— Emma wstawaj!— krzyczy mi do ucha moja przyjaciółka
— Sara. Co chcesz?— dlaczego zawsze musi ktoś mi psuć taki piękny sen. O żelkach.
— Nie mów, że zapomniałaś.— o czym?
— Dzisiaj jest bal — nie. Mój plan leżenia cały dzień w łóżku właśnie przepadł
— I co z tego? — przekręciłam się na drugą stronę łóżka.
Nagle przez moje ciało przeszedł prąd. Szybko wstałam z mojego posłania.
— Od razu lepiej — jak ja nienawidzę, kiedy używa na mnie, którą jest władanie prądem, chcę ją zamordować
— Ile razy mam Ci mówić, że nie masz na mnie używać swojej zdolności
— Twoja matka chce coś od ciebie, a w południe zaczynamy się szykować. Dlaczego to już za godzinę?
— W takim wypad z mojego pokoju, chyba że chcesz być zamrożona — taka właśnie jest moja moc. Moc lodu. Wyszłam, a ja poszłam do garderoby, z której zabrałam białą bluzkę na grubych ramiączkach, jeansowe spodenki i trampki. Moje śnieżnobiałe włosy związałam w luźnego koka. Poszłam do łazienki, gdzie umyłam swoje ciało żelem o zapachu czekolady, a włosy szamponem o zapachu truskawek. Następnie ubrałam się we wcześniej uszykowany strój. Potem powolnym krokiem ruszyłam do gabinetu mojej rodzicielki.
— Co chciałaś matko — powiedziałam, gdy weszłam bez pukania do pomieszczenia.
— Jak zawsze niewychowana. Po kim ty to masz?
— Na pewno po rodzicach
— Milcz-uciszyła mnie — dzisiaj masz się zachować jak prawdziwa następczyni naszego klanu czarownic.
Czy ja kiedyś tak się nie zachowywałam? No może na ostatnim balu. Wtedy zamroziłam całe pomieszczenie. Było warto. Chociaż mogłam pojeździć na łyżwach. I nie było tak nudno, jak zazwyczaj na tego typu imprezach.
271 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
RandomUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa