Po bardzo krótkiej rozmowie z wewnętrzną wilczycą dodałam jeszcze więcej gazu. Zapragnęłam znaleźć się w swoim pokoju. Jak najdalej od wszystkiego. A to wszystko przez jednego alfę. Po kilku minutach w końcu wjechałam na teren watahy. Zgodziłam silnik. Razem z Misti wysiadłam z samochodu. Wilkołaki, które ją zobaczyły i pamiętały ją jeszcze podbiegły do niej i zaczęły ją tulić. Zostawiłam ją samą i poszłam do domu. Zostałam przez wszystkie powitana. Skierowałam się do mojego gabinetu. Tam też zobaczyłam Di siedzą na fotelu i wypełniają jakieś papiery.
— Hej — przywitałam się z nią
— Witaj — odwróciła się do mnie przodem — Wiesz, że król wilkołaków wzywał nas do szukania ciebie
— Wiem, ale zapewne tym się na to nie zgodziłaś.
— Tak — widzicie nawet nie muszę czyść w myślach bo nie posiadam takiej mocy, by wiedzieć, co ona zrobiła.
— Dobrze. A teraz chodź ze mną — rozkazałam jej
Posłusznie wykonała moje polecenie. Wyszłyśmy na dwór. Koło Mis nadal stały te same wilkołaki. Przepchałam się koło nich. Gdy tylko moje przyjaciółki zobaczyły się od razu się przytuliły.
— Jak dobrze was wszystkich wiedzieć — stwierdziła.
Po kilku minutach tłum się rozszedł.
— To, co idziemy na śniadanie -zawołała Di
— A może na zakupy do centrum handlowego i tam coś zjemy — na moją propozycję zgodziły się od razu. Poczekałyśmy tylko na betę ponieważ musiała wziąć swoje rzeczy i po chwili jechałyśmy już do najbliższego centrum handlowego. Tym razem bez żądnej obstawy. Gdy tylko znalazłam wolne miejsce zaparkowałam, a później zaczęłyśmy po kolei zaglądać do każdego sklepu.
Jak ja uwielbiam zakupy. Szkoda że tylko nie mam karty Harisa. Wtedy całą bym opróżniła do zera. No i przy okazji kupiłabym sobie nowy samochód. A może nawet dwa. To wszystko zależy od sumy, jaką ma na karcie.
297 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
RandomUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa