15

78 4 1
                                    

   Ludzie wiążą się ze sobą z pewnego powodu. Zazwyczaj jest to miłość, jednak nie zawsze. Można kogoś kochać za wygląd, za pieniądze, za charakter. Miłość jest czymś co wszyscy ludzie nieustannie starają się znaleźć. Ale czy prawdziwą miłość da się znaleźć? A może przyjdzie do nas w najmniej spodziewanym momencie? Ludzie od wieków toczą miedzy sobą spory na temat tego zjawiska, na temat zjawiska zwanego zakochaniem się. Przez długi czas byłam przekonana, że nie będę w stanie się zakochać. Ludzie wokół mnie wciąż powtarzali, że to tylko moje młodziencze kaprysy. Tymczasem ja, byłam pewna. Byłam pewna, że nie potrafię kogoś pokochać. Co to znaczy kochać kogoś?

Z czym wiąże się te słowo?

Gdy byłam młodsza, mój ojciec zmarł. Nie pamiętam go zbyt dobrze, jedynie urywki chwil gdy spędzamy razem czas w ogrodzie za domem. Z opowieści matki wiem, że uwielbiał zabierać mnie nad jezioro. Uwielbiał patrzeć jak się uśmiecham. Mój tata kochał naturę, wszystko co się z nia wiązało. Mama rzadko rozmawia o ojcu. Uważa, że nie powinnyśmy rozdrapywać ran. Ale wiem... wiem, że wciąż cierpi po jego stracie. Nieraz mogę usłyszeć jej szloch. Gdy myśli, że śpię, daje upust emocjom.

Poniedziałek- nowy dzień, nowy tydzień. Zwlekam się z łóżka i podążam do łazienki. Nakładam niewielką ilość tuszu na rzęsy i delikatnie pudruje twarz. Spinam włosy w luźnego koka i pozwalam niektórym kosmykom opaść na twarz. Chwilę przyglądam się sobie w lustrze po czym lekko uśmiecham. Na myśl o wczorajszym dniu budzi się we mnie zaniepokojenie a zarazem ekscytacje. Zabieram z pokoju torbę i zbiegam na dół aby przygotować śniadanie dla siebie i mamy. Podskakuje nagle gdy przy barku siedzi Shawn unoszący kubek do ust. Co jest do cholery?

- Dzień dobry- Uśmiecha się i przysuwa kubek w  moją stronę. -Pośpiesz się, nie mamy czasu.

Krzywię się i podchodzę do krzesła. Wspinam się na nie mierząc Shawna gniewnym spojrzeniem. - O co chodzi? - Spoglądam na kubek a później znów na niego.

- To? Oh, przygotowałem ci herbatę i śniadanie. - Kiwa głową w kierunku pudełka, który stoi na stole. - Twoja mama jest bardzo kochana. Obiecałem jej, że odstawię cię całą i zdrową do szkoły. Wypluwam z ust herbatę i szybko kładę dłoń na usta. Shawn chichocze i podaje mi ścierkę.

- Nie rozumiem tu czegoś - Warczę. Wczoraj nie chciałeś mieć ze mną nic wspólnego a dziś wpadasz do mojego domu jak gdyby nigdy nic, robisz mi śniadanie i proponujesz podwózkę do szkoły. Zauważam jego zdezorientowania więc kontynuuje. - Naprawdę za tobą nie nadążam. Wzdycham z rezygnacją.- Raz mówisz, że chcesz mnie całować a raz każesz mi się trzymać od ciebie z daleka. - Wzdycham ciężko po czym spuszczam wzrok na dłonie w których trzymam kubek.

- To nie tak jak myślisz.

- To nie tak jak myślę? Wiec proszę powiedz mi co powinnam myśleć.

- Beck, obiecuje ci - Unosi dłoń do mojego policzka a ja spoglądam na niego spod łba. - Nawet nie wiesz jak bardzo chcę ci powiedzieć...ale ja - Urywa i bierze wdech. Nie mogę, nie teraz. Muszę być pewien. Jego słowa mnie szokują więc odpycham jego dłoń z odrazą. Pewny czego?- Niemal krzyczę- Pewny tego co do mnie czujesz? O Boże Shawn to co mówisz jest żałosne - Jęczę i zeskakuje z krzesła.
- Nie o to chodzi Beck. Parskam idąc w stronę drzwi. Jeśli będziesz pewny swoich uczuć- Zatrzymuje się aby na niego spojrzeć - Daj mi znać. Wychodzę z domu trzaskając drzwiami odrobinę za mocno.

- Przepraszam.

    Odwracam się do niego zakładając dłonie na piersi. Jestem taka roztargniona, nie wiem co mam myśleć. Raz mam ochotę na niego nakrzyczeć a w drugiej przytulić. Rozglądam się aby pozbierać myśli. - Pojedziemy do mnie, zabiorę rzeczy i wszystko ci wytłumaczę, obiecuje- Mówi przybliżając się do mnie. - Obiecuje Beck - Dodaje chwytając dłoń w swoją. Kręcę głową ze zrezygnowania. Znów mu ulegam. Odkąd się poznaliśmy dzieje się to zdecydowanie zbyt często. Kiwam głową zabierając dłoń. - Miejmy to już za sobą. Słyszę, że mówi coś w odpowiedzi ale nie jestem w stanie go zrozumieć więc po prostu ignoruje to i wsiadam do jego samochodu po raz trzeci w przeciągu doby.

Przez całą drogę nie odzywamy się do siebie. Czuje, że atmosfera między nami się zagęszcza więc wyciągam dłoń aby włączyć radio. Shawn łapie ją powstrzymując mnie przed włączeniem urządzenia. Spoglądam na niego a on wzdycha lekko. - Jest zepsute. Po za tym i tak masz okropny gust muzyczny. Puszcza moją dłoń.

- Słucham?

- No co? Oh nikt ci tego nie powiedział? Słuchasz fatalnej muzyki Rebecco. Widzę jak zaciska usta aby powstrzymać uśmiech.

- Wypraszam sobie! Piszczę zbulwersowana. Mój gust muzyczny jest świetny a ty nie masz prawa o nim dyskutować.

- Ah tak ?- Pyta z rozbawieniem. Nie byłbym tego taki pewien. Na twoim miejscu bym uważał - Skręca gwałtownie a ja uderzam gwałtownie głową w szybę. O mój Boże! Nie wierze, że to zrobił. Rzucam mu złowieszcze spojrzenie masując obolałe czoło. Shawn natychmiast wybucha śmiechem.

- Uwielbiam doprowadzać cię do szału. Jesteś wtedy taka nieobliczalna i tak niewiarygodnie seksowna. Słucham? Czy on powiedział, że ja... oh. Czuje jak policzki zaczynają mi płonąć więc szybko odwracam wzrok.  Zauważam, że stanęliśmy. Rozglądam się szybko po okolicy i stwierdzam, że w tej części miasta na pewno nie byłam. Zostawiam torbę w aucie i podchodzę do ogrodzenia niewielkiego domku. Jest wykonany z czerwonej cegły a białe okna idealnie komponują się z dodatkami znajdującymi się na ganku.

- Ta, moja mama uwielbia takie duperele.

- Są bardzo ładne. Naprawdę dorastałeś w pięknej okolicy. Rozglądam się i dostrzegam, że po drugiej stronie ulicy znajduje się dróżka do niewielkiej plaży. Naprawdę tu pięknie.

- Mieszkam tu od niedawna - Mamrocze. - Wcześniej mieszkałem na tej samej ulicy co ty.

Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia. - Wraz z rodzicami przeprowadziliśmy się... tutaj. Mam wrażenie, że chce coś dodać ale nie odnajduje słów więc niezręcznie milczy. Jaki był powód przeprowadzki? Chcę go zapytać ale w ostatniej chwili gryzę się w język.  Kiwam delikatnie głową - To piękna okolica - Powtarzam się i podążam za nim do bramki.

- Synu ?- Naglę słyszę ciężki, lekko zachrypnięty głos. Podnoszę głowę i zauważam starszego mężczyznę opierającego się o drzwi domu. Czy to ojciec Shawna? Spoglądam na niego a pięści Shawna się zaciskają. Teraz jestem w stanie określić po kim Shawn ma takie wyraźne rysy twarzy. Jego ojciec ma takie same. Jego oczy są niebieskie. Podejrzewam, że te piękne brązowe oczy odziedziczył po matce.

- Beck - Gdy moje imię pada z jego ust czuje jak całe moje ciało staje w ogniu. Znam ten głos. To w jaki sposób wypowiedział moje imię sprawiło, że moje ciało pokryło się gęsią skórką. Shawn kładzie dłoń na moich plecach. Zaczyna szybciej oddychać. Jest zdenerwowany, wściekły.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę - Mówi cicho jego ojciec z lekkim uśmieszkiem. Co się dzieje? Czas zwalnia a ja mam wrażenie, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Łzy napływają mi do oczu. Dlaczego ma ochotę płakać? Skąd jego ojciec mnie zna?

StrangersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz