8

116 5 3
                                    

Po odprowadzeniu Shawna i przekazaniu mu najważniejszych informacji o szkole przechodzimy do głównego budynku szkoły. Hol jest ogromny, ludzie przeciskają się przez siebie, niektóry na siebie krzyczą niektórzy potulnie schodzą z drogi starszym. Panuje tutaj pewna  odgórnie ustalona hierarchia. Reprezentacja szkoły - najprzystojniejsi chłopcy, którym zależy tylko i wyłącznie na sporcie. Kujony - ludzie ,którzy nie mają życia towarzyskiego, jedynymi przyjaciółmi są ich własne książki. Plotkary lub jak kto woli mówić suki - Ich życie krąży wokół imprez, wydawaniu pieniędzy rodziców i oczywiście plotkowaniu. Luzacy- ludzie mający kompletnie gdzieś wszystko, i mam tu na myśli naprawdę wszystko. Styl ubierania się, stopnie w szkole czy reputacja i relacje z rówieśnikami. Są również tacy, którzy nie zaliczają się do żadnych z tych grup, czyli na przykład ja. Jak dotąd nie znalazłam swojego miejsca w żadnej z tych grup. Nie dlatego, że nie potrafię nawiązywać relacji z innymi ludźmi, tylko dlatego, iż nie chce zostać poddana przy grupowaniu. Dlaczego po prostu nie możemy być sobą? Tylko zawsze musimy gdzieś się dopasować.
Wskazuje palcem na drzwi po drugiej stronie korytarzu.

- Powinieneś zgłosić się do sekretariatu. Dyrektor napewno chciałby cię poznać.
- Racja, spotkamy się na lunch?- Zgina kartkę z planem lekcji na pół i chowa do torby.
Kiwam wolno głowa idąc tyłem przez korytarz.
- Jeśli uda ci się mnie znaleść !- Krzyczę po czym znikam w tłumie.
- REBECCO ! - Słyszę irytację w głosie chłopaka.
Czym prędzej udaje się do sali , w której ma odbyć się pierwsza lekcja.

Po zajęciach cała "nasza czwórka" spotyka się przed drzwiami stołówki. Gdy zauważa mnie Shawn, obdarowuje mnie jednym ze swoich pięknych uśmiechów. Pytam go jak pierwsze wrażenie a on odpowiada, że wcale nie było tak źle jak sobie wyobrażał. Rozglądając się zauważam Sky ciągnącą za sobą znudzonego Ezrę. Gdy podchodzą do nas mam ochotę wybuchnąć śmiechem ale w porę udaje mi się nad sobą zapanować. - Wow, Rebecco nie wiedziałem, że masz...- nie daję mu dokończyć.
- Nie jesteśmy razem - Odpowiadam krótko.
- Cóż szkoda - Wzrusza tylko ramionami a ja widzę jak policzki Shawna na chwilę zapłoneły.

- Dobrze koniec tych żartów, umieram z głodu- Prerywa niezręczną ciszę przyjaciółka, a ja w duchu dziękuje jej za to.

Pozstanawiam wziąć sałątkę owocową do tego kanapkę z szynką i mały sok pomarańczowy. Spoglądam na tacę Shawna, która w zupełności różni się od mojej.

- Jesteś na diecie czy coś?- Pyta z rozbawieniem gdy siadamy wszyscy przy stoliku.

- Nie, po prostu lubię jeść zdrowo- Odpowiadam wkładając do ust kawałek pomiodra. - W odróznieniu do ciebie- Wskazuje palcem na dwa hamburgery i porcję frytek na jego talerzu.

- Przynajmniej się najem nie to co ty- Drażni mnie. Posyłam mu gniewne spojrzenie i pociągał łyk soku.

- Więc, macie jakieś plany na wieczór? - Sky opiera głowę o ramie Ezry. Prawie wypluwam sok na swoją sałatkę.

- Masz na myśli mnie i Shawna?- Wycieram usta wierzchem dłoni i czuje nagły przypływ ciepła przez moje żyły. Blondynka potrząsa głową i uśmiecha się do Shawna. - Muszę się uczyć.

- Przecież dopiero zaczął się semestr - Przewraca oczami masując dłoń Ezry. - Jesteś taką sztywniarą Becco. - Słyszę irytację w jej głosie.

- W porządku - Wypalam szybko po niezręcznej ciszy.Pocieram o siebie dłonie.- W takim razie co chcecie porobić?- Wszystkich zaskakuje zmiana mojego tonu w głosie. I bardzo dobrze, mam dość słuchania tego jak bardzo sztywna jestem. Naprawdę potrafię się świetnie bawić i moje życie nie ogranicza się tylko do codziennej rutyny.

- Możemy pojść do kina- Proponuje Ezra poruszając słomką w puszce Coca- Coli. - Dawno nie spędzaliśmy razem czasu, a skoro teraz pojawił się nowy członek naszej paczki tym bardziej powinniśmy sędzić razem czas.

- Nikt nie powiedział, że należy do naszej paczki-Mówię nagle ale od razu żałuje swoich słów. - Shawn ja...- Wyciągam dłoń aby położyć ją na jego ramieniu.
-Nie, w porządku -Odtrąca ją. - Rozumiem, jestem tu nowy a ja od razu się do was przyczepiłem, naprawdę nie wiem co sobie pomyślałem- Śmieje się smutno grzebiąc widelcem w frytkach.
-Nie to miałam na myśli - Czuję wurzuty sumienia przez to, że czasami mam niewyparzony język.

Naprawdę nie chciałam go zranić. Nawet nie przeszło mi to przez myśl. To wszystko musi go przytłaczać, nowa szkoła, nowe otoczenia a ja zachowałam się samolubnie.

- Byłoby super gdybyś podeszł z nami- Mamroczę cicho posyłając mu łagodne spojrzenie.

Ale on nie odpowiada, moje słowa musiały go zranić a ja wcale nie miałam takiego zamiaru.

Gdy zbliża się wieczór, wkładam na siebie bordową sukienkę i narzucam jeansową kurtkę na ramiona. Zawiązuje schludnie czarne trampki po czym przeglądam się po raz ostatni w lustrze. Naprawdę nie mam ochoty iść do tego cholernego kina. Wciąż czuje się źle z powodu tego jak potraktowałam Shawna. Gdy mój telefon dzwoni schodzę szybko po schodach. Informuje mamę, że wrócę po dziewiątej i wychodzę z domu.
Gdy dojeżdżamy na miejsce Sky i Ezra zawzięcie toczą rozmowę miedzy sobą. Właściwie to nie słucham ich, czasami udaje mi się wyłapać jakieś strzępki słów.
Podczas gdy oni wybierają film, ja kupuje przekąski oraz bilety. Rozdaje im je a Sky uśmiechając się zabiera ode mnie jeden popcorn i paczkę żelków.

- Wiec twoim popcornem będziemy się dzielić ?- Słyszę za sobą głęboki teraz już mi dobrze znany głos.
Gdy na mojej skórze pojawia się gęsia skórka, w prost nie mogę uwierzyć w to jak ten chłopak na mnie wpływa. Jego oddech wypala dziurę na moim karku przez co ledwo udaje mi się powstrzymać od westchnięcia. Powoli odwracam się i unoszę głowę aby na niego spojrzeć.

- Wyglądasz pięknie.
Stoi kilka centymetrów ode mnie. Czuje jego ciepły oddech na swojej skórze gdy jego oczy wędrują po całym moim ciele.

- Cieszę się ze przyszedłeś- To jedyne słowa jakie potrafię z siebie wydusić.

StrangersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz