29

172 27 5
                                    

The Voice to najdłużej emitowany program muzyczny w amerykańskiej telewizji. Emitowany od dwa tysiące jedenastego roku, zbliżał się do trzydziestej edycji. Ponieważ do producentów dotarła informacja o powrocie Angelic Bees, co związało się z ogromnym odzewem w mediach społecznościowych, postanowili zaprosić ich do programu jako jurorów. Dean był sceptyczny, gdy otrzymał ten telefon, dlatego, że martwił się o syna.

Od sytuacji w szkole minął tydzień. Wciąż nie znaleźli sposobu, aby pozbyć się tego czegoś, a Eric wciąż słyszał ten głos. Walczył z nim, ale jak długo? Kiedyś w końcu mu ulegnie. A wtedy Dean nie wytrzyma psychicznie, jeśli nie będzie go przy nim. Musiał być przy nim. Dlatego poprosił o czas na zastanowienie się, z nadzieję, że wezmą to za kulturalne nie.

Eric miał areszt domowy, co go irytowało, ale uspokajało Deana i Castiela. Byli w trakcie ustalania trasy koncertowej, ale wahali się czy jednak nie powinni się wycofać ze wzgląd na Erica. Problem w tym, że mieli kontakt i rezygnacja wiązałabym się z ogromnym odszkodowaniem na rzecz wytwórni. Odszkodowanie tak duże, że nie byliby w stanie go opłacić bez brania kredytu, którego nikt im nie udzieli, bo przecież żaden z nich nie pracował.

Jedynym na co Dean pozwalał Ericowi to chodzenie do Cristine, bo wiedział, że jeśli cokolwiek stanie się tam, od razu dostanie informację i da radę tam dotrzeć.

- Nie musicie się na niego oglądać - odparł Remael, objawiając się mężczyźnie. - Poradzę sobie z tym, cokolwiek to jest.

- Do tej pory kiepsko ci idzie - burknął Dean.

- Mogę was przenieść z każdego miejsca na Ziemi...

- O, czyli nagle możesz ingerować, miło wiedzieć.

- Deanie Singerze... - powiedział ostrzegawczo Remael.

- Wybacz - odparł skruszony Dean.

Przez to, że żył w związku małżeńskim z byłym aniołem, zapominał, że pozostałym aniołom powinien jednak okazywać należyty szacunek, a nie traktować ich jak kumpli. Casowi mógł czasem coś zapyskować, ale innym aniołom nie powinien.

- Robię co mogę - powiedział stanowczo Remael. - Chronię twojego syna odkąd się urodził, kryłem go przed aniołami, gdy miał moce. Czemu ciągle mi nie ufasz? Bo raz dałem mu się pokonać? Nie mogę zabić tego, kogo chronię.

- Ufam ci, ale się martwię - odparł. - Nie jesteś ojcem, nigdy nim nie będziesz, nie zrozumiesz.

- Byłem ojcem - wyznał, a Dean spojrzał na niego zdezorientowany.

- Co?

- W czasach przed Potopem wielu aniołów miało dzieci. Dopiero z czasem uznano to za niebezpieczne, gdy okazało się, że synowie aniołów mordują własnych ojców. Miałem córkę. Była nefilimem. Nie udało mi się jej uratować przed aniołami, gdy wydano rozkaz o zamordowaniu wszystkich naszych dzieci. Dlatego postawiłem sobie za cel uratowanie Erica. Może to twój syn, nie mój, ale jest dla mnie ważny tak, jakby był moim synem. Więc nie mów mi, że nie wiem nic o rodzicielstwie, Deanie Singerze

Deanowi zrobiło się zwyczajnie głupio. Nie miał o tym pojęcia. Gdyby tylko wiedział...

- Przykro mi - powiedział w końcu po chwili niezręcznej ciszy - z powodu twojej córki. I przepraszam. Dziękuję, że chronisz mojego syna, powinienem był cię bardziej szanować.

Remael spojrzał na niego bez większych emocji. Przypominał Deanowi Casa z początku ich znajomość - też nie miał wtedy pełnego zakresu emocji, czuł niewiele i nie wiedział, co tak właściwie czuje. Remael był taki sam.

- Eric i Cristine... - zaczął wreszcie, chcąc zmienić temat. To pytanie dręczyło go odkąd dowiedział się o związku tej dwójki. Cristine była córką jego przyjaciół. Nie chciał, aby było niezręcznie gdy zerwą. Chciał wiedzieć, co ich czeka.

- Są dla siebie stworzeni, bo żadne z nich nie powinno się urodzić - odparł anioł. - Tak wszechświat reguluje takie przypadki. To sprawia, że jest mniej komplikacji, zmian prowadzących do niedobrych rzeczy, zakłócających rzeczywistość. To pozwala złym mocom zdobyć przewagę. W sytuacjach jak ta, gdy jest to złagodzone, złe moce nie mają aż takiej mocy wpływu na cały świat.

- Ale mają wpływ na mojego syna - westchnął Dean.

- To co ten demon mówił Ericowi, że po śmierci będzie pełny mocy, to prawda, Dean. Piekło jest słabe po utracie Lucyfera, powstał chaos. Potrzebują przywódcy, a Eric nadaje się na przywódcę i to jego przeznaczenie.

- Rządzić Piekłem?! - uniósł się Dean.

- Dowodzić ludźmi - odparł spokojnie Remael. - Wszytko zostało stworzone tak, aby Eric zdziałał wiele dobrego. Będzie potężnym człowiekiem, wiele zmieni na tym świecie na lepsze.

- I dlatego Piekłu tak zależy?

- Przejmując go, znając jego przeznaczenie, mogą doprowadzić do końca świata, zyskać swojego przywódcę i... - Remael zamarł, bo poczuł coś dziwnego.

- Co się dzieje? - spytał przerażony Dean, widząc reakcję anioła.

- Zaraz wrócę - odparł i zniknął, zostawiając Singera samego z masą pytań.

N/A

Next po skończeniu Oszukać Serce i Na Szczycie Świata. Wtedy też wrócimy do tempa i długości publikacji z Anioła Stróża.

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz