Emocje nie kłamią

25 0 1
                                    


Mido siedział w swoim samochodzie. Bacznie obserwował swój obiekt. Był podekscytowany tym, co widział - Hajime we własnej osobie z tak wzburzona miną. Nie przypuszczał, że doktorek się zmieni AŻ TAK pod wpływem spotkania z muzykiem.

Twarz Hajime wyrażała gniew, ale ciało reagowało na coś jeszcze, a to COŚ nie umknęło uwadze naszego psychologa. On był... on był podniecony! Mido nie mógł w to uwierzyć.
Kiedy długo nie odjeżdżał z parkingu, Mido naprawdę zaczął się zastanawiać co jeszcze się wydarzy. Fascynacja rosła w nim coraz mocniej. Hajime w końcu ruszył, a on za nim, w odpowiedniej odległości. Śledził go nie od dziś – miał to opanowane do perfekcji.

Zatrzymał się przed jego domem. Hajime nadal się wściekał – wyszedł z samochodu, trzaskając drzwiami; szedł śpiesznie, oddychał ciężko, kopnął po drodze w kamień leżący na trawniku. Kiedy wyciągnął klucze, nie potrafił utrzymać ich w dłoni – wypadły mu, a Mido zauważył rezygnację w postawie Haji... Wdech i wydech – dobrze stosował rady, których udzielił za pośrednictwem Sho. Najbardziej ciekawiło go w tym wszystkim, jakim cudem on nie ma ataków paniki, tylko raczej wzmaga w nim złość, wściekłość, irytacja...

Tamtego dnia wyraźnie był przerażony, nie rozumiał tego co dzieje się z nim, w jego umyśle, sercu... A dziś – już dobrze wiedział co się dzieje, wiedział DLACZEGO czuje tak, jak się czuje. Zmiany w Hajime zachodziły w zastraszająco szybkim tempie. Koło Plutchika nie mogło kłamać, a teraz było tak transparentne! Jak na dłoni potrafił dostrzec, co dzieje się w życiu pana doktora, poprzez emocje, które miał wypisane na twarzy.

Kiedy Hajime zniknął z pola widzenia Mido, ten odpalił samochód i stwierdził, że na dziś wystarczy.
Cieszył się na myśl, że może mieć pod kontrolą zarówno obiekt, jak i osobę mającą największy na niego wpływ – Kazuhiro. I ponownie ten przypadek zaistniał dzięki Sho. Czy Sho był jakimś nosicielem przeznaczenia? Scalał więzi, rzemieślnik przygód, nieświadomy niczego, niewinny... Doprawdy... Mido pokiwał głową i ruszył w stronę własnego domu.

***
Kazuhiro był zdruzgotany... A może bardziej przerażony... „Co się dzieje z doktorkiem?" -pomyślał. Zaczął obgryzać paznokieć z tych nerwów. Jak ma tu czekać i nic nie robić... Nie umiał nawet chodzić po pokoju, bo tak był słaby i roztrzęsiony... Dopiero co skomponował piękną piosenkę, a teraz dzieje się coś strasznego... „Czy zobaczę doktorka? No jasne, że zobaczę! Nic się nie dzieje, pewnie tylko zasłabł..."- uspokajał się w myślach... Usłyszał pukanie.

- Proszę!

Do pokoju wszedł Sho. Jego mina nie wyrażała radości i spokoju, a raczej współczucie i zatroskanie. Usiadł na krześle naprzeciwko Kazu. Zagryzł policzek, nie wiedział czy ma być radosny, uspokoić pacjenta, czy być szczery ... Sam do końca nie rozumiał, co się stało, bo to był przecież jego przyjaciel... A w Kazu serce zamierało, zapomniał oddychać, wyczekiwał wieści... Sho w końcu wydusił:

- Hajime zemdlał tylko... Wszystko jest już w porządku. Ostatnio dużo się działo... Jeszcze ta operacja... Długo stał przy stole... Pewnie to dlatego.

- Ale wszystko jest już dobrze? – dopytywał Kazu.

- Tak...

- Więc czemu jesteś taki zaniepokojony. Powiedz mi wszystko!

- Nie wiem ile mogę ci powiedzieć... Wiesz, jak Hajime lubi prywatność. Ale daj mu na razie spokój. On teraz bardo go potrzebuje.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Mam na myśli to, co powiedziałem: dać mu spokój.

- Gdzie on teraz jest?

- Na oddziale kardiologicznym.

Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz