Jestem Twój

41 3 2
                                    


Kolejny dzień, kolejne zajęcia, kolejne badania.
Na dziś Kazu miał przewidziane prześwietlenie i zdjęcie gipsu. Chciał pozbyć się już ograniczenia ruchu, kul itd.

- No, gipsu nie będzie, ale będzie jeszcze usztywnienie, a także rehabilitacja. Pielęgniarki wszystko wytłumaczą, więc nie masz co się przejmować. – oznajmił Sho.

- Czyli jeszcze o kulach będę musiał chodzić? – zapytał Kazu.

- Raczej tak. Wszystko zależy od rozruszania kończyny. Im lepiej będzie szła rehabilitacja, tym szybciej noga będzie sprawna.

- Rozumiem. Mam do Ciebie jeszcze sprawę.

- O, ciekawe... - spojrzał nieufnie Sho.

- Mam prawniczy temat – umowa z wydawnictwem. Totalnie się w branży pozmieniało od mojej ostatniej publikacji.

- To Ty pisarzem też jesteś?

- Kiedyś tam wydałem tomik poezji, przez przypadek, dla beki.

- Aha, dla beki powiadasz...

- Kiedyś trochę inaczej moje życie wyglądało, a to jeszcze czasy szkolne były...'

- Rozumiem. Pomogę Ci. Chętnie zerknę podczas lunchu. Piękna dziś pogoda, więc proponuję pójść do ogrodu. Co Ty na to?

- Wspaniale! No to jesteśmy umówieni!

Kazu wrócił wesoły na salę, ale to dziwne coś na jego nodze, sprawiało ból. To dobry znak, podobno...

Wziął telefon i umówił się na spotkanie z wydawcą. Będzie już gotowy na tę rozmowę, a skoro sprawa jest niecierpiąca zwłoki, to i tak wyjdzie na dobre chyba dla każdego.

***

Przez resztę dni Kazuhiro spędzał dnie na rehabilitacji i przygotowaniach powieści do wydania, a także swoich wierszy. A Hajime spędzał czas na basenie, rowerowych przejażdżkach, a także w stadninie. Kolejny raz natknął się na kolegę i postanowili wyruszyć na wspólną wyprawę.

Cała jednodniowa przygoda sprawiła, że Hajime czuł się wolny i rozluźniony.

- Hajime?

- Co tam? – odpowiedział Haji do kumpla, kiedy jeszcze porządkowali wszystko w stajni, po czyszczeniu koni.

- Masz ochotę na drinka?

- W sumie... ale autem przyjechałem...

- To może pojedziemy gdzieś bliżej twojego domu, żebyś nie musiał specjalnie po auto przyjeżdżać?

- Cóż... Może w ogóle do mnie pojedziemy? Dobrze się dzisiaj bawiłem, a nie będę się musiał obawiać, że jeszcze do domu trzeba wrócić...

Kolega rozpromieniał na te słowa i przystał natychmiastowo na propozycję Hajime.

Kiedy znaleźli się już w domu Hajime, ten kazał się mu się rozgościć.

- Niezły styl – komplementował wystrój kumpel.

- Dzięki – Hajime przygotowywał drinki przy barku.

- Jakim cudem tak długo nie było cię na stadninie?

- Jestem lekarzem, a to wymagająca praca.

- No fakt. – przyznał – Dlatego jesteś sam?

Hajime zamyślił się, zdając sobie sprawę, że nie miał czasu przez dłuższy okres na randkowanie, a i ochoty nie miał. Kobiety go nie interesowały, wiódł życie spokojne i spotykał się głównie z Sho lub innymi znajomymi co jakiś czas, okazjonalnie. To mu wystarczało... Dopóki nie pojawił się Kazuhiro – pacjent –muzyk....

Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz