Tym razem nic mi się nie śniło. I to nawet dobrze. Chociaż teraz mogę odpocząć. Nagle do moich oczu doszło światło. Wnet je otworzyłam. Zobaczyłam, że jest nadal w samochodzie tylko jestem okryta kocem. Nie przypominam sobie bym go zabrała. Przecież ja nie mogłam go wsiąść bo nie wiem gdzie on przed tem był. To sprawka tego bety. Swoją drogą będę musiała się dowiedzieć jak on się nazywa.
Popatrzyłam się przez okno i zobaczyłam, że we właśnie tej chwili jedziemy przez las. Dałabym chyba wszystko by tylko pobiegać w wilczej postaci. Ale nie mogę.
Nagle usłyszałam znajome wycie. Super! Wiem do kogo ono należy. Momentalnie pojazd się zatrzymał
— Co się dzieje?— spytałam się wilkołaka udając przerażoną. Doskonale wiedziałam co się niebawem stanie.
— Luno jesteśmy otoczeni przez wrogą watahę — jaką wrogą? Jak już to dla mnie wataha Cola jest wrogiem ale nie moja. Tak dobrze powiedziałam zmartwione wilki przybiegły mi na ratunek, którego wcale nie potrzebuję. A zresztą będę mogła z nimi sobie porozmawiać, ponieważ dawno się z nimi nie kontaktowałam.
— W takim razie będziesz mnie chronić?— spytałam się go ze strachem w głosie
— Nie — oświadczył, ale jak to?— Nasz alfa powiedział, że sam będzie co bronił — jeśli tylko mój mate tknie chociaż jednego z moich to gorzko tego pożałuje. O ja już tego dopilnuję.
Nagle usłyszałam przed oczami ogromnego białego wilka. Już wiedziałam kim on jest. Wilcza postać Cola była zwrócona w las. On nawet na mnie nie spojrzał. Co za pies?
"Emma nie zapędzaj się. Pamiętaj, że ty też jesteś tym ,,psem"" poucza mnie moja wewnętrzna wilczyca
"Cicho bądź"próbuje ją uciszyć, ale ona i tak coś tam do mnie gada. Ja i tak nie słucham jej zamiast tego jestem skupiona na tym co dzieje się koło samochodu. Koło przywódcy zebrały się też inne wilki. Ale szczerze ja największe stado na tych terenach to oni mają bardzo mało wilków. Chyba nawet moja wataha ma więcej.
Po jakimś czasie zobaczyłam jednego z moich wilczych przyjaciół, który rzuca się na jakiegoś wilka z wrogiej watahy. No to pięknie! Teraz zacznie się wojna. Nie dość, że mamy jeszcze starcie z innymi to jeszcze z watahą mojego przeznaczonego co ja mówię byłego przeznaczonego. Teraz już go tak nie nazwę. Po tym jak mnie wygonił. Zastanawiam się nawet czy nie przyłączyć się do ,,Magi księżyca" mojej watahy. W sumie mała zabawa mnie nie zaszkodzi.
"Nawet tego nie próbuj"
"Dafne wiesz, że nie muszę Cię słuchać "
"Teraz będziesz. Czy tego chcesz, czy nie Cole jest twoim mate i tego nikt nie zmieni. Musisz zapobiec temu starciu "
Zobaczyłam kolej wilki wychodzące z lasu.
435 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
De TodoUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa