65

183 22 2
                                    

— Znowu zamierzasz skończyć jako alkoholik? — spytał Castiel, dosiadając się do Deana w barze. Nie pojawił się wcześniej w pokoju odpowiadając na jego modlitwę, bo bał się, że akurat wtedy mogliby być obserwowani. Teraz czuł się nieco bezpieczniej. Jednak przez to, że anioł był ubrany bardziej swobodnie niż trencz, czyli miał na sobie zwykłe spodnie, białą koszulkę i bluzę z kapturem, a więc tak, jak chyba najbardziej polubił ubierać się jako człowiek, Dean go nie poznał. Był pewien, że to Dmitri, dlatego parsknął cicho i wywrócił oczami.

— Powinieneś się cieszyć, że nie sięgam po narkotyki. Wtedy nie mógłbyś mnie znieść.

Castiel przygryzł wargę, gdy przez głowę przeleciały mu różne wizje przyszłości, w których Dean umiera przez przedawkowanie narkotyków. Uważał to za jeden z najgorszych rodzajów śmierci. Niestety był to jeden ze scenariuszy, które czekały Deana,  to czy się ziści zależało od kilku najbliższych wydarzeń.

— I tak ciężko cię znieść z alkoholem. Nie jesteś sobą — odparł Castiel.

Dean wywrócił oczami i wypił resztę drinka na raz, po czym nawiązał kontakt wzrokowy z barmanem, pokazując mu, że chce jeszcze raz to samo.

— W tym świecie nie mogę być sobą. Crowley chce nowe teksty. I wiesz co? Nie mogą być o złamanym sercu, a to aktualnie jedyne o czym chcę pisać i prędko się to nie zmieni. Zaproponowałem mu tekściarza, ale odmówił...

— Jest wiele innych rzeczy, o których możesz pisać. Musisz wziąć się w garść. Eric cię potrzebuje.

Te słowa powinny dać Deanowi do myślenia, bo przy nim Dmitri rzadko używał imienia chłopaka, mówiąc raczej twój syn, ale nawet nie przyszło mu do głowy, że to nie z nim rozmawia.

— O czym mam pisać? — parsknął. — O tym, że nikt mnie nie chce? Zgodziłeś się być razem, a uciekasz od seksu. Chyba pora pogodzić się z tym, że nie jestem już atrakcyjny jak...

Dopiero w tym momencie Castiel zorientował się, że Dean ma go za Dmitriego. Nie wiedział jak mu powiedzieć, że to on bez ściągania na siebie uwagi wszystkich innych w barze, ani ewentualnie pobliskiej istoty nadprzyrodzonej, którą obecność wyczuwał, więc postanowił liczyć na to, że mężczyzna rozpozna go po pocałunku. Dlatego chwycił go za policzek i przyciągnął do pocałunku, przerywając mu w połowie zdania.

I Castiel miał rację wierząc, że Dean się zorientuje. Dmitri mógł wyglądać jak on, brzmieć jak on, ale nie mógł całować tak samo jak on. Widział szok na twarzy Deana, gdy się odsunął. Singer nie rozumiał tego, co właśnie się stało. Może mu się wydawało? Może to przez alkohol? Może to w rzeczywistości wciąż był Dmitri?

— Ca...Cas? — spytał szeptem, wiedząc, że jego serce pęknie jeśli to nie będzie on - jeśli to nie będzie jego anioł.

Castiel uśmiechnął się łagodnie i spojrzał Deanowi w oczy, utwierdzając go w przekonaniu, że to on.

— Nie sądziłem, że mnie z nim pomylisz — odparł.

— Wróciłeś? — spytał z nadzieją, ale Castiel pokręcił głową. Chciałby, żeby odpowiedź brzmiała tak, ale w obecnej sytuacji było to zbyt ryzykowne.

— Jeszcze nie — wyznał. — Ale chciałbym.

— Więc co cię powstrzymuje?! — Dean niemal krzyknął. Nie rozumiał czemu daje mu nadzieje skoro nie wraca.

— Komuś bardzo zależy na tym, żebyśmy się rozstali — odparł Castiel. — Tak bardzo, że ten ktoś zmanipulował mnie do tego stopnia, że cię znienawidziłem i chciałem zabić. Nie mogę wrócić dopóki nie dowiem się kto to zrobił i czemu. Nie mogę cię narazić.

Dean zamrugał kilka razy, próbując zrozumieć to, co tak właściwie właśnie przekazał mu Castiel. Nie rozumiał. Kto miałby mieć w tym interes?

— Czemu ktoś miałby chcieć nas rozdzielić?

— Nie wiem — westchnął, uciekając gdzieś wzrokiem. — Może byliśmy zbyt potężni razem...

— Ale nie byliśmy najpotężniejsi, więc co z tego? 

Anioł spojrzał mężczyźnie w oczy, aby ten zrozumiał powagę sytuacji.

— Problem w tym, że tuż przed rozstaniem byliśmy — odparł. — Remael twierdzi, że Justin to nie Ojciec. 

Dean pokręcił głową, bo dla niego nie miało to najmniejszego sensu. Jeśli Justin nie byłby Bogiem nie doszłoby między nimi do fuzji. To musiał być on.

— To nie ma sensu — stwierdził. — Przecież to musi być on. Wtedy w szpitalu...

— Może kiedyś tak — powiedział stanowczo, dając Deanowi w ten sposób do zrozumienia, aby mu nie przerywał. — Ale już nim nie jest. Nie wiem czy wszedł w ciało tego człowieka na kilka lat i Justinowi zostały wspomnienia, czy od początku nim był, a teraz coś się zmieniło, ale Remael ma rację. Też wyczułem, że coś jest nie w porządku. Czemu zaczął nas ostatnio ignorować? Mamy do czynienia z czymś potężnym, a Jego nie ma, Dean. Zostaliśmy z tym sami.

Dean zrozumiał jak bardzo naiwny był wierząc, że sprawy Nieba nie są już ich sprawami. To zawsze będzie ich sprawa przez to, że Cas jest aniołem i przez to, że cały czas pozostawali w kontakcie z aniołami, a Eric przez ich fuzję zyskał moce porównywalne do tych anielskich. Nigdy nie będą wolni od Nieba i chyba pora, aby się z tym pogodził - albo z tym, że Niebo zawsze będzie w jakimś stopniu ich sprawą, albo z tym, że będzie musiał odejść od Castiela raz na zawsze. Tylko czy gdyby odszedł, jak mógłby mieć pewność, że los znowu nie doprowadziłby ich do siebie? Przecież bycie razem było im pisane właściwie od początku Stworzenia.

— Więc co zamierzasz? — spytał Dean, przełykając ciężko, bo bał się, że Castiel wpadnie na coś głupiego, co może doprowadzić do jego śmierci.

— Porozmawiać z Arsuelem. On jako jedyny może coś wiedzieć i pomóc.

Dean przytaknął, bo to było rozsądne. Jason jako jedyny przewidział to, że zakocha się w Castielu, przewidział nawet, że Milo na nich trafi. Był więc jedynym, który mógł pomóc im przewidzieć to, do czego zmierza to wszystko i znaleźć tego, który odpowiada za ich rozstanie.

— A ja co mam robić? — spytał niepewnie, chcąc pomóc aniołowi. Nie chciał, aby został z tym sam.

— Czekać, zachowywać się normalnie, jakby nic się nie działo — odparł łagodnie. — I nikomu nie ufać. Szczególnie Crowleyowi i nikomu od niego. Dmitriemu również. Coś jest nie tak, musisz być ostrożny.

Dean skinął głową i chciał coś powiedzieć, ale Castiela już nie było - wtopił się w tłum, aby znowu zniknąć. Jedno jednak wciąż było - uczucie między nimi. Mężczyzna wierzył, że aniołowi uda się rozwikłać sprawę i wtedy będą mogli znowu być razem - znowu będzie tak, jak powinno być.

A/N

To trzecia wersja tego rozdziału i mam wrażenie, że najlepsza. Co do długości - krótko, ale przez ograniczony czas na pisanie przez najbliższe miesiące większość publikowanych przeze mnie rozdziałów będzie takiej właśnie długości, bo pisanie rozdziału "na raty" w moim przypadku się nie sprawdza - muszę go pisać ciągiem.

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz