Pojednanie

36 2 1
                                    


Hajime spał jak zabity, obudził się dopiero rano. Gdy spojrzał na zegarek....

- O boże! Spóźnię się...- znów bez śniadania szybko wybiegł na autobus. Ledwo zdążył. Aki już czekał na niego w dyżurce.

- Zrobiłem Ci zielonej herbaty, tak, jak lubisz... Nie miej mi za złe tego, co się ostatnio wydarzyło. Bardzo Cię przepraszam. Pozostańmy na stopie koleżeńskiej i zapomnijmy o tym wszystkim.... – powiedział do Hajime, kłaniając się nisko.

- W porządku – powiedział Hajime trochę zbyt zadufanym tonem – Nie chcę, by cokolwiek przeszkadzało mi w pracy. Nie potrzebuję takich problemów.

Aki tylko skinął głową i udał się do wyjścia, kontynuując przyjmowanie pacjentów z lekkimi obrażeniami. Hajime przekazał pielęgniarkom polecenia i zszedł do stołówki po jakieś śniadanie. Kazuhiro w tym czasie obudził się przed otwartym laptopem. Wcześniej wrzucił na bloga plik z melodią i już widział, ile wyświetleń miało w ciągu kilku godzin. Dzwonił również Pan z wydawnictwa, co do kolejnych plików. Miał dziś przyjść omówić konkrety. Ale dopiero po 18, bo tak wróci z delegacji. Miał masę roboty i, co najlepsze, był z niej zadowolony. Po prostu robił to, o czym zawsze marzył. Odłożył komputer i poszedł do toalety.

Hajime spokojnie jadł śniadanie, gdy na oddziale rozbrzmiał alarm – dostał wezwanie przez telefon od pielęgniarek. Rzucił wszystko w jednej chwili i wbiegł, do akurat otwierającej się windy. Zajął się pacjentem, którego wczoraj operowali. Zaczęli go tracić, migotanie przedsionków, reanimacja defibrylatorem... wszystkie urządzenia piszczały... Ciężki poranek nie pomagał mu w jego nie za dobrej kondycji fizycznej. Udało im się uratować pacjenta.

Kazuhiro natomiast zjechał windą na dół, by nie przeżywać całej sytuacji z pacjentem w swojej sali. Postanowił znaleźć dobry papier, by zapakować prezent dla Hajime. Miał nadzieję, że mu się spodoba... Myślał teraz o tych wspaniałych błękitnych oczach, które tyle już widziały tragedii i śmierci... Zaczynał rozumieć skąd ta powaga i dyscyplina. Jego postawa była wynikiem wielu doświadczeń. Ciekawe jaką historię opowie mu z przeszłości... Co takiego mogło się wydarzyć, że miał taką odrazę do samego siebie?

Po ciężkiej walce o życie pacjenta, Hajime musiał odnotować wszystko, co się wydarzyło. Kiedy już skończył, oparł się w fotelu i zaczął denerwować rozmową, która miała już niedługo nastąpić. Co ma mu powiedzieć? Jak to powiedzieć, jak ująć te wszystkie lata katorgi? Czy go zrozumie? Czy nie będzie w stanie zrozumieć jak mógł tak zaprzepaścić swoje życie?

Kazuhiro był gotowy na przyjście Hajime. Nawet uśmiechnął się do kuchareczki o jakieś zdrowe przekąski i kanapeczki. Było jak w domu - po prostu czekał na gościa w pokoju dla gości właśnie. Na laptopie sprawdzał maile i bloga. W końcu nadszedł czas. Hajime ruszył do pokoju, gdzie byli umówieni. Nie miał ochoty przypominać sobie tego wszystkiego co przeszedł. Tylko Sho wiedział wszystko i zawsze go wspierał. Był już przed drzwiami. Zapukał, jak miał to w swoim zwyczaju.

- Proszę! – Kazu odpowiedział na pukanie do drzwi, poprawiając się na łóżku.

- Hej. Już jestem... – powiedział skrępowany Hajime.

- Cieszę się. Proszę, zapraszam. - wskazał na krzesło - Przygotowałem dla Ciebie co nieco, częstuj się - wskazał na stoliczek i puścił mu oczko.

- Jakoś nie mam apetytu, może później...- odparł, siadając w końcu na krześle - Jak sie czujesz? - zapytał. Chciał odwlec temat przewodni tego spotkania ile się da.

- Teraz, kiedy jesteś tutaj, to wspaniale. Bałem się, że nie przyjdziesz... – odparł Kazu.

- Czemu miałbym nie przyjść?... Jak mówię, że przyjdę, to zawsze dotrzymuję słowa.

Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz