76

100 19 7
                                    

Dean rozmawiał z tatą i Ellen, niezbyt przejmując się tym, że Dmitri zniknął gdzieś razem z Castielem, bo nie czuł, aby u anioła pojawiały się jakieś negatywne emocje, co oznaczało, że gdziekolwiek był Castiel, wszystko było w porządku.

Do czasu.

Zaczął czuć się dziwnie. Jakby tracił świadomość. Przestraszył się, że to sprawka Naomi, że jednak jakoś może wpływać na fuzję, ale szybko zorientował się, że jego aktualne samopoczucie to właśnie sprawka fuzji.

— W porządku? — spytał Bobby, widząc, że Deanowi zrobiło się gorzej.

— Przepraszam was na chwilę — powiedział i wstał z zamiarem znalezienia Castiela, jednak szybko znalazł się na podłodze, potykając się o próg salonu, jako, że salon był pól kroku niżej niż reszta piętra. Zaklął cicho.

— Dean?

— Nic mi nie jest — odparł od razu i podniósł się, ruszając na dalsze poszukiwania swojego męża, uważając podpieranie się o ścianę za najlepsze rozwiązanie w tej chwili, bo miał wrażenie, że z każdym krokiem coraz bardziej kręciło mu się w głowie.

Przeszukał cały apartament i już miał zrezygnować, gdy usłyszał głośny śmiech z góry. Wszedł więc na dach i zastał tam Castiela i Dmitriego w jacuzzi. Z kieliszkami obok i... nie mógł się doliczyć, ale przynajmniej kilkunastoma pustymi flaszkami wódki i kolejną, którą anioł akurat trzymał w ręce i pił z butelki.

— Co tu się dzieje? — spytał słabo. Gdy Castiel pochłonął resztę zawartości butelki na raz, znowu zrobiło mu się słabiej i musiał usiąść, aby nie upaść, bo nie miał już o co się podtrzymywać.

— Stary, twój mąż — Dmitri poklepał anioła po ramieniu i obaj spojrzeli w stronę Deana, który wyglądał jakby zaraz miał zasłabnąć.

— W porządku kochanie? — spytał słabo Castiel czkając, a Dean pokazał kciuk w górę, po czym opadł na plecy, ledwie przytomny.

Castiel wygramolił się z jacuzzi i praktycznie doczołgał się do Deana, dopiero teraz orientując się jak bardzo jest mu niedobrze.

— Oho, usta usta? — spytał podekscytowany Dmitri, ale gdy anioł opadł na klatkę piersiową męża, odchylił głowę zrezygnowany. — Nie dam rady reanimować was obu — jęknął.

Dmitri powoli zaczynał trzeźwieć, bo poddał się przy drugiej butelce, gdy zaczął czuć jakby serce miało mu zaraz eksplodować, a potem wpadli na ten genialny pomysł, aby sprawdzić ile da radę wypić Castiel, więc anioł pił, a Dmitri go dopingował i tak oto dotarli do dwudziestu trzech butelek nim pojawił się tu Dean i obaj z Castielem nie opadli na wyłożone na dachu płytki. 

— Przeżyjemy — wymamrotał cicho.

Dean chciał krzyczeć na swojego męża, ale aktualnie nie miał siły na nic. Ledwo oddychał i wątpił, aby był w stanie odezwać się chociaż słowem. 

Dmitri podszedł do nich, aby sprawdzić czy oddychają i ukucnął przy nich.

— Żyjecie, chłopaki? — spytał, bojąc się, że jednak nie oddychają.

Castiel machnął ręką, bo tylko na tyle było go stać, a Dmitri rozważał czy nie wzywać pogotowia, ale w końcu uznał, że to głupi pomysł, więc poszedł szukać Erica, licząc, że to nie pierwszy raz i ten będzie w stanie jakoś pomóc. Znalezienie go nie było trudne, bo chłopak był w swoim pokoju i zdziwił się widząc Dmitriego, który podpierał się o próg drzwi, aby nie upaść.

— Macie jakieś sposoby na to anielskie coś? — spytał mężczyzna, a Eric spojrzał na niego jak na wariata.

— Na co?

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz