17

169 29 2
                                    

- Co z nim robimy? - spytał Dean, gdy obok nich pojawił się Sachiel. Pojawił się dosłownie dwie sekundy po tym, jak go wezwał.

Archanioł westchnął.

- To ciężka decyzja. Zgodnie z moimi obowiązkami, powinienem go unicestwić. Ale nie jestem w stanie tego zrobić.

- Powiedział, że wie jak sprawić, aby Reamel znowu był aniołem. To możliwe?

Sachiel przytaknął.

- Ale będzie go dużo kosztować. Jeśli jednak da radę, to jest dla niego nadzieja.

Dean odetchnął z ulgą. Jeśli była nadzieja, to chciał wierzyć, że to wszystko skończy się dobrze. Skoro on wyrwał się z przeznaczenia, w którym było mu pisane Piekło, Eric też mógł to zrobić. Przecież mówi się, że niedaleko spada jabłko od jabłoni, prawda?

- Ale przeżyje to? - upewnił się.

- Powinien.

- A co z Naomi?

Archanioł pokręcił głową.

- Nie wiem. Nie wyczuwam jej, nikt nie wyczuwa. Możliwe, że tu nie wróciła. Sama nie da rady przenieść się w czasie, jest za słaba.

- Więc co? Mamy spokój?

- Prawdopodobnie. Będę mówił, jeśli czegoś się dowiem.

Dean skinął głową.

- Dzięki, Sach.

- Dean, możemy pogadać? - spytał niepewnie.

Singer był zmęczony, chciał iść spać, gdy tylko wyszedł z pokoju Erica, ale musiał porozmawiać z archaniołem i upewnić się, że jego syn nie jest w niebezpieczeństwie, bo bez tej wiedzy, nie zasnąłby. Normalnie przełożyłby rozmowę na jutro, ale widział, że Sachiel tego potrzebuje, a uważał go za przyjaciela i nie chciał go zawieść.

- Jasne, chodź - powiedział, zapraszając go do kuchni i robiąc sobie kawę, bo czuł, że to będzie długa rozmowa.

Archanioł usiadł przy stole i cierpliwie przyglądał się Deanowi.

- No to mów o co chodzi - zachęcił go Singer, patrząc na swojego niebiańskiego przyjaciela.

- Myślisz, że między tobą i Casem byłoby inaczej, gdyby nie opuścił Nieba?

Mężczyzna zamyślił się, bo to było bardzo dobre pytanie. Domyślał się też, czemu Sachiel je zadał.

- Byłoby dziwnie - przyznał. - Gdyby nie to, Cas wciąż wyglądałby na dwadzieścia lat. Ja jestem po czterdziestce. Też łatwiej jest ze wzgląd na Erica. Cas może chodzić na zebrania. Gdyby był w podobnym wieku do Erica, mógłbym mieć problemy. No i sąsiedzi by gadali, że coś jest nie tak. To samo z mediami. Tak jest prościej.

- A uczucia?

- Wątpię, abym przestał go kochać przez to, że nie chce opuszczać Nieba. Szczerze mówiąc nigdy o tym nie myślałem, dopóki nie dowiedziałem się, że chce to zrobić. Ostatnio rozmawialiśmy co by było, gdyby wrócił. Nie miałbym nic przeciwko, bo wiem, jaka jest sytuacja. Jeśli byłby tam potrzebny, zrozumiałbym.

Sachiel przytaknął i spojrzał na swoje ręce, które leżały na stole. Kiedy przez dłuższy czas się nie odzywał, Dean postanowił przerwać ciszę.

- Chcesz odejść, Sach? Dla Milo?

Archanioł przytaknął.

- Myślę nad tym od jakiegoś czasu, nawet wykrzyczałem ojcu, że odchodzę. Ale Niebo jest w słabym stanie i to mnie blokuje.

- Jak znam Niebo, to zawsze znajdzie jakieś wyjście - odparł Dean. - Ja i Cas możemy pomóc, Ethan z Jacobem też. Jeśli chcesz być szczęśliwy jako człowiek, powinieneś spróbować.

Sachiel skinął głową i spojrzał na Deana.

- Boję się, że nie dam rady. Pamiętam Casa na początku, widzę teraz Reamela... Co jeśli sobie nie poradzę jako człowiek?

Dean spojrzał na niego współczująco.

- Myślę, że powinieneś porozmawiać o tym z Casem. On najlepiej ci powie jak to jest. Ja byłem człowiekiem zawsze. Nie powiem ci jak duża jest to różnica. Cas tego doświadczył. Mam dostęp do jego wspomnień, ale nie czuję, jak to było. Wiem tylko, że było mu ciężej niż mi mówił.

Archanioł przytaknął i westchnął.

- Porozmawiam z nim jak się obudzi.

- To najlepsze, co możesz teraz zrobić. Ale pamiętaj, że tobie zawsze będzie tak ciężko, jak Casowi przez pierwszy rok. Teraz mamy fuzję, to pozwala mu przypominać sobie o mocy i potędze, z którą żył przez lata. 

- Wiem - powiedział cicho. - Ale chcę to zrobić dla Milo.

N/A

Dziś postaram się dodać jeszcze jeden rozdział.

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz