13

574 30 2
                                    

  Zaczeliscie się śmiać w niebo głosy...
po czym udaliscie się do wyznaczonego miejsca. Knajpa była mała, nie zadbana, a że środka było słychać pijackie śpiewy.
- trochę tu głośno - powiedziałaś
- eh. Da się przyzwyczaić.
  Weszliscie do budynku i od razu rozpoczęły się przywitania Ricka, albo zachęty do gry w pokera ( oczywiście na hajsy :3  ). Jedyne słowa jakie zwróciły twoją szczególną uwagę to,, Rick, starym kuplu, jaką zajebistą dupe nam tu przyprowadziłeś" twój towarzysz musiał tego nie usłyszeć, albo miał to gdzieś bo wogule niezaleagował.
  Usiedliscie przy stoliku.
- co chcesz do jedzenia? - spytał się Rick.
- Coś słodkiego--odpowiedziałaś z lekkim uśmiechem na twarzy. Po twoich słowach Rick wstał i poszedł zamówić jedzonko.
  Na twoje nieszczęście po jego odejściu dosiadło sie do ciebie kilku pijanych chłopów. Straszliwie było czuć od nich wódkę. Byli nie zadbani.
- Może pójdziesz z nami do łazienki na małe bara bara- rzucił jeden z nich automatycznie łapiac cię za udo.
- Nieeee, nie mogę- odpowiedziałaś, biorąc rękę z twojego uda.
- Dlaczego?
- Bo nie- odpowiedziałaś stanowczo
- nie dajesz nam wyboru- odpowiedział hamsko pijak. Kilku mężczyzn złapało cię od tyłu i podniosło z krzesła. Kolejność złapali twoje nogi i tachlali twoje nogi.
- Zostawcie mnie- krzyknełaś z łamią w oczach. Modliłaś się by ktoś ci pomógł.
    Już byliście w drzwiach od łazienki, gdy nagle wyskoczył Rick w gotowości by walczyć o twoją wolność. Mężczyźni widząc go odrazu się podali.
- Nie znacie się na żartach- powiedzieli mężczyzni
- napewno nie na takich- odpowiedział im Rick.
  Wrociliscie do stolika gdzie zdejliscie zamówionego przez twojego Zbawiciela dania.
- Musimy już wracać- oznajmił Rick wyjmujać ten sam Pistolet co w garażu i po strzeleniu w ścianę  powstał ten sam portal co też w garażu. Weszliscie do niego i byliscie w miejscu waszej kłótni.
   Było już ciemno, wiec musiałaś wracać do domu. Pożegnałaś się z Rickiem i dałaś mu karteczkę ze swoim numerek telefonu. Udałas się do auta i wróciłaś do domu. Byłaś bardzo szczęśliwa z dzisiejszej przegrody z Rickiem. Wzięłaś prysznic by pozbyć się zapachu alkoholu. Po ożezwiajacej kąpieli położyłaś się na łóżko i zastnełaś.
                          ~*SEN*~
Uwaga ta część posiada sceny 18+, więc osoby poniżej tego wieku proszę o nieczytanie tej o to części.
Ale i tak wiem że będziecie to czytać 😏
    Leżałaś na trawie, a okazało ciebie był twój ukochany Rick. Byliście w siebie wpatrzeni. Nie mogliście oderwać od siebie wzroku. Byliście bardzo blisko siebie. Wasz twarze dzielił milimetry dopuki nie złączyły się pocałunkiem. Powoli zaczeliscie się ( 400 słów) powoli i namiętnie rozbierać. Asz byliście całkowicie nadzy. Byłaś bardziej podniecona i on również. Wzięłaś jego przyjaciel do ręki. Na pączatku ruszałaś powoli, ale zaczęłaś przyspieszaś. Po uzyskaniu maksymalniej szybkości ręki wzięłaś go do ust. Poroszałaś głową w górę i w dół, poruszając przy tym językiem dookoła jego pierścienia. Od postanowił zająć się twoim tyłem. Włożył dwa palce w twoją pochwe, sprawiając ci tym dużą rozkosz. ( uznajmijmy że w śnie nie uwgledniłaś tego że jesteś Dziewicą)
Po około 2 minutach znudziło mu się korzystania z palcy więcej zrobiliście pozycje,, 69". Byliście w niej mniej niż minute ponieważ Rick doszedł w twoich ustach. Ty posłusznie wszystko połknełaś. Nim się obejrzałaś Rick już był w gotowości by w ciebie wejść.
    Dałaś mu znak że już może, co on odrazu wykorzystał. Sprawiło ci taką ogromną rozkosz. Najpierw ruszał się powoli, ale potem zaczał gwałtowne przyspieszać.
- Ah, Rick - zaczęłaś jeczeć po cichu jego imię
- Niesłyszałem - powiedział Rick
-Rick! - wykrzyczałaś z wielką rozkoszą
- Niesłyszałem, nie bój się jesteśmy tu sami!!- Krzyknął Rick
- Rick!!! - w tym momencie...



























                     ~*koniec snu *~
... Zadzwonił telefon. Byłaś wsciekła że ktoś przerwał ci tak piękny sen.
    Spojrzałaś na telefon których pokazywał nieznany numer.
Odebrałas
- halo - usłyszała znajomy głos
-Rick? - zapytałaś szczęściem w głosie (603 słowa)
- Tak, obudziłem cię?
- Nietety tak. Coś się stało?
- Chciałem się spytać czy niewyjdziemy dzisiaj na miasto? - zapytał
- okej. O której?
- zależy od ciebie - po jego słowach spojrzałaś na zegarek, który stał na półce nocnej. Była 9.34
- to może o 12.00
- dobrze. To ustalone. Spodkajmy się przy szkole w której pracujesz
- okej- po twoich słowach rozłaczył się.
    Wstałaś z łóżka i poszłaś pod prysznic. Gdy zdejmowałas spodenki podknełaś się o nie i uderzyłaś głową i muszle klozetową.
- Ała- automatycznie sprawdziłaś w lustrze czy masz jakieś rosciecia i tym podobne. Na twoje szczęście nic ci niebyło, ale z kiblu już było. Był cały rozwalony, a z rury wytryskiwała woda.
- mam twardy łeb - powiedziałaś sama do siebie. Zakreciłas wodę w kiblu i poszłaś się przebrać w swoim pokoju.
      Gdy już się przebrałas była już 10.10. Postanowiałaś ogarnąć łazienkę po poranej przygodzie. Było w niej mnóstwo wody. Misiałas pozbierać reszczki muszli i mopem zlikwidować tą wode.
       Po skończeniu pracy była 11.20.
Stwierdziałaś że po hydlauliaka zadzwonisz wieczorem, a muszle kupisz po z spodkaniu z Rickiem.
       Wyszłaś spokojnie z domu i udałaś sie w miejsce spodkania. Gdy byłaś na miejscu nikogo nie było. Spojrzałaś na zegarek i była 11.59. Gdy  pokazała się dwunasta, poczułaś uścisk na twoim brzuchu
- hej
- Rick?
- Tak. - po jego słowie skończył ucisk i postawił ci się przed twarzą.
- To gdzie najpierw idziemy.
...
************
1000 słów
Chciałam napisać obiecane 2000 ale rodzina zmieniła mi plany dnia, przez  co miałam naprawdę małopolskie czasu na napisanie tego.
Sorry boje napisać 2000 słowa jutro, ale czas niezależy odemnie
Przepraszam
Do jutra

To nie tylko przyjaźń- Rick x reader  [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz