Syriusz ziewnął głośno, co zwróciło uwagę kilku osób przy stole Ravenclawu. Melinda spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale zdecydowała się nie komentować tego niecodziennego zachowania, za co był wdzięczny. Często zdarzało mu się być skrajnie niewyspanym, ale nigdy nie miało to miejsca w następstwie całej nocy snów o... dość interesującym zabarwieniu.
Po raz pierwszy faktycznie ucieszył się z bycia dziewczyną. Obudził się zlany potem, choć wcale nie z powodu koszmaru, po czym uciekł do łazienki. Nie musiał się nikomu tłumaczyć, bo wyglądał zapewne tak, jakby właśnie przeżył paskudny, przerażający sen — a rzeczywistość prezentowała się zupełnie inaczej.
Dlaczego właściwie nie mógł śnić o jakiejś mniej irytującej przedstawicielce płci pięknej? Dlaczego jego umysł musiał mu podsunąć wizję panny Prefekt, czekającej na niego w łazience, ubranej jedynie w pianę? Nie mógł uwierzyć, że coś takiego w ogóle powstało w czeluściach jego podświadomości, bo, w rzeczywistości, nie było żadnych szans, że Beckett kiedykolwiek zachowałaby się w ten sposób. Zresztą wcale tego nie chciał, tak na dobrą sprawę. Przynajmniej do tej pory tak było...
— Amy, wszystko w porządku? — spytała Melinda, gdy dostrzegła na twarzy przyjaciółki nieco przerażoną minę.
Ostatnio często zadawała to pytanie, a Syriuszowi zaczynało brakować sensownych odpowiedzi.
— Nie wyspałam się. Całą noc śniły mi się jakieś głupoty — odparł zniesmaczony i skrzywił się nieco.
— Niech zgadnę, nie zdałaś jakiegoś egzaminu — zakpiła dziewczyna, a on wywrócił oczami.
Tak, bo to przecież było takie straszne. Miał jednak na tyle rozumu, aby pokiwać nieśmiało głową i zakończyć dyskusję. Niestety jego problem wcale nie zniknął, a zamienił się w jeszcze gorszy, bo oto do stołu podszedł Adam. Czy jak mu tam było.
— Amelia — mruknął i uśmiechnął się nieśmiało.
Syriusz poczuł nagłą chęć zwrócenia jajecznicy, którą przed chwilą pochłonął.
— O... Cześć — odparł, jego zdaniem, przyjaźnie.
Sądząc po nagłym zmieszaniu chłopaka, jego zdanie chyba nie miało za wiele wspólnego z rzeczywistością.
— Dawno nie rozmawialiśmy — mruknął Adam, a Syriusz niemalże wywrócił oczami.
Brak jakiegokolwiek kontaktu powinien być dla Puchona dość istotną informacją, ale najwyraźniej nie radził sobie dobrze z odczytywaniem znaków. Spojrzenie Blacka mimowolnie powędrowało na stół Gryffindoru, gdzie siedziała prawdziwa Amelia. Ku jego zdziwieniu przyglądała się Adrianowi z czymś na kształt rozmarzenia, co niemalże skłoniło go do przekleństwa.
Czy ten półgłówek naprawdę się jej podobał? Gdzie ona miała oczy?! Chłopak był wysoki i szczupły, ale poza tym nie miał w sobie nic interesującego. Daleko mu było do urody Blacka, a jego charyzma także nie powalała. Dlaczego Beckett miałaby uważać go za godnego uwagi?
— Och, wiesz, jak to jest — mruknął cicho i uśmiechnął się przepraszająco, chociaż wcale nie był w nastroju na przymilanie się do kogokolwiek. A już na pewno nie do jakiegoś Puchona.
— Jasne. — Chłopak uśmiechnął się i podrapał po głowie. — Słuchaj... Zbliża się wyjście do Hogsmeade. Może... Może chciałabyś pójść tam... No wiesz, ze mną?
Absolutnie nie, pomyślał przerażony Syriusz i spojrzał na Melindę, która przyglądała się sytuacji z kpiącym uśmiechem, który znowu skojarzył mu się z rasowym Ślizgonem. Nie znalazłszy żadnej pomocy, przeniósł wzrok na prawdziwą Beckett i po raz kolejny zmierzył się z jej rozmarzonym wyrazem twarzy.
CZYTASZ
Czarno to widzę ✔ [Syriusz Black x OC]
FanfictionCiało Amelii Beckett miało jedną, ogromną zaletę - od siedemnastu lat należało tylko i wyłącznie do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie spodziewała się, że ulegnie to kiedyś zmianie. No bo kto właściwie spodziewałby się, że nagle obudzi się w nieswoim...