—Jesteś chora—powiedział, na co ja pokręciłam głową. Jedyną osobą na tej sali, która jest chora jesteś przecie ty. Osoba chora na głowę.—to w końcu co Ci jest?!—nie wytrzymam już tego
—Zniszczyłeś mnie! Przez Ciebie Dafne moja wilczyca zniknęła na zawsze ze mnie! Przez twoją truciznę już nie jestem alfą!—czułam jak moc buzuje w środku mnie więc postanowiłam ja uwolnić. Taj jak na ostatnim zebraniu alf pojawiło się na podłodze lodowisko, a lód zaczął otaczać już nie mojego mate. W tym momencie nie obchodziło mnie już zupełnie nic. Nawet to, że wszyscy tu obecni zaraz poznają mój sekret.
—Em pamiętaj, że zaraz wszyscy dowiedzą się prawdy, o naszej watasze i o tobie.—przypomniała mi Di
—Jakiej prawdy?—zdziwił się Cole.
—Nasza alfa to powie, wam jeśli złożycie alfią przysięgę, że nikt oprócz was nie dowie się tego co przed chwilą zostanie tu powiedziane.—powiedziała moja zastępczyni. I nawet dobrze to rozegrała.
Po kolei każda alfa, oprócz mnie i Sebastiana, który już znał to co ja mam zamiar powiedzieć składała przysięgę. Liczyło to też się innych członków watah. Wszystkich oprócz mojej. Nawet moja druga przyjaciółka nie znała całej prawdy.
Gdy tylko przysięgi zostały zawarte, zaczęłam mówić.
—Urodziłam w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam—powiedziałam
—Jak to możliwe? Przecież wszystkie dzieci umierały w ten dzień—zdziwiła się mama Sebastiana
—Ona nie—powiedział mój najlepszy przyjaciel
—Może większość z was nie wie, ale moim ojcem jest przywódca czarownic, a moja mama przywódczynią. To od nich posiadam moc lodu. Ale Dafne ukazała mi się jak byłam jeszcze niemowlakiem to był efekt pełni—co do ukazania się mojej mocy to pamiętam ja jeszcze jakby to był o wczoraj. Obudziłam się jak zawsze, zjadłam śniadanie, ubrałam się, a następnie uświadomiłam sobie, że dzisiaj będę pierwszy raz używała swojej mocy. Uszczęśliwiona, a zarazem przerażona poszłam do kawiarni. Tam czekała już na mnie Sara. Zamówiłam moje ulubione Cappuccino, a następnie zaczęłyśmy gadać o szkole. Było tak aż do momentu, w którym poczułam krew wyszłam z lokalu, a moja przyjaciółka ruszyła za mną. Zobaczyłam wilkołaka w mniej więcej naszym wieku. Był oparty o drzewo, a z rany, którą miał na brzuchu sączyła się krew. Poprosiłam Sarę by swoją mocą go poraziła. Ona zrobiła to z wielką ochotą. Moja wilcza siła w tamtym momencie bardzo się przydała, ponieważ razem z moją przyjaciółką, zaniosłyśmy nieznajomego do naszych medyków. Oni zabrali od nas chłopaka i go zbadali. Od tamtego dnia zaprzyjaźniłam się z tym chłopakiem. I nawet jest tu dzisiaj ze mną. To Sebastian.
Opowiadałam dalej wszystkich historię tego jak poznałam moją watahę, gdy wspomniałam o ojcu Diany, wiedziałam, że w głębi serca płacze.
Oczywiście gdy ta opowieść się skończyła alfy i luny zadawali mi nieskończenie wiele pytań, na które musiałam się chwilę zastanowić, by odpowiedzieć.
448 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
De TodoUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa