28

4.8K 165 4
                                    


Przy ogromnym stole siedzieli zapewne członkowie jego stada. Alfa podszedł do stojącego na środku krzesła,  usiadł na nim, po czym za pomocą siły posadził mnie na swoich kolanach.  Wierciłam się ale nie mogłam się poruszyć ponieważ on mnie objął w pasie.  A przecież mojej mocy nie użyje w obecności innych. Co prawda alfy poznały mój sekret, ale teraz już nie dopuszczę by on coś o tym się dowiedział. Chyba że Cole bardzo mnie wkurzy.  I się nie powstrzymam.   Coś czuję, że nawet zaraz to się zdarzy. Jeśli mnie nie  pójść. W sumie lepsze będzie go ignorowanie.  Tak zdecydowanie to dobry pomysł.   Zaczęłam się rozglądać dookoła siebie. Moją uwagę przyciągnęła jakaś rudowłosa dziewczyna mająca, prawie że białe oczy.   Zaraz ja skądś ją znam. Tylko skąd.... Misti. No przecież to ona.  

— Misti?— spytałam się jej

— Tak-?— popatrzyła się w moją stronę.  Czyli to naprawdę ona

—To ja Emma

— Emma?— popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.  Czy ona nie pamięta kim jak dla niej jestem

— Misti  może mnie nie pamiętasz ale zaraz postaram ci się coś przypomnieć.

Klasnęłam w dłonie. Niby to normalne klaśnięcie ale nagle zaczął padać śnieg. Nie był on zwykły ponieważ padał tylko na Mis. Ona parzyła się na mnie z szokiem. Właśnie o to mi chodziło. Płatki śniegu razem z sobą przyniosły wspomnienia z  moim udziałem mojej przyjaciółce. Teraz wypadałoby wam przedstawić jej historię.  Rok po tym jak zostałam alfą poznałam młodszą ode mnie o dwa lata dziewczynkę.   Była ona wygnańcem, ale nie chciałam mi powiedzieć dlaczego jej wataha ją wygnała. Ja nie naciskałam na nią. Ponieważ wiedziałam, że pewnego  dnia mi to sama powie.  Byłyśmy przyjaciółkami aż do momentu, w którym pewnego dnia weszła do lasu i już się jej nie wiedziałam.  Oczywiście razem z innymi jej szukałam ale nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć. 

A teraz w końcu się odnalazła.
Wyrwałam się z objęć mate i przybiegłam do mojej przyjaciółki, którą nie zważając na nic przytuliłam. Tym razem nie obchodziło mnie w sumie jak zawsze  to, że wszyscy się na nas gapią, a debil warczy na mnie. Tylko nie wiem z jakiego powodu.  Ona zaczęła płakać w moje ramię, a ja ją głaskałam. Jednak po chwili się uspokoiła

— Emmo bardzo za tobą tęskniłam — i jej się nie dziwię. Traktowałyśmy się nawzajem jak siostry.  Alfa warknął. Ktoś mi powie, o co chodzi temu debilowi

— Co tym razem Ci się nie podoba piesku?— spytałam się go lekko wkurzona.

— To, że wszyscy zwracają się do ciebie po imieniu — znalazł się koło mnie — Kochanie tylko ja mogę się do ciebie tak zwracać — wyszeptał mi do ucha.  Jeśli jeszcze raz tak na mnie powie to chyba poproszę kogoś o zwolnienie go ze stanowiska władcy wilkołaków.

-Mylisz się. Wszyscy oprócz waszej wysokości mogą do mnie mówić po imieniu. Ty jesteś wyjątkiem. Do ciebie jestem alfę watahy ,,Magii księżyca" Wyszłam z jadalni. Nie mam  zamiaru teraz wracać do domu. Po pierwsze nie chce mi się, a  po drugie nie wiem gdzie się kluczyki od mojego auta np. na pewno ja ich nie mam.

Dzięki mojej fotograficznej pamięci po kilku minutach znalazłam się w pokoju, w którym spędziłam pierwszą noc. Zakluczyłam za  sobą drzwi, następnie weszłam do garderoby. Zabrałam pierwszą lepszą bluzkę Cola, ściągnęłam sukienkę i buty, przebrałam się w moją tymczasową piżamę położyłam się na łóżku i zasnęłam.


554 słów

Luna(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz