielna dziewczyna, a nie może zdecydować, gdzie pójdzie. Ojojoj.
Wystawiłam w jej stronę środkowego palca i wstałam od stołu.
-Spadaj kobieto. -Zerknęłam na brata- Idziemy?

CZYTASZ
Bad Hero ~ Shoto Todoroki [ZAKOŃCZONA]
RomanceNie jestem miłą osobą, nie uważam się również za kogoś godnego miana bohatera, więc dlaczego ktoś taki jak ja trafił do U.A? Dlaczego ktoś taki jak ty tam trafił Todoroki? Też tam nie pasujesz... Do klasy przepełnionej ludźmi, którzy pragną zostać b...