Tajemnica

23 1 1
                                    


Stał z rozdziawionymi ustami. Niemal czuł jak błyskawicznie zasycha mu w gardle. Wstrzymał oddech, by lepiej słyszeć wypowiadane słowa, ale jednocześnie bicie serca i muzyka dobiegająca z dołu zagłuszały myśli. Czuł, że nie powinno go tu być, że nie powinien zakradać się tu w taki sposób.

- Wtedy go pocałowałem... a on....– usłyszał wyznanie, stojąc przyklejony do ściany tuż przy drzwiach, na stopniach schodów... poczuł jak niewygodna jest to pozycja. Znalazł się w sytuacji, na którą zareagował instynktownie. Wracając z toalety, po prostu usłyszał mimochodem słowa, które wzbudziły jego ciekawość. Ciekawość przyszłego psychoterapeuty.

Spojrzał po niewielkim korytarzu akademika, czy przypadkiem nikt nie zmierza w jego stronę. Podzielił uwagę między szokujące wyznanie kolesia, a obserwację sytuacji na korytarzu.

- ... Zaczął krzyczeć, wyzywał mnie od pedałów, jaki jestem ohydny!... – słyszał i był w stanie wyobrazić sobie, jak osoba wypowiadająca te słowa, zakrywa twarz i łka. Krople potu wystąpiły na czoło Mido.

Nie chciał przestać słuchać i tak usłyszał całą, niezwykle traumatyczną historię Hajime. Był to dla niego materiał do badań i obserwacji.

Dobrze zapamiętał jego głos, manierę. Z czasem znalazł go na uczelni i dowiedział się, jak ma na nazwisko. Hajime Sonzai stał się jego obsesją.

***

- Cześć, jest tu wolne? – Sho zapytał siedzącego w rzędzie chłopaka, szukając miejsca na Sali wykładowej.

Midori drgnął niczym poparzony.

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. – Sho uśmiechnął się życzliwie do chłopaka i sytuacja zrobiła się niezręczna. Mido od razu zareagował:

- Ymmm, przepraszam. Zamyślony byłem... Wolne, siadaj, nie krępuj się! - odpowiedział z podobnym uśmiechem. W głowie miał hasło „O KURZA MORDA! To przecież jest kumpel jego obiektu!".

Przybysz przedstawił się oficjalnie po czym dodał na luzie:

- Wszyscy mówią tutaj na mnie Sho, więc ty też możesz się tak do mnie zwracać.

- Jestem Kadoka Midori. Mów mi Mido.

Uścisnąwszy sobie dłonie, zaczęli rozmawiać o profesorze prowadzącym zbliżający się wykład.

***

Midori miał dziś dobry humor. Każda dzisiejsza sesja terapeutyczna dawała owoce. Sho znowu polecił komuś jego – cieszył się, że go poznał wtedy na uczelni i jednocześnie, że był bezpośrednim źródłem informacji o jego obiekcie. Miał tyle korzyści z tej znajomości, że aż dziwił się, że Sho przez tyle lat nie domyślił się o intencjach młodego psychoterapeuty. Dzięki Sho i jego przyjacielowi , miał materiał na pracę doktorską i mógł obronić się z taką łatwością na tym kierunku studiów.

Kiedyś nawet Sho chciał poznać Mido z Hajim, ale Haji nie zgodził się na to. Sho jednak wypytywał Mido, co może zrobić dla Hajime. Jak go traktować? O czym może nie wspominać? Jak się zachowywać? I Mido pomógł mu przetrwać ataki Hajime. Już wiedział co ma robić, jak reagować i ... że nigdy ich ze sobą nie pozna. Bo zaczął się bać, że wyjdzie na jaw zakulisowe doradztwo... A Mido w sumie też było to na rękę, bo nie wiedział, czy przypadkiem też by się nie wygadał.

Wracał z lunchu, szedł szerokim, szpitalnym korytarzem, mijał kucharki zbierające naczynia po posiłku z sal. Zauważył, że z sali jego nowego pacjenta wychodzi korpulentna kucharka i postanowił wejść tak po prostu. Zobaczył młodego kolesia, mniej więcej w jego wieku. Noga w gipsie, szczupła sylwetka i uśmiechał się do książki, którą trzymał w rękach. „Ciekawie się zapowiada. Nie wygląda na takiego, o którym opowiadał mi Sho..."- pomyślał.

- Dzień dobry. Nazywam się Kadoka Midori - przedstawił się - Przybyłem do pana, panie Kasai, z polecenia doktora Sho. - skłonił się kulturalnie.

I po krótkiej wymianie zdań już wiedział, że nie będzie świrował. Przeszedł do nieformalnego tonu i rozpoczął rozeznawanie tematu.

Po chwili wszedł on – jego obiekt. Z tak bliskiej odległości już dawno go nie widział. Ale to nie przeszkodziło mu zauważyć co się tu święci. Jego wieloletnia praca nagle nabrała innego koloru. Nagle obiekt jego badań wyglądał jak zakochana nastolatka: naiwny i rozpromieniony, zazdrosny i skonfundowany. Tyle naraz! Spojrzał na Kazuhiro i już wiedział – siedzą w tym obydwaj. Czuł te emocje – strach swojego nowego pacjenta i zawstydzenie starego obiektu badań. Postanowił wykorzystać sytuację, która była jak wygrana w totka! Grzechem byłoby to zostawić i nie obserwować jak się rozwinie. Czy Mido miał słabe oceny z etyki? Nie. Ale to nie zmienia faktu, że z premedytacją łamał jedną po drugiej, kiedy tylko miał okazję doświadczyć ekscytującego rozwoju sytuacji! A to, umówmy się, nie zdarzało się zbyt często.

Może czuł się jak półbóg? Lubił wiedzieć, lubił obserwować i mógł, dzięki swojej pracy, kontrolować innych.

Jednak ten pacjent zauważał to, czego inni nie mieli potrzeby zauważać. To tylko utwierdzało go w przekonaniu, że jest świadkiem czegoś niesamowitego. A jednocześnie poczuł lęk. Obawę właściwie. O to, że jego nieskazitelny obiekt, pozwoli sobie na skazę...


Ukryte obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz