EPILOG

260 14 10
                                    

-Kira skarbie... -Otworzyłam oczy, zatrzymując wzrok na wytatuowanej ręce, od razu zmarszczyła brwi, odwracając się gwałtownie w stronę przybysza, którym okazał się Shoto- I co ty taka zdziwiona? Masz urodziny, chyba nie chciałaś ich spędzić beze mnie?

Niepewnie, wróciłam do pozycji leżącej, pozwalając mu na objęcie mnie. Nie rozmawialiśmy prawie dwa miesiące po tym jak ostatnio zrobił mi awanturę. Szczerze myślałam, że miedzy nami już koniec... Nie wiedziałam nawet, że zrobił sobie tatuaż. Zeskanowałam dokładnie jego twarz i westchnęłam, gdy zobaczyłam niewielką malinkę na karku. Po co do mnie przychodzi, skoro znalazł sobie nową dupę?

-Więc... Po co tak naprawdę przyszedłeś?

Spytałam, ostatecznie się od niego odsuwając i wstając z łóżka. Nie sypiam ostatni zbyt dobrze, a czuję, że gdyby mnie nie obudził, dzisiaj mogłabym się wyspać. Irytujące... O co my się w ogóle wtedy pokłóciliśmy? Chyba poszło o jego kolegę ze szkoły, który zaczął ze mną żartować, a Shoto odebrał to za flirt. Później okazało się, że ten chłopka nawet go nie lubi i od pierwszego dnia się sprzeczają... Tylko skąd ja mogłam o tym wiedzieć? Podszedł i przedstawił się jako kolega Shoto, więc uznałam, że tak jest. W jaki sposób miałam przewidzieć, że wyniknie z tego taką afera. Przy reszcie został spokojny, po prostu wyjaśnił typowi, że nie ma u mnie szans, co w sumie było prawdziwe, bo nie kręcą mnie goście 2/10. Myślałam, że zdają sobie sprawę jak wyglądała sprawa, ale gdy tylko wróciliśmy do jego mieszkania... Nie szczędził sobie. Wyszło na to, że jestem szmatą i mam go nie odwiedzać. No chyba, że przeproszę. Tak więc dwa miesiące się nie widzieliśmy, a ja dalej nie widzę w tym swojej winy.

-To twoja osiemnastka mała... Jako twój partner, nie mógłbym nie przyjść. -Przewróciłam oczami, przytakując głową, chyba nie ma sensu z nim rozmawiać... Chciałam wstać, ale ponownie mnie oplótł- Przepraszam...

Burknął, opierając głowę na moim ramieniu. Spojrzałam w dół, na jego ręce, a dokładniej na tatuaże, które sobie zrobił. Na prawej znajdowały się wzory imitujące lód, na lewej natomiast ogień... Tatuaż inspirowany darem, dość popularne w tych czasach.

-Kira! -Drzwi domku otworzyły się, a w nich stał nie kto inny jak Ken, który widząc mnie w objęciach Shoto, zmarszczył brwi- Okej. Nie chciałem przeszkadzać, ale... Potrzebuję konsultacji, więc się rusz!

Syknął trzaskając drzwiami, w które chwilę później trafił rzucony przeze mnie kapeć. 

-Tak niewiele brakowało... 

Burknęłam, marszcząc brwi z niezadowoleniem. Spojrzałam na Todorokiego, który normalnie już by wybuchnął, tym razem jednak wpatrywał się we mnie spokojnie, jakby czekał na wyjaśnienia...

-Już mnie zastąpiłaś? -Prychnęłam, wpatrując się nienawistnie w jego malinkę, nawet gdybym to zrobiła, on też nie zostałby bez winy- Racja... Nie mogłabyś tak szybko o mnie zapomnieć, skoro nawet przez sen starasz się mnie oznaczyć. 

-Co? -Spytałam, patrząc na niego oczekująco, ale on tylko się zaśmiał- Przestań rżeć i mi to wyjaśnij! 

Mieszaniec pokręcił głową z rozbawieniem, zasłaniając jednocześnie twarz dłonią. Naprawdę chce wyprowadzić mnie z równowagi... Jest na naprawdę dobrej drodze! Pacnęłam go w ramię, by trochę ostudzić jego zapał, ale najwidoczniej nie pomogło, skoro jeszcze opadł do tyłu, obejmując mnie i cały czas się śmiejąc. Co go tak kurwa bawi!?  

-Już skarbie, wszystko ci wytłumaczę... -Przewróciłam oczami, ale w sumie mam nadzieję, że naprawdę ta malinka jest moją zasługą, a on nie ruchał wszystkiego, co pokazało mu cycki lub dupę- Gdy przyszedłem było jeszcze wcześnie, więc postanowiłem pospać z tobą i zapewne jeszcze byśmy drzemali, ale ktoś mnie dziabnął. Trwało to kilka sekund i od razu się odwróciłaś. Poczułem się wykorzystany maleńka. 

Bad Hero ~ Shoto Todoroki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz