16

171 29 8
                                    

- Odsuń się! - krzyknęła Naomi.

- Nie! - odkrzyknął Eric. - Nie zostawię go.

- Nie ocalisz go, nikt już nie może. Musimy uciekać. Zaraz nas namierzą i zabiją.

W oczach chłopaka pojawiły się łzy. Patrzył na umierającego Reamela i nie mógł pogodzić się z tym, co właśnie się stało. Nie mógł się pogodzić z tym, co sam zrobił. Wszystko do niego dotarło - to Naomi kłamała, nie jego anioł stróż.

- To twoja wina! - krzyknął. - Nie mam dłużej zamiaru z tobą współpracować!

- Chcę dla ciebie dobrze!

- I dlatego trafię do Piekła?!

- To jedyny sposób, abyś mógł być sobą!

- Nie jestem zły! Tata wychował mnie na dobrego człowieka.

- Zabicie swojego stróża nie czyni cię dobrym - zauważyła.

- Zmanipulowałaś mnie!

- I komu to udowodnisz?! - uniosła głos. - To twoja prawdziwa natura! Pogódź się z tym.

- Wynoś się stąd!

- Nie poddam się teraz.

- Wynoś się!

- Nie - stwierdziła ostro, podchodząc do niego i łapiąc go za ramię.

- Puść mnie i idź stąd - powiedział wściekłe Eric.

- Nie - powiedziała stanowczo.

- Wynoś się! - krzyknął wstając od swojego stróża i próbując się wyrwać.

Potem było już tylko światło.

Ericowi wróciły wspomnienia. Odzyskał je we śnie. W tym samym śnie, w świetle, dojrzał znajomą sylwetkę.

- Sach? - spytał zdezorientowany.

Archanioł spojrzał na niego bez większej mimiki. Wtedy Eric zrozumiał - to nie ten Sach, którego znał - to Sach przed poznaniem Milo.

- Nie pasujesz do tego wszechświata. Skąd przybyłeś? - spytał bezemocjonalnym, wręcz robotycznym tonem Sachiel.

Eric spojrzał na niego zdezorientowany.

- Rok dwa tysiące trzydziesty czwarty.

- Dzień?

- Nie pamiętam.

Młody jeszcze archanioł zbliżył się do chłopaka i przyłożył dłoń do jego czoła.

Eric nie protestował. Znał go i ufał mu.

- Zabiorę cię do domu - stwierdził, po czym nastała ciemność.

Na krótki moment. Zaraz po niej pojawił się widoczny obraz salonu jego domu.

- Masz niezwykłą moc - stwierdził Sachiel. - Powinienem to zgłosić, ale nie żyjesz w moim czasie. Obiecaj, że podróżowałeś ostatni raz, chłopcze.

- Obiecuję - powiedział słabo.

Po chwili anioł zniknął, a obraz stał się żywy. Obraz, na którym znajdowała się rodzina i bliscy Erica w okrojonym składzie - Dean, Cas, Bobby i Reamel. A on nie miał pojęcia, jak im się wytłumaczy.

- Eric? - Cas był pierwszym, który go zauważył.

Chłopak opuścił głowę. Zawiódł ich. Zawiódł wszystkich. Chciał uciec.

Dean podszedł do syna i szarpnął go, prowadząc do jego pokoju, gdzie od razu go spoliczkował. Eric był zaskoczony, bo tata nigdy dotąd go nie uderzył. Z drugiej jednak strony, wiedział, że zasłużył. Nie chciał nawet wiedzieć do czego mógł doprowadzić, gdyby nie dobre serce, które nim kierowało.

Jak szybko go uderzył, tak szybko Dean przytulił swojego syna, co zaskoczyło chłopaka.

- Nigdy więcej mi tego nie rób - poprosił wciąż zły, ale wdzięczny za to, że jego syn wrócił cały i zdrowy.

- Przepraszam, tato - powiedział chłopak. - Już zawsze będę ci ufał, obiecuję.

- Co się stało? Jak wróciłeś?

- Sach mnie przeniósł.

- Mówił, że nie da rady.

- Sach z przeszłości. Był potężniejszy.

Dean nie chciał puszczać syna, tak samo jak Eric nie chciał puszczać ojca, ale chłopak wiedział, że musi zrobić coś jeszcze.

- Tato, muszę coś jeszcze naprawić.

Dean odsunął się nieco i spojrzał na syna.

- Co takiego?

- Reamel. Mogę go znowu uczynić aniołem. Wiem jak. Widziałem to w głowie Sacha, gdy mnie tu przenosił.

Mężczyzna skinął głową i spojrzał na syna z przygryzioną wargą.

- Napraw to wszystko i idź spać. Rano porozmawiamy.

Chłopak skinął głową.

- Dobrze. Mogę jeszcze iść porozmawiać z Cristine? Pewnie się martwiła.

Dean pokręcił głową.

- Jest pierwsza rano. Daj jej odpocząć, pójdziesz do niej jutro. Napiszę Joshowi, że wróciłeś, żeby jej przekazał, gdy tylko się obudzi.

- Dziękuję - powiedział chłopak, ruszając w drogę powrotną do salonu.

- Eric - zatrzymał go Dean.

- Tak? - spytał chłopak, zatrzymując się w progu pokoju.

- Wiem o was. O tym też porozmawiamy jak wstaniemy.

Eric skrzywił się. Wiedział, że zasadą domu była szczerość. A on nie dość, że ukrył przed tatą swój związek z Cristine, to jeszcze wszedł w koalicję ze złowrogim aniołem, prawie zabijając przy tym swojego anioła stróża.

Cóż, na swoje usprawiedliwienie miał to, że tata i Cas też nie byli z nim do końca szczerzy. Ukrywali przecież prawdę o aniołach i o tym, że Castiel niegdyś był jednym z nich.

Podczas gdy Eric wrócił do domu, Naomi stała zdezorientowana nad łóżkiem hotelowym, które teraz było kompletnie puste i zastanawiała się, co tak właściwie właśnie się stało. Nie rozumiała, co poszło nie tak.

N/A

1. Tak, wiem - krótko i późno.

2. Przepraszam za błędy, rozdział pisany i poprawiamy w pociągu po wypiciu za dużej ilości alkoholu 😂

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz