Przez całą drogę nie zamieniłam z nim ani jednego słowa. Zresztą on ze mną też nie. Wolałam patrzeć się na krajobraz za oknem zamiast na tego debila. Już niedługo popamięta to co zrobił.
— Kwiatuszku jesteśmy — powiedział, gdy tylko zgasił silnik. Od kiedy on zrobił się taki miły. Wyszłam z samochodu i ujrzałam ogromną willę. Ciekawe ile tu mieszka osób, a koło niej o połowę wysokości niższe od niej domy. Przed tym budynkiem zebrało się chyba całe stado.
— Słuchajcie, to jest Wasza Luna. Macie ją traktować z szacunkiem.
— Cole przecież to ja miałam być twoją Luną, a nie ta wiedźma — powiedziała jakaś kobieta, wchodząc na środku. Czy ona jeszcze się nie domyśliła, że on znalazł mate? Jeśli jeszcze raz ktoś nazwie mnie wiedźmą, to chyba wtedy się przemienię.
— To może ja was zostawię — zaczęłam się kierować do domu głównego. Czyli do tej największej budowli
— Stój- rozkazał mi głosem alfy.
— Wiesz, że ten głos na mnie nie działa — odwróciłam się, by zobaczyć jego krzywą mordę.
— Nawet bez tego głosu będziesz się mnie słuchać!— podszedł do mnie i kolejnego razu tego samego dnia złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Kto budował tej budynek? Dlaczego nie ma windy? Wiem, że wilkołaki mają dobrą kondycję, ale nie ja!
"Przestań się użalać nad sobą"
"Odezwała się ta, co nigdy tego nie robi."
Będąc już na ostatnim piętrze, Cole otworzył drzwi do jakiegoś pokoju, wepchnął mnie do niego i zamknął na klucz.239 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
AléatoireUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa