- Mama znów dała mi szlaban na wychodzenie z domu - przewraca oczami Eddie.
- Naprawdę? To okropne! - mówi oburzona (T/I).
- Tak, wiem. - mina chłopaka smutnieje.
- Nie smutaj, będziemy się widzieć w szkole. - dziewczyna mierzwi włosy chłopaka.
Nagle Eddie czuję mocne szarpnięcie po czym upada na podłogę. (T/I) odwraca się i widzi przed sobą Patricka. Pomaga wstać przyjacielowi i podchodzi bliżej znienawidzonego chłopaka.
- Czego znowu chcesz, Hockstetter? - wręcz syczy na chłopaka.
- Nie tym tonem, kochanie - pochyla się do dziewczyny.
(T/I) nienawidziła Patricka za to, że jej zawsze dokuczał i mówił w jej stronę teksty godne Richiego Toziera, a dwóch Tozierów nie da się znieść. Jeden wystarcza.
- Nigdy więcej do mnie nie mów, kochanie - (K/T/W) wręcz wypala dziurę wzrokiem patrząc na ciemnowłosego.
- Zastanowię się, kochanie - cmoka w stronę dziewczyny, na co ta ma ochotę uderzyć go w twarz.
- Jezu, jak ty mnie wkurzasz! - (T/I) podskakuję w miejscu ze złości.
- Nie skacz tak, bo ci cycki obwisnął - śmieję się chłopak, a dziewczyna nie zastanawiając się od razu uderza chłopaka z otwartej dłoni.
- Jesteś beznadziejny! - krzyczy oburzona dziewczyna.
- Wczoraj wieczorem mówiłaś coś innego - Hockstetter nadal nabija się z dziewczyny.
- Ugh, zachowujesz się jak Richie Pieprzony Tozier! - krzyczy (T/I).
- A co ja? - pyta Richie, który akurat przechodził obok.
<❁>