17

69 5 0
                                    

* 13 lat wcześniej *

- Becky! - woła mały chłopiec. To przestaje być śmieszne! Robi się ciemno, wyjdź! Słyszę jego kroki. Chichoczę cicho i zasłaniam malutką rączką usta. Opieram nogi o gałąź drzewa po czym rozglądam się.

- Poddaje się! - Krzyczy z zrezygnowaniem Shawn. - Proszę wyjdź już! Zaczynam się tu nudzić. - mamrocze .
- Mam cię! - Czuje nagłe szarpnięcie za brzuch. Tata Shawna ściąga mnie z drzewa a ja piszczę. - Tym razem dobrze się ukryłaś- stawia mnie na ziemi i lustruje wzrokiem.
- Jestem najlepsza! - Uśmiecham się szeroko strzepując korę z sukienki.

Uwielbiam spędzać czas z Shawnem i jego tatą. Zawsze jest dla mnie taki miły.
- Bardzo ładnie dziś wyglądasz Rebecco- mówi Jeremy. Czuje jak rumienią mi się policzki. Opieram się plecami drzewo. Pan Jeremy często prawi mi komplementy, bardzo lubię gdy to robi. - Dziękuje - Odpowiadam cichutko. Rzadko ktoś mi mówi, że ładnie wyglądam.
- Jesteś piękna, wiesz o tym prawda?- Unosi dłoń i zakłada mi kosmyk za ucho. - Jedyna taka wyjątkowa - Dodaje.
Zaciskam lekko dłonie brzegach sukienki. Założyłam dziś nową sukienkę. Różową w białe kwiatki. Shawn powiedział, że wyglądam zbyt dziecinnie, przecież mam dopiero pięć lat! Mogę ubierać się w co tylko chcę! Jeremy powiedział, że wyglądam ślicznie a kwiatki podkreślają kolor moich oczu.

Dłoń Jeremiego wolno zjeżdża na moją szyje. Chichoczę przez łaskotki jakie tam mam. Tata Shawna prycha i schodzi dłonią coraz niżej. Spoglądam w dół i zauważam, że jego ręka zahacza o kant sukienki. Spoglądam niepewnie na niego.
- Spokojnie Becky, nie zrobię ci krzywdy- Zapewnia gdy wkłada dłoń pod moją sukieneczkę. Krzywię się i rozglądam za Shawnem. - Musisz być cicho cukiereczku. Mój syn nie może cię usłyszeć. Będziesz cicho dobrze? To tak jakbyś się chowała- Posyła mi uśmiech.Przytwierdza swoją dłoń do moich majteczek. Patrzę na niego podczas gdy jego powieki opadają. Kładzie swoje palce miedzy moje nogi i przyciska mnie mocno co wywołuje ból. Z gardła wyrywa mi się cicho okrzyk. Szybko kładzie drugą dłoń na moich ustach. - Cichutko maleńka - Kreci głową niezadowolony. Przeszywa mnie nagle ostry ból. Czuje jak do oczu napływają mi łzy.
- To, to boli- Wyduszam z siebie kręcąc biodrami. - Proszę przestań. Ale nie przestaje, wydaje się nie przejmować moim dyskomfortem. Chcę uciec.
- Spokojnie, zaraz przestanie- Porusza coraz szybciej dłonią.Jego wzrok jest wygłodniały, wpatruje się intensywnie w swoje poczynania. Jego oczy są czarne i mieni się w nich złość i przerażająca przyjemność. Nie mogę już wytrzymać i zaczynam płakać. Po policzkach spływają mi łzy a Jeremy przestaje. Wygląda na zdezorientowanego gdy wyciąga dłoń z moich majteczek. Trzęsę się. Jestem przerażona. Na palcach Jeremiego jest krew, wyciera dłoń o spodnie i podnosi się z klęczek. - Musimy iść - Bierze mnie za dłoń.

Zaciskam pięść w nadziei, że ostre pieczenie miedzy udami ustanie, ale tak się nie dzieje. Nie wiem co mi zrobił ale to bardzo boli. Powinnam powiedzieć Shawnowi.

- Rebecco! - Wyrzuca w górę ręce Shawn gdy nas zauważa - Co się stało? Chyba zauważył moje mokre policzki i krew na spodniach swojego ojca. Jeremy mierzy syna ostrym wzrokiem. - Beck się wywróciła, powinniśmy wracać do domu. Puszcza moją dłoń i pokazuje palcem abyśmy weszli do auta. Shawn przysuwa się do mnie. Ma siedem lat i przewyższa mnie o głowę. Nachyla się lekko do mnie.- Wszystko w porządku Beck? Nie wyglądasz za dobrze...Widzę, że się martwi ale nie mogę mu powiedzieć o tym co się stało.
Kiwam wolno głową wycierając łzy, które wciąż spływają po moich rozgrzanych policzkach. Chciałabym już znaleźć się w domu, w swoim dużym łóżku. Chciałabym przytulić największego misia z mojej kolekcji i usnąć.

Gdy Shawn odprowadza mnie do drzwi, kładzie dłonie na moich ramionach i prosi abym spojrzała mu w oczy. - Rebecco, wszystko gra?
- tak - Odpowiadam cicho unikając jego wzroku. - Do zobaczenia jutro - Zdobywam się na uśmiech po czym otwieram drzwi i wchodzę do środka.
- Dobranoc Shawn.
- Dobranoc Rebecco.
Ściągam buciki i układam je równo przy ścianie.
- Wróciłaś księżniczko- Odzywa się tata gdy wchodzę do salonu.- Jak było? Jesteś głodna? - Odkłada książkę i wstaje z kanapy. Mój tata zawsze jest wesoły. Wie kiedy jestem smutna, zawsze wie jak mnie uszczęśliwić. Gdy wraca z pracy kupuje mi moją ulubioną paczkę żelków, nigdy o nich nie zapomina. Ukrywa je przed mamą ponieważ ta twierdzi, że mają za dużo cukru. Jest najlepszym tatą na świecie. Kocham go.
- Coś się stało cukiereczku? - Marszczy czoło. - Pokłóciłaś się z Shawnem?
-Nie tatusiu, po prostu- wzdycham- jestem zmęczona. Mogę pójść od razu do łóżka? - Pytam przeskakując z nogi na nogę.
- Oczywiście, przyjdę ucałować się na dobranoc, mama jest jeszcze w pracy- Uśmiecha się. Szybkim krokiem udaje się do swojego pokoju. Zapalam lampkę w kształcie gwiazdy, która oświetla cały pokój na różowo. Szybko ściągam z siebie ciuchy i chowam je do ostatniej szuflady szafki.Nie mogę powiedzieć nikomu o tym co się wydarzyło. Czym prędzej zrzucam duże poduszki z łóżka i wchodzę pod miękką i przytulną pościel.
- Proszę! - Piszczę gdy rozlega się pukanie do drzwi. Tata wchodzi do środka z kubkiem w dłoni,pewnie gorąca czekolada. Podchodzi do łóżka. Pod jego ciężarem materac się ugina.  Chichoczę cicho i zakrywam głowę pościelą. - Co cię tak bawi cukiereczku? Kiedyś też będziesz taka duża,nie zawsze będziesz taka malutka - Odsłania pościel i posyła mi uśmiech.Stawia kubek z parującą czekoladą na szafkę- Tylko nie mów mamie bo na mnie nakrzyczy. Znów chichoczę. 
- Tatusiu?
- Tak Rebecco? 
- Czy ludzie zawsze są źli? - Układam się wygodnie. - Dlaczego mnie o to pytasz kochanie?- Marszczy czoło.

- Po prostu...jestem ciekawa.

- Rebecco, nie ma ludzi złych. Są ludzie, którzy źle czynią i są ludzie, którzy czynią dobrze. Z reguły człowiek jest dobry, ale z czasem wszyscy się zmieniamy- Zakłada mi kosmyk włosów za ucho - Gdy spotyka nas jakaś tragedia tracimy wiarę, upadamy i nie jesteśmy w tanie się podnieść. Gdy będziesz większa przekonasz się, że życie nie zawsze jest cudowne. Ale musisz pamiętać cukiereczku, że bez względu na wszystko, nie możesz się poddać. W twoim życiu przewinie się wiele osób, które cię zranią, skradną twoje serce - Pokazuje palcem na moją pierś- i, które sprawią, że twoje życie będzie lepsze, na przykład Shawn.

- Shawn jest głupi - Marszczę czoło - na dodatek jest chłopakiem! Tata wybucha śmiechem i pociera dłonią brodę.

- Wiem, że bardzo lubisz spędzać z nim czas, to dobry chłopak- Wstaje z łóżka i poprawia pościel - w przyszłości na pewno go pokochasz.

-Fu! nie! Ohyda- Naciągam pościel na głowę tłumiąc śmiech.

- Śpij dobrze królewno - Staje w drzwiach i uśmiecha się szeroko- Kocham cię tato- Odpowiadam szybko, czuje jak się rumienie. Rzadko mówię rodzicom, że ich kocham. Powinnam mówić im to częściej. Po reakcji taty na te słowa, było warto.

- Ja też cię kocham córciu  - Uśmiecha się szeroko i gasi światło. Zostałam sama. Muszę zapomnieć o tym dniu. Nic się nie wydarzyło. Wszystko było w porządku. Nim się orientuje, łzy kapią z moich policzków. Muszę zapomnieć...MUSZĘ.

StrangersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz