6

220 36 15
                                    

Wystarczyło jedno spojrzenie, aby Arsuel (znany również jako Jason) i Milo rzucili się sobie w ramiona. Przytulili się mocno, jakby już nigdy nie chcieli się puścić, a Dean nie potrafił powstrzymać chociaż minimalnego uśmiechu na ten widok. Zasłużyli na ten moment. Tak samo jak zasłużyli na rozmowę, ale Dean podejrzewał, że dojdzie do niej dopiero po całej rozmowie i przedyskutowaniu ich sytuacji.

Czas w Niebie płynął inaczej niż na świecie, więc Dean wiedział, że nie muszą ich poganiać - dla nich może tu minąć kilka godzin, nawet kilka dni, a na świecie minie zaledwie kilka sekund. 

- Wyprzystojniałeś - powiedział po chwili Arsuel, odsuwając się lekko od Milo i łapiąc go za ramiona, aby spojrzeć w oczy. 

- Ty się za to nic nie zmieniłeś - odpowiedział Milo, któremu łzy zakręciły się w oczach.

To, że znowu czuł jego dotyk, że znowu go widział... To było jak sen, z którego nie chciał się budzić. Czuł coś do Sachiela - jasne, że tak, ale to nie zmieniło tego, że uczucia do Jasona zniknęły - wciąż za nim tęsknił, ciężko było mu się pogodzić z wydarzeniami tamtego wieczoru. Miał nawet kontakt z Nickiem i często się widywali. Nie potrafił zostawić tej przeszłości za sobą. A teraz ta przeszłość wróciła.

Milo znowu przytulił swojego byłego chłopaka, wtulając się w niego. Przymknął oczy i przypomniały mu się te wszystkie momenty, w których leżeli razem i było po prostu spokojnie. Tęsknił za tymi chwilami. Szczególnie teraz, kiedy wszystko zbliżało się ku końcowi, jeśli czegoś nie zrobią.

- Domyślam się, że nasze spotkanie po latach to nie jedyny powód, dla którego tu jesteście - zaczął Arsuel, po dłuższej chwili ciszy, znowu lekko odsuwając Milo, aby spojrzeć na resztę. - I tak, wiedziałem, że to się skończy i nie, nie mogłem was wcześniej ostrzec, bo byłoby jeszcze gorzej.

- Wiesz co robić? - spytał z nadzieją Cas.

- Widzę kilka opcji - przyznał. - Ale potrzebuję czasu, aby znaleźć bezpieczną opcję.

- Bezpieczną, czyli?

- Póki co znalazłem trzy wersje, w których i świat i Eric zostają ocaleni, ale kosztem życia któregoś z was, a przykro mi, ale na to nie mogę pozwolić.

- Jeśli to ja... - zaczął Dean, ale Arsuel już wiedział, do czego on zmierza i nie miał zamiaru mu na to pozwolić.

- Tak, w dwóch wersjach to jesteś ty, ale konsekwencje dla Erica, jego psychiki i dalszego życia są tragiczne, więc wybacz, ale nie zamierzam na to zezwalać - powiedział stanowczo.

Każda z tych wizji była zła - Eric zamieniał się w przestępcę (na przykład w seryjnego mordercę), wpadał w traumę i kończył do końca życia zamknięty w psychiatryku, nigdy więcej nie odzywając się ani słowem... Była wersja, w której Eric przeżywał i było z nim w porządku, ale w tej wersji ginął Milo. A to z kolei oznaczało również śmierć Sachiela i dalszy ciąg tragicznych konsekwencji. 

Obserwował wszystko, co dzieje się na dole. Słyszał to, co Sachiel właśnie wykrzyczał do ich Ojca i to utwierdziło go w przekonaniu, że nie może dopuścić do śmierci Milo (to, że sam tego nie chciał, nie miało tu żadnego znaczenia). 

- Ale pomożesz nam? - upewnił się Dean.

Arsuel przytaknął.

- Nie mogę wam powiedzieć wprost, co się stanie, bo to niebezpieczne, ale kiedy już znajdę odpowiednie rozwiązanie, będę was kierował. To wszystko, co mogę zrobić.

- To i tak więcej niż nasz Ojczulek - parsknął Gabriel.

- On zabłądził - przyznał Arsuel. - Pogubił się w tym, kim jest. Uznał, że woli ziemskie życie, niż to tutaj. Dajcie mu czas, wróci, ale do tego długa droga.

- Jak długo? - spytał Cas.

- Lata - odparł Arsuel. - Z Erikiem nie pomoże, na to nie ma co liczyć. Zmuszając go, możemy jedynie uczynić go naszym wrogiem, a to niebezpieczne. Tak bardzo niebezpieczne, że wszyscy zginiecie. Włącznie z tobą, Gabrielu.

- A co ja mu znowu zrobiłem?! - krzyknął przerażony archanioł. - Kocham życie, w jego się nie mieszam.

- Przejdźmy do konkretów - zaproponował Cas, zmieniając szybko temat. - Co mamy na razie robić?

- Zlokalizować Naomi. W Niebie jej nie ma i tu się nie pojawi, bo od razu by zginęła.

- Obiecała Ericowi, że spotka się z Lisą - zauważył Dean.

- A ty wierzysz, że po tym wszystkim jest w Niebie? - spytał Arsuel. - Nie ma jej tu, Dean. 

Singer pogubił się na moment.

- Sach mówił, że Naomi powiedziała Ericowi, że jest tutaj.

- A poszedłby za nią, gdyby powiedziała mu, że jego matka jest w Piekle? Rozegrała to taktycznie. Pokazała nam, że będzie nim manipulować.

- Więc co mam zrobić? - spytał Dean. - Zejść do Piekła?!

- Nie macie tam wstępu - odparł spokojnie Arsuel. - Eric też nie, więc go tam nie zabierze. Jeśli urządzi jakąś konfrontację, to tylko z awatarem, jakąś istotą lub inną inteligencją, udającą Lisę, a nie z jej duszą.

- Ale gdzie?

- Tam, gdzie nie ma ludzi. Gdzieś, gdzie da radę mu wmówić, że to Niebo. Co kojarzy ci się z Biblią, Dean? Jakie miejsca?

- Eden? - spytał Dean, bo to było pierwsze, co przyszło mi do głowy.

- Eden kojarzy się z grzechem - zauważył Arsuel. - Ze zbawieniem poprzez drogę, do czego Eric myśli, że dąży, kojarzy się pustynia. Tam go zabierze.

- Masz pojęcie, ile jest pustyń na świecie?

- Judzka wypada, bo jest biblijna i tam byśmy jej szukali. Eric ją uwolnił, ale wciąż jest osłabiona. Będzie szukać dużej powierzchni, na którą przeniesienie się za mocno jej nie osłabi. Jaka jest największa pustynia w miarę blisko Kalifornii? Podpowiem, że Kalifornijska jest zbyt mała.

- Patagońska - odpowiedział szybko Cas.

- Punkt dla ciebie, braciszku - odparł Arsuel, wskazując na niego palcem. - Tam musicie ich szukać.

- A co potem? - spytał Dean.

- Skontaktuję się z wami w jakiś sposób - zapewnił ich. - A teraz, jeśli mogę, chciałbym zamienić kilka słów sam na sam z moim młodszym bratem - dodał, wskazując na Casa.

N/A

Krótki rozdział i jedyny z tego opowiadania dzisiaj. Mam nadzieję, że nie zepsułam postaci Jasona/Arsuela...

Do następnego!

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz