18

181 32 3
                                    

Eric obudził się dość wcześnie. Przez to, kim był i jaki był, nie potrzebował zbyt dużo snu. Zresztą emocje też nie pomagały się wyspać, bo budził się w nocy kilka razy. Kiedy przebudził się po raz kolejny i zobaczył na zegarze godzinę szóstą osiemnaście, postanowił zrezygnować z dalszych prób zaśnięcia i ruszył do kuchni, aby zrobić sobie kawę.

Okazało się, że nie był pierwszym, który był już na nogach - Reamel wstał wcześniej. Zasnął praktycznie od razu po tym, jak tu wrócił, a reszta dała mu spać wiedząc, jak bardzo cierpi i jest osłabiony. To spowodowało, że obudził się już o czwartej.

Gdy Eric go zobaczył, zatrzymał się i zaczął wpatrywać w podłogę.

- Widzę, że się obwiniasz - stwierdził Reamel. - Chodź, porozmawiamy na spokojnie.

Chłopak niepewnie podszedł do niego, a były anioł stróż nakazał mu usiąść, co Eric posłusznie uczynił.

- Chcesz kawy? - spytał Reamel, a nastolatek spojrzał na niego oniemiały.

- Chyba ja powinienem ci usługiwać po tym co ci zrobiłem - powiedział cicho, znowu patrząc w dół.

- Sądząc po twoim zmęczeniu wnioskuję, że tak - stwierdził podstawiając filiżankę pod ekspres. 

- Wciąż tak dobrze mnie znasz? - spytał, podnosząc na niego wzrok.

Reamel uśmiechnął się do niego łagodnie.

- Lepiej niż ktokolwiek inny. Nie jesteś zły, Ericu. Wiem, że nie chciałeś tego zrobić.

- Ale zrobiłem.

- Uratowałeś mnie po tym wszystkim. Udowodniłeś, że żałujesz. Wybaczyłem ci, gdy tylko odzyskałem przytomność.

- Naprawdę? - spytał zdezorientowany. Był pewien, że anioł nigdy mu tego nie wybaczy.

- Tak - odparł, podając mu kawę i siadając obok. - Czuję się dziwnie jako człowiek, ale przynajmniej żyję. A ty nie zniszczyłeś świata. Myślę, że obaj popełniliśmy błędy, Ericu. I obaj powinniśmy sobie wybaczyć, pytanie tylko czy ty będziesz w stanie wybaczyć mi moje błędy.

Na twarzy chłopaka pojawiło się wyraźne zdezorientowanie.

- Gdzie niby popełniłeś błąd?

Reamel wziął głęboki oddech.

- Byłem zbyt wielkim służbistą. Od lat modliłeś się, abym ci się ukazał i wszystko wyjaśnił, a ja trzymałem się zasad i ci się nie objawiałem. Widziałem twoją przyszłość, kiedy mówiłem ci prawdę i to zawsze kończyło się źle. Myślałem, że w ten sposób cię ochronię.

- Chciałeś dobrze. Nie jestem o to zły.

- Mówiłeś inaczej, gdy walczyliśmy - zauważył.

Eric znowu opuścił głowę.

- Byłem omamiony przez Naomi, miałem cię za wroga. Szybko zrozumiałem, że to był błąd. Przepraszam...

- Wybaczyłem ci, mówiłem już.

- Więc... między nami okej? - spytał niepewnie.

- Nie chcę mieć cię za wroga. Zależy mi na tobie jak każdemu stróżowi zależy na człowieku, którym się opiekuje. Spokojnie, nie zależy mi w taki sposób jak niegdyś Castielowi na twoim tacie, gdy byli w tej sytuacji, czy Sachielowi na Milo. Chcę być jedynie twoim przyjacielem.

- Też chcę być twoim przyjacielem - odpowiedział Eric. - Ale najpierw chcę naprawić to, co zrobiłem.

Reamel pokręcił głową i spojrzał na niego nieco zagubiony.

Na Krawędzi [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz