50

184 25 1
                                    

Rozdział zawiera piosenki po angielsku, a ponieważ są one ważne w konkretnej scenie, tłumaczenia wersów zapisuję bezpośrednio w nawiasie obok wersu angielskiego. Dajcie znać czy wolicie takie rozwiązanie, gdyby w przyszłości pojawiły się jeszcze jakieś piosenki (myślę, że do końca historii po angielsku będzie ich 3-5).

Gdy Deanowi udało się podładować telefon od razu zadzwonił do ich menadżera, aby wszystko wyjaśnić, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ma kłopoty. Musiał to z nim wyjaśnić, inaczej skończy z milionowymi długami, na dnie, bez mieszkania, bez niczego. Nie zaskoczyło go, że mężczyzna był słyszalnie zdenerwowany, bo na jego miejscu pewnie też by taki był.

- Byłem nieprzytomny jedenaście dni, nie mogłem odebrać - próbował się tłumaczyć.

- A Castiel czemu nie odbierał?

- Nie wziął telefonu, a siedział tu cały czas.

- Podobno miał gorączkę w dniu twojego wypadku.

- Co to ma do rzeczy?

- To, że robicie ze mnie idiotę! Masz pojęcie ile kasy przez was straciłem?!

Ostatecznie Deanowi udało mu się przekonać, aby póki co odwołał wszystkie koncerty do końca miesiąca. Wyprosił też spotkanie kilka dni po wyjściu ze szpitala, na które Castiel oczywiście poszedł razem z nim. Okazało się jednak, że przez nerwy Crowley MacLeod, bo tak nazywał się ich menadżer pomylił godziny spotkania, przez co Dean i Castiel musieli czekać prawie godzinę w poczekalni.

Panowała między nimi niezręczna cisza. Singer bawił się swoimi palcami, co jakiś czas kręcąc obrączką. Postanowił sobie, że nie zdejmie jej, nawet jeśli Castiel stwierdzi, że go nie chce. A anioł wciąż nie powiedział, co dalej z nimi, wciąż się nie zadeklarował. Odmówił założenia obrączki i unikał tematu tego, co się stało, jakby kompletnie nie chciał o tym z Deanem rozmawiać. Mężczyznę to bolało, bo chciał jedynie, aby Castiel mu wybaczył i dał kolejną szansę. Wiedział, że zachował się jak dupek, że go zranił, że mógł nawet ponownie doprowadzić do jego śmierci swoim zachowaniem. Ale wiedział, że anioł czuje jego cierpienie. Bo Dean cierpiał. Cierpiał, bo po tym jak prawie umarł potrzebował chociaż głupiego przytulenia, którego jednak nie otrzymał. Castiel wciąż nie zgadzał się na to, aby Dean trzymał go za rękę, aby chociażby go dotykał, więc co tu w ogóle mówić o przytuleniu?

Dean myślał, że anioł szybciej mu wybaczy, że między nimi się uspokoi, że ich uczucie i relacja wrócą do normy. Pomylił się. Nie dość, że czuł pustkę w duchu, bo ich fuzja została zerwana, co o dziwo powodowało dużo większy dyskomfort niż mógłby przypuszczać, to czuł pustkę też fizycznie. Miał go obok, tak blisko, a mimo to nie mógł go nawet dotknąć, bo Castiel momentalnie się odsuwał.

Wiedział, że anioł chciał wszystko domknąć - papiery rozwodowe od dwóch dni leżały na komodzie w ich salonie. Ale żaden z nich nie potrafił ich podpisać. Więc formalnie wciąż byli małżeństwem, nawet jeśli zdaniem Castiela niczego już nie było i anioł nie nosił obrączki odkąd tylko zdecydował się na powrót do Nieba.

Tamto złamanie bruneta w szpitalu okazało się być jedynym. Castiel przez kolejne dni nie okazywał troski Deanowi. Bał się, że jeśli to zrobi, znowu go pokocha. Owszem, nienawidził go mniej niż początkowo sądził, ale wciąż był bliższy nienawiści niż miłości. Bał się ponownie go pokochać, dać mu kolejną szansę, bo wiedział, że kolejny raz tego nie zniesie. Przyszłość nadal była niejasna, płaszcz wciąż pozostawał beżowy.

Singer nie wytrzymał tej nerwowej i niezręcznej ciszy i podszedł do fortepianu ustawionego w poczekalni. Jakiś czas temu nauczył się grać starsze ballady dla Eileen. Uznał, że jeśli Castiel nie chce słuchać go normalnie to może podziała stara metoda.

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz