Brutalne działanie

77 4 2
                                    


Kiedy Kazu się obudził, było bardzo jasno. Słońce niemal oślepiało na dzień dobry. Z wielkim hukiem wróciły wspomnienia minionego wieczoru. I dzień już nie był dobry. Jak zwykle czuł się bezradny. A teraz jeszcze bezużyteczny. Czar jak zwykle prysł. A miało być tak pięknie." Nie wiem na co liczyłem. Że mnie posłucha? Że usiądzie obok mnie i uspokoi? Z tego wynika, że to ja byłem małym dzieckiem potrzebującym tak desperacko miłości i troski, a jednocześnie rozrywki, żeby "ciepłe kluchy się nie rozgotowały"" – pomyślał. Zauważył, że nie mam już podpiętej kroplówki. Obok łóżka stały kule. Cewnika też nie było. Wstał więc i poszedł szukać toalety.

Tymczasem zmiana Haji dobiegła końca. Przebrał się, ogarnął papierkowa robotę i mógł w końcu udać się do domu. Wychodząc z dyżurki, spotkał Sho - kolegę lekarza po fachu. Porozmawiałem z nim chwilę i poprosił, żeby przejął pacjenta- muzyka.

Kasai wracając z toalety, zaczepił pielęgniarkę i spytał, czy z doktorem Sonzai wszystko w porządku. Powiedziała tylko, że skończył się jego dyżur i to wszystko co wie. Miał nadzieję, że odpoczywa. „Na pewno! Przecież aż tak głupi nie jest. Chciałem wiedzieć, ale za krótko go znałem, za mało o nim wiedziałem..."- pomyślał. Spytał jeszcze tylko o dzień i która jest godzina. Okazało się, że jest 13.00 i zaraz podadzą obiad. A była środa -czyli już pojutrze przygoda się skończy i albo trafi na doktorka, albo nie. Jak w ruletce. Z roztargnienia wyrwała go Misako. Przeprosiła, że przybyła tak późno i podała w biegu laptopa, torbę z rzeczami i ładowarkę. Aż ją przytulił. Spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy.

- Chyba na głowę Ci padło to całe wydarzenie. Normalnie zrugał byś mnie ostro, a Ty tu mi z czułością wyjeżdżasz. Aż tak tutaj źle?- rzekła.

- I bądź tu dobry i wdzięczny... Od razu wszystkie syfy na wierzch musisz wyciągać? -powiedział- Lepiej się ciesz, że jestem dobry, bo już w piątek nie dam Ci spokoju. – dodał z szerokim bananem na twarzy.

- W piątek? Aż tak im zalazłeś za skórę? Szybko się Ciebie pozbywają, Hiro... - igrała z ogniem, dopiekając mu tym zdrobnieniem.

- Nie znęcaj się nad chorym, Missi. – opłacił się - Jak tylko dojdę do siebie, nie będę taki miły. Jak sytuacja z klientami? Czy radio przełożyło terminy?

Westchnęła i odpowiedziała - Niestety nie. Radio powiedziało, że jak w czwartek nie będzie wywiadu, to nie będzie już nigdy. Nie mają czasu na żadną obsówę...

- Jak to?! Przecież tak o to walczyliśmy!

- Nie, to ja walczyłam. Ty jak zwykle tylko pisałeś bloga. Wiesz co...

- Wiem! - przerwał jej - Załatwię wypis na jutro. Skoro tak stawiasz sprawę, to nie chcę tego zaprzepaścić.

- Co Ty...

- Misako, zadzwoń do nich i powiedz, że jutro będę. To radio, nikt nie potrzebuje teraz mojej sprawności fizycznej. - złapał się za bok, bo cholernie zabolało. Ale przed nią udał, że się drapie. Niepotrzebny był mu teraz jej protest i kazania.

- A co z tymi paparazzi przed szpitalem? - z tym pytaniem już przegięła. Przewrócił oczami i odpowiedział:

- Pytasz, a wiesz. Zajmij się tym, a ja wypisem.

Misako chwyciła za telefon i zaczęła wykonywać swoje zadanie. On poszedł do dyżurki lekarskiej i czekał na jakiegokolwiek lekarza.

Sonzai spał jak zabity, wykończony tym poprzednim dyżurem. Wstał godzinę wcześniej, wziął prysznic, zjadł posiłek i pojechał do szpitala. Pomimo bólu głowy, był pozytywnie nastawiony do pracy. Od soboty czekały go dwa dni wolnego, a potem poranna zmiana. Dziś nie miał najmniejszej ochoty spotykać muzyka. Jednakże, kiedy dotarł na miejsce, Sho już od progu przekazywał mu wszystkie informacje, w tym także decyzję o wypisania na żądanie pacjenta Kasai Kazuhiro. Mina doktorka zrzedła.

Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz