Kropla dwudziesta

282 24 5
                                    


Otworzyłam oczy, wpatrując się w odsłonięte obojczyki mieszańca. Dopiero po chwili zrozumiałam, że śpimy w pozycji, w której nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Ściągnęłam jego dłoń z swoich pleców i po chwili udało mi się rozpleść nasze nogi. Siedziałam chwilę na łóżku, wpatrując się w jego pogrążone we śnie oblicze. Ugh... Gdyby był mniej gorący, wszystko byłoby łatwiejsze. Zwlekłam się z łóżka, wchodząc do garderoby. Wybrałam czarne jeansy, czarny golf bez rękawów i białą koszulę z rękawem 3/4 oraz ukrytymi ściągaczami, dzięki czemu nie było widać tego niezbyt pokazowego elementu. Było to jednak dość wygodne. Wzięłam również świeżą bieliznę i czarne stópki. Moje standardowe buty leżały obok łóżka, więc nie musiałam brać innych. Szybko weszłam do łazienki, by jak najszybciej zmyć z siebie resztki choroby. Czuję się już lepiej, więc powinno być okej. Muszę pójść jutro do szkoły dla obecności, bo nie mogę ciągle wagarować... Kogo ja oszukuję? Poproszę Kurosawę, by użyła swojej zdolności i zrobiła moją podobiznę.

*Shoto pov*

Przetarłem oczy, czując przyjemny zapach. Spojrzałem na białowłosą kobietę, która przechodziła obok. Jej wzrok spadł na mnie dosłownie w ostatniej chwili, naprawdę piękna osoba... 

-Posiłek podamy na tarasie. 

Rzuciła, wychodząc z pokoju. Okej. Prywatna służba jest sztywna, ale gorąca. Usiadłem na łóżku, ziewając dość głośno. Potarłem kark, by po chwili przenieść dłoń na szczękę. Używając siły ręki, przechyliłem głowę, sprawiając, że mój kark wydał kilka chrupiących dźwięków. Zrobiłem to samo w drugą stronę, ale tam napotkałem większy opór. Spojrzałem w stronę otwartych drzwi balkonowych i wyszedłem na zewnątrz. Teraz rozumiem dlaczego nazwał to tarasem. Było tu naprawdę wiele miejsca. Kilka donic z sporymi roślinami, parę miejsc siedzących, jakby spodziewali się więcej gości, a nawet bujana huśtawka. Kira siedziała właśnie na tej huśtawce i ze znudzonym wzrokiem wpatrywała się w wypalanego papierosa. Po chwili strzepała popiół do popielniczki, znajdującej się na stoliku obok. 

-Dla mnie brzmi to jak bardzo zły pomysł... -Mruknęła, zaciągając się dymem przez kilka sekund, aby po chwilę wypuścić sporą chmurę dymu- Pogadamy o tym wieczorem. -Sapnęła, zerkając na mnie kątek oka, gdy usiadłem obok niej- Nie wiem czy się zgodzą. Wytrzymywali dużo, ale to już lekka przesada. -Niemal od razu zmarszczyła gniewnie brwi- Spierdalaj. 

Syknęła, odkładając telefon obok popielniczki i łapiąc w dłonie kubek z kawą, a przynajmniej tak mi się zdaje, bo pachnie jak kawa. Z drugiej strony to jest bananowym dzieckiem, więc nie wiadomo czy to nie jest coś innego, a pachnie jak kawa, bo miała taką zachciankę. 

-Wyzdrowiałaś? 

Brunetka wzruszyła ramionami i upiła trochę cieczy. 

-Zależy jaka jest twoja definicja osoby zdrowej. 

Zaśmiałam się, po prostu zaskoczyła mnie taką odpowiedzią. 

-Zapomniałem, że jesteś nienormalna. -Pochyliłam się nad nią, by sięgnąć po paczkę papierosów. O dziwo nie protestowała, spodziewałam się, że mi ją wyrwie i zacznie na mnie krzyczeć, ale tak się nie stało. Siedziała po turecku, w ciszy wpatrując się przed siebie. Próbowałem dostrzec to samo co ona, ale nie za wiele widziałem, wszystko przysłaniały mi te nienormalnie wielkie drzewa- Widzisz coś ciekawego? 

Od razu pokiwała przecząco głową. 

-Myślę. -Mruknęła, biorąc kolejnego łyka kawy- Zastanawiam się co... -Urwała, odwracając głowę w moją stronę. Patrzyła na mnie przez kilka sekund i ostatecznie uśmiechnęła się kpiąco, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Ponownie przyłożyła filiżankę do swoich ust, cały czas się uśmiechając- To nic ważnego. 

Bad Hero ~ Shoto Todoroki [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz