Pobiegłam do bramy. Dwóch strażników, którzy akurat teraz mieli wartę pokłoniła mi się.
— Witaj Emmo — przywitali się ze mną
— Miło was widzieć Ehtan i Mark — uśmiechnęłam się do nich.
"Gdyby tylko Cole cię teraz widział nawrzeszczałby na ciebie i chyba zabił chłopaków"Poucza mnie moja wewnętrzna wilczyca.
"Na szczęście go tu nie ma"
I to nawet dobrze teraz spokojnie mogę popracować nie myśląc o niczym innym. Ciekawi mnie tylko ile on wytrzymam w lodzie zanim się nie uwolni.
Przeszłam przez bramę i poszłam do domu głównego. Po drodze mijałam dzieci, które machały do mnie, na co ja im odmachałam. One też nie traktują mnie jako swojego przywódcę tylko jako straszą siostrę. Ciekawe tylko jak będą się jutro zachowywać. No bo wiecie jutro przyjedzie do nas jeden z alf. Na szczęście nie mój mate. Chociaż z nim też będę się jutro widziała. I na dodatek będę musiała zmarnować sobie ten mój bezcenny czas-tysiąc razy wolę biegać w wilczej postaci albo pobawić się z najmłodszymi członkami naszej watahy w drodze wyjątku powalczyć z wojownikami — i słuchać jakiś przemądrzałych przywódców, którzy myślą, że wiedzą wszystko najlepiej.
Tak w ogóle to większość z nich dopiero jutro mnie pozna. Ponieważ gdy do mojej sfory przyjeżdża ktoś obcy to Di obejmuje moje stanowisko. Właśnie dlatego na ostatnie święta podarowałam jej niezwykłe prefumy, które zostały wynalezione przez Sarę, by zmienić zapach. Ale tylko rangi bo każda z nich inaczej pachnie. Oprócz momentów gdy mamy gości moja beta jest bardzo rzadko alfą, ale zastępuje mnie będąc betą. No wiecie tytuł pierworodnej czarodziejskich władców zobowiązuję tym, że nie mogę być w watasze tylko w większość czasu na jakiś głupich spotkaniach, na które wcale nie mam ochoty. A wracając. Poszłam do domu głównego. Gdy tylko do niego weszłam poczułam zapach pachnących potraf. Na całe szczęście za chwilę jest kolacja. Ściągnęłam buty i kurtkę, położyłam je na swoje miejsce. Następnie poszłam do łazienki gdzie umyłam ręce. Później moje nogi poprowadziły mnie do jadalni. W tym czasie omegi zaczęły kłaść na stuł naczynia z ogromną ilością potraw. Jeśli myślicie, że ja to wszystko zjem jesteście w błędzie ponieważ ze mną do stołu zasiada cała wataha. Ja siedzę na środku a po mojej prawej stronie znajduje się moja zastępca natomiast naprzeciwko niej siedzi jej partner. Zaczynam jeść, a po mnie wszyscy robią to. Jemy i śmiejemy się. Gdy kolacja zaczyna się kończyć wstaję z miejsca, idę do kuchni gdzie wsadziłam je do zmywarki, a następnie żegnam się z innymi i życzę ich dobrej noc. Później idę na czwarte piętro, które należy do przywódców i ich rodzin czyli na pewno do mnie. Gdy już jestem na nim kieruję się do swojego pokoju gdzie zmęczona dzisiejszym dniem przebieram się w piżamę i zasypiam.452 słów
CZYTASZ
Luna(Zakończone)
RandomUrodziłam się w dzień krwawej pełni i jako jedyna przeżyłam. Co prawda rodziły się też inne dzieci ale po tygodniu umierały. Ja jestem wyjątkiem. Okładka mojego autorstwa