13

75 6 0
                                    

Stoję pochłonięta emocjami, które mną targają. To jaki pociąg czuję do niego, nawet nie jestem w stanie tego opisać to zupełnie nowe uczucie nowe doświadczenie które jest mi obce. Gdy jestem obok niego moje ciało zaczyna płonąć czuję każdą komórkę każdy nerw to niesamowite jak bardzo ludzie mogą mieć na siebie wpływ. Gdy zakładam nerwowo Kosmyk za włosy schon obdarowuje mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Mam wrażenie że rozpłynę się gdy znów spojrzy na mnie. Po chwili milczenia jestem w stanie coś powiedzieć.
- naprawdę tu ładnie- Stwierdzam. Naprawdę tu ładnie? To jedyne słowa jakie potrafię z siebie wydusić po tym co się między nami wydarzyło? - myślę że powinniśmy wracać. Zaraz może zrobi się ciemno a A ja nie lubię wracać sama wieczorami do domu.
- Nic nie szkodzi odprowadzę cię do samych drzwi. Jeszcze nie skończyliśmy naszej małej wycieczki myślę że powinnaś zobaczyć prawdziwe piękno tego miejsca. Na same jego słowa robi mi się gorąco.
chłopak chwyta lekko moją dłoń i ciągnie ją w kierunku wysokiej trawy. Chichocze gdy łaskocze mnie ona w nogi. Shawn spogląda na mnie z rozbawieniem. - chcesz żebym cię poniósł ?- Pyta zatrzymując się.
- Nie, nie myślę że dam sobie radę- Odpowiadam szybko. Czuję na sobie jego wzrok, kiwa głową i po paru sekundach odwraca się i prowadzi mnie  dalej. - Skąd właściwie znasz takie miejsce, nie wyglądasz mi na chłopaka, który przesiaduje całymi dniami na łące pełnej kwiatków - Chichoczę.
- A ty wcale nie wyglądasz na osobę , która daje się pocałować już na trzecim spotkaniu. Czuję jak oblewam się rumieńcem. Czy naprawdę tak to wyglądało? Po prostu daje się ponieść emocjom, nie chcę myśleć o konsekwencjach o tym co będzie w przyszłości o tym co mnie czeka chcę żeby narazie liczyło się tu i teraz.
- W dzieciństwie przychodziłem tutaj z moją mamą. Zawsze opowiadała mi o tym, że powinniśmy doceniać to co mamy. Życie jest zbyt krótkie po to aby zastanawiać się nad drobnostkami.

Gdy słucham jego słów mam wrażenie, że obok mnie stoi zupełnie inny chłopak, zupełnie inny człowiek którego poznałam kilkanaście dni temu. Wydaje mi się jakbym znała go od zawsze , jakbym wiedziała o nim wszystko. To uczucie sprawia że czuję ucisk w brzuchu.
- Chciałbym ci coś jeszcze pokazać- odzywa się po długiej przerwie, w duszy naprawdę dziękuję mu za to.

Shawn opowiada mi o tym, jak w młodości zgubił się tu razem ze swoim przyjacielem.  - przysięgam, byłem tak spanikowany. Moja mama dosłownie odchodziła od zmysłów. - Chichocze.
- Nie wiem czy to takie zabawne nie chciałabym być na miejscu twojej mamy- Rzucam źdźbłem trawy w jego plecy.  Shawn wzdryga się i spogląda w moją stronę. otwieram szeroko oczy gdy nagle zaczyna szybko do mnie podchodzić. Łapie mnie za nogi i podnosi do góry. Obejmuje go rękoma w pasie, I wydaje odgłosy podobne do kwiczenia. Ale po mimo moich protestów, parska i niesie mnie dalej.

- Shawn postaw mnie, natychmiast! - Macham nogami, co sprawia, że moja sukienka odkrywa całkowicie moje uda. O Boże. Słyszę jak Shawn wciąga gwałtownie powietrze. Gdy jego dłoń delikatnie sunie po zewnętrznej stronie uda, przymykam oczy rozkoszując się jego ciepłymi dłońmi.
- Masz takie piękne ciało Rebecco- mówi. Dlaczego je zakrywasz? - Pomaga mi stanąć na ziemi nie odrywając wzroku od moich nóg.
Nie wiem co mam mu odpowiedzieć, kompletnie zbił mnie z tropu.
- Nie zakrywam.
W momencie gdy spuszczam wzrok, przypominam sobie sytuację, która miała miejsce kilka lat temu. Upokorzenie, które na zawsze zmieniło moją samoocenę. Teraz, gdy oglądam swoje ciało czuje lekką odrazę. Niechęć do spoglądania w lustro. Okropne uczucie. Wzdrygam się gdy czuje na plecach dłoń Shawna.
- Coś się stało?- Zauważam w jego oczach troskę. Przepraszam jeśli sprawiłem, że poczułaś się nieswojo.
- Nie nie, w porządku. To nie twoja wina. Uśmiecham się blado. Zauważam dezorientacje w jego spojrzeniu lecz po chwili wzdycha i ostrożnie siada na trawie. Idę w jego ślady i siadam na przeciwko niego. Uśmiecham się przelotnie po czym zrywam kilka ździebełek trawy i rzucam mu je na nogi. Spogląda na mnie gniewnie jednak nic nie mówi.
- Dobrze się bawisz? - Mówi po chwili gdy jego spodnie są w strzępkach trawy. - Doskonale. Nie mogę powstrzymać się od śmiechu gdy marszczy czoło z niezadowoleniem.
Shawn strzepuje dłońmi trawę i przenosi się na kolana. Z rozbawieniem na twarzy popycha mnie lekko w stronę długiej wysuszonej trawy. Upadam na nią ze śmiechem. - Jesteś dzisiaj nadzwyczaj w humorze - Zauważa kładąc się na boku obok mnie. Podpiera dłonią głowę i wbija we mnie swoje karmelowe oczy. Lustruje wzrokiem rysy jego szczęki. - Nie krępuj się - Mówi z rozbawieniem. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem taki przystojny. Uderzam dłonią w jego pierś lecz on szybko ją łapie. Jego dłonie są takie duże a zarazem takie delikatne. Ogląda moją dłoń po czym składa na niej delikatny pocałunek. Przechodzi mnie drzeszcz ale on nie przerywa. Wodzi ustami po moich palach i nadgarstku nie przerywając kontaktu wzrokowego. Mam wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy. - Shawn- Wydaje z siebie zduszony jęk. Pocałuj mnie. - Dopiero po chwili orientuje się, że te słowa padły z moich ust. Oblewam się rumieńcem a Shawn szerzej otwiera oczy. - Tego chcesz? - Pyta przeszywając mnie wzrokiem. - Tak, proszę- Odpowiadam bez wachania, nie poznaje siebie. Nie myśle logicznie. Chcę go całować. Chce znów poczuć jego usta na swoich. Ta myśl mnie przeraża. Ale Shawn szybkim ruchem przysuwa usta do moich. Czuje jego ciepły oddech. Postanawiam wykonać pierwszy ruch i przyciskam usta do jego warg. Chłopak wciąga gwałtownie powietrze a mnie przechodzą ciarki. To takie obce uczucie. Jego usta swobodnie muskają moje. Odsuwam się na chwile aby zaczerpnąć trochę powierza, lecz gdy otwieram oczy jego nie ma. Widzę tylko ciemne chmury i dalszą cześć polany. Jest szaro i ponuro. Zaczynam panikować gdy chmury szybko przetaczają się nad polaną i jedyne słowo jakie potrafię z siebie wydusić, to „Shawn".

StrangersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz