Plucie w brodę

23 1 1
                                    


Hajime wsiadł wściekły do samochodu. Trzasnął drzwiami tak mocno, że przechodzący obok ludzie oglądali się zdziwieni na doktora.
Kładąc ręce na kierownicy, przymknął oczy i wziął głęboki oddech. Był wściekły na siebie. A wściekły na siebie dlatego, że nie zapanował nad słowami, które wypłynęły z jego ust w stronę muzyka. Nie to miał na myśli, nie to...

Gryzł się z myślami i poczuciem winy. Zamiast okazać czułość, uciekł znowu. I zrobił to w sposób najgorszy z możliwych... Przecież nie ma się czego bać! Dlaczego tak bardzo się boi? Odrzucenia? Właśnie świetnie sobie na to zapracował.

Odpalił samochód i odjechał w kierunku domu.

Nie tak to miało być! Nie tak to miało wyglądać! Nie tak miało to zabrzmieć! – ganił się w myślach. A zabrzmiało jakby chciał się nim bawić, żeby, w razie czego nie zabolało za mocno – przecież to tylko zabawa! – powie sobie w razie wypadku... Co za absurd! Co za popieprzony paradoks!

Bał się siebie. Przestał właśnie ufać sobie, swoim instynktom. Pragnął Kazuhiro w całości! No właśnie – pożądał jego ciała, pięknego i seksownego. Chciał stapiać się z nim, w jego spojrzeniu, w cieple jego uczucia, które ich obydwu rozgrzewało do czerwoności. Chciał go poczuć mocniej... Dlaczego to tak eskaluje i to w kierunku, o który by siebie nie podejrzewał... W kierunku przedmiotowości... Nie, nie! To tylko ucieczka przed bliskością, przed egoistyczną chęcią posiadania czegoś na własność.

Tylko Kazu nie jest CZYMŚ. Jest osobą, człowiekiem, żywym, z krwi i kości, z uczuciami... Jak on mógł powiedzieć coś takiego? Nie pragnie TYLKO jego ciała. Pragnie zaspokoić pragnienie, szuka spełnienia i stąd te słowa...

Dotarł do domu, ale nie potrafił odpędzić się od uporczywych myśli. Jak mógł pomyśleć, że po tylu rozmowach, poważnych i skomplikowanych, Kazu odbierze to jako żart, jako błahostkę. Czy naprawdę łudził się, że uda mu się z tego wybrnąć?

Dlaczego to jest takie trudne. Dlaczego nie może być łatwiejsze? Czy dorosłość wszystko komplikuje? Czy może potrzeba bycia dojrzałym? Co by zrobił jakby mięli po 16 lat? Po prostu by mu powiedział, że chce spróbować? Po prostu powiedziałby, że go kocha? Nie. Proces musi potrwać. Musi wiedzieć, co czuje. Ale co z potrzebami cielesnymi?

Wysiadł w końcu z auta i będąc przy drzwiach, zauważył jak z tych nerwów nie potrafi spokojnie otworzyć drzwi swojego luksusowego domu. Klucze wypadły mu z rąk. Znów wziął głęboki wdech i dłuuuugo wydychał z siebie powietrze.

Przypomniało mu się, jak dostał ataku paniki w akademiku. Gdyby nie Sho, nie wiadomo, co by się z nim stało. Dawno nie miał podobnych ataków. Z tą różnicą, że ten atak był inny. Umiał już go kontrolować, a jednocześnie nie był traumatyczny, a jedynie czuł... czuł złość... a może frustrację, że nie jest prosto. A może wolałby, by to Kazu przejął inicjatywę? Tak całkowicie... Więc co miał znaczyć ten dzisiejszy wybryk? Po co się z nim drażnił? Skąd się to w nim wzięło?

Podniósł klucze i w końcu przekroczył próg domu. Odwiesił płaszcz. Położył kluczyki i klucze z domu na komodzie. Zdjął buty i wszedł do kuchni. Umył ręce i postanowił nie myśleć już dzisiaj o niczym. Pilotem uruchomił domowe stereo z kojącą, relaksującą go nutą.

Zaczął przygotowywać sałatkę na jutro i kolację na dziś. Gryząc kawałek sałaty, poczuł delikatne muśnięcie o listka o wargę. Dzisiejszy pocałunek Kazuhiro momentalnie pojawił się w jego umyśle. Odtwarzał każde doznanie. Jego maślane spojrzenie... delikatne usta... gorrrrący oddech... galop serca. Hajime zacisnął powieki i odpędził wspomnienie, skupiając się na obieraniu marchwi. Dzisiejszy prysznic będzie zimny – dodał w myślach.

***

Kazuhiro wrócił do swojego pliku na laptopie. Uczucia się nie zmieniły. Nadal czuł głębię rozpalającego go pożądania na samo wspomnienie Hajime pochylającego się i zbliżającego swoją twarz do jego twarzy... W zwolnionym tempie obrazy pojawiały się w jego wyobraźni... Uwielbiał to, tę grę, to droczenie się z nim. Kochał to nowe spojrzenie, nowe oblicze Hajime. Po co się tak oburzał? Przecież fajnie było! Spieprzył atmosferę, bo zadziałał mechanizm obronny. Nie będziesz mnie traktował jak rzeczy!- mówiło jego ego. Miało być tak pięknie, a wyszło ...

„Blask, błysk, powiew nowości
Spojrzałem w Twoje oczy pełne namiętności
Wdech, westchnienie, zatrzymanie
W mym umyśle pozostanie
Uśmiech, usta, pocałunek
Ten, którego nie dostałem
Ten, którego tak czekałem
W gąszczu myśli - w lesie zjawisk
Tracę gardę, czuję ucisk
Do muru przyparty, żałośnie się schowałem
a chciałem być otwarty"

Pisał piosenkę natchniony i frunący na skrzydełkach weny. Skrzydełkach jakże delikatnych i kruchych. Jakże ulotne potrafią być myśli...

Kiedy skończył był już czas na sen. Zgasił pilotem światło. Widział jak personel przygasza światła w korytarzach. Czuł zapach środków dezynfekujących – sprzątaczki dobrze wykonywały swoją pracę, było sterylnie. Był w szpitalu, ale jutro go odłączą. Będzie mógł zagrać na gitarze i może nagra coś na dyktafon.

Leżał dłuższą chwilę usilnie próbując zasnąć. Nie umiał. „Nie powiem ci tak szybko, że cię kocham. Nie oczekuj tego ode mnie."- dręczyły go słowa Hajime. Nie musiał tego mówić... Po co to powiedział, cholera! Ale umysł podstawił mu jeszcze jedno zdanie z tej rozmowy:" Teraz będę miał problem w nocy." Ciekawe, czy doktorek o nim myśli teraz. Czy wyobraża sobie jego, tak jak on doktorka? Czy wspomina dzisiejszy pocałunek? Subtelność ust... zniewolone pożądaniem ciało... pogrążone w namiętności, buzujące synapsy... ten stan błogości...

Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz