Mój przeznaczony postąpił tak samo. Tylko że on był człowiekiem, a ja czarownicą. Inne wilkołaki nadal pozostały w swoich wilczych wcieleniach, by wyrazie czego nas ocalić. Znaczy moje wiem dlaczego, ale jego nie. Dobra nie wnikam. Popatrzyłam się na Cola, który patrzył się na mnie. Ale gdy zobaczył, że ja robię to samo co on, on podszedł do mnie. Gdy dzielił nas jeden wielki krok alfa się zatrzymał.
— Witaj kochanie
— Spadaj.
— Co?!— zdziwił się
— Wiosło! Nie słyszałeś co ja powiedziałam. Nie chcę ci narazie widzieć
— To dlaczego się przemieniłaś?
— Watahy nie mogą upaść
— Nie upadną gdy my będziemy nimi rządzić
Podszedł do mnie i złączył nasze usta. Serce podpowiadało mi, że mam mu wybaczyć, lecz rozum co innego. I w tym przypadku to on wygrał. Odepchnęłam go od siebie. Ups. Użyłam trochę siły alfy. Cole wleciał w jakiejś drzewo, które się złamało na dwie części Alfa zdezorientowany nie wiedział co się stało, ale gdy tylko się ogarnął zaczął podchodzić do mnie, ale nasze drogi się ze sobą nie spotkały ponieważ pomiędzy nami stanęli, niektórzy z mojej watahy. Byli to wojownicy, którzy przysięgali mnie za wszelką cenę chronić. Tyle że ja nie potrzebowałam ich pomocy i nadal nie potrzebuję. Oni mają też swoje rodziny, a ja nie chcę ich z nimi rozdzielać. Będę później miała przed oczami dziecko, które nigdy nie spotkało ojca. Przed nimi miałam jednego wojownika, który obiecał mi, że ochroni mnie choćby swoim ciałem i tak też się stało. Wilk przyjął strzałę nasączona trucizną za mnie. Gdy tylko wróciłam do watahy zastałam jego córkę, która pierwsze co zrobiła po okazaniu mi szacunku to zapytała się gdzie jest jej tata. Musiałam jej tłumaczyć to. Na szczęście Diana była ode mnie dwa lat młodsza, więc mogłam jej to wyjaśnić. Przyjęła to bardzo źle, w sumie nie dziwię się jej. Nie miała już nikogo. Ponieważ jej matka zmarła zaraz po jej urodzeniu, a o innych krewnych nic mi nie wiadomo. Zamknęła się w swoim domu i nie wychodziła z niego przez jakiś czas. Lecz po kilku dniach wyszła i oświadczyła, że chce robić to co jej tata i pomścić go. Nie zgodziłam się na to pierwsze, ale zamiast tego zaproponowałam jej miano bety. Przyjęła tę pozycję bez zastanowienia. I od jakiś trzech lat jest moją główną betą.
383 słowa
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
AcakUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa