Syriusz obudził się, po czym sięgnął po okulary, zanim jeszcze otworzył oczy. Coś było nie w porządku. Nigdy nie lubił wstawać wcześnie rano. Ba, nie lubił wstawać w ogóle, ale od kiedy zaczął mieszkać z trzema dziewczynami, które zrywały się z łóżek skoro świt, musiał nieco zmienić swoje zwyczaje.
Akurat dziś planował pospać chwilę dłużej; była sobota, a jego nie goniło nic poza planowanym wyjściem do Hogsmeade. Wciąż miał jednak wystarczająco dużo czasu, by odpocząć po jakże ciężkim tygodniu, pełnym wrażeń i... cóż, rzeczy, za którymi zdecydowanie nie przepadał.
Jakie było jego zdziwienie, gdy obudził się na tyle wcześnie, że w dormitorium wciąż znajdowała się także Melinda. Dziewczyna spała, najwyraźniej mając w planach dokładnie to samo, co on. Syriusz zmarszczył brwi i uznał, że to przyzwyczajenie stanowiło przyczynę wczesnej pobudki. Zanim jednak zdążył opaść z powrotem na poduszkę, zrozumiał, że nie czuł się do końca komfortowo.
Zdarzało mu się cierpieć z powodu różnego rodzaju dolegliwości. Ból głowy, ból zęba... Nawet ból brzucha, gdy zjadł za dużo gorącego ciasta upieczonego przez mamę Jamesa. Mimo to nigdy nie zdarzyło mu się czuć czegoś podobnego — jakby ktoś obwiązał całe jego podbrzusze sznurem, który zaciskał się od czasu do czasu z ogromną siłą. Im dłużej zastanawiał się nad tym, co właściwie miało miejsce, tym większy dyskomfort czuł, aż w końcu zamienił się on w ból — i to nie byle jaki.
— Merlinie... — jęknął przeciągle i odrzucił kołdrę z zamiarem wstania z łóżka.
Przez moment zastanawiał się, jakim sposobem zdołał się zatruć i spędzić całą noc bez jakichkolwiek objawów. Myśl ta wyparowała jednak w mgnieniu oka, gdy przesunął nogi, a jego wzrok spoczął na czerwonej plamie zdobiącej prześcieradło. Zamarł, zupełnie skonfundowany, po czym jego serce znowu ruszyło, tym razem dwa razy szybciej niż wcześniej.
Jego wrzask zapewne można było usłyszeć w całym zamku. Na pewno dotarł do uszu Melindy, która zerwała się z łóżka tak gwałtownie, że jej noga zaplątała się w kołdrę. Sekundę później dziewczyna spadła na podłogę z głośnym hukiem, który nie mógł się równać z histerycznymi krzykami Syriusza.
— Merlinie, ja umieram! Umieram! Tyle krwi... — jęczał gorączkowo Black, szukając źródła krwawienia.
Gdy je znalazł, ponownie zamarł, a jego spojrzenie skrzyżowało się z tym Melindy.
— Brawo, deklu. Właśnie stałeś się kobietą.
Black opadł na łóżko, zażenowany zarówno swoją reakcją, jak i... no, wszystkim. Nie pomagał fakt, że jego podbrzusze zamieniło się najwyraźniej w pole bitwy. W jednej chwili zrozumiał, że Beckett — jak i każda inna dziewczyna — miała podwójnie przechlapane. Nie dość, że jej ciało było pozbawione jakiejkolwiek siły, to jeszcze musiała przeżywać katusze za każdym razem, gdy działo się... to.
Syriusz poczuł, jak jego twarz czerwieni się w odpowiedzi na ironiczny uśmiech Melindy, który szybko zamienił się zresztą w rechot godny mugolskiej wiedźmy.
— Nie wierzę — śmiała się w najlepsze, a on siedział jak kołek, nie wiedząc co zrobić. — Trochę krwi, a ten zaczął wydzierać się wniebogłosy... Prawdziwy lew, nie ma co. Twoja odwaga przejdzie do historii.
— Dobra, już dobra! — przerwał jej w końcu Black i zmusił się do wstania z łóżka.
Chwycił różdżkę, krzywiąc się na widok czerwonej plamy, i rzucił zaklęcie czyszczące. I chociaż pościel faktycznie nie nosiła już znamion tej fatalnej kobiecej przypadłości, z którą przyszło mu się zmierzyć, wciąż czuł się dziwnie brudny i przytłoczony całą sytuacją.
![](https://img.wattpad.com/cover/180104015-288-k535535.jpg)
CZYTASZ
Czarno to widzę ✔ [Syriusz Black x OC]
FanfictionCiało Amelii Beckett miało jedną, ogromną zaletę - od siedemnastu lat należało tylko i wyłącznie do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie spodziewała się, że ulegnie to kiedyś zmianie. No bo kto właściwie spodziewałby się, że nagle obudzi się w nieswoim...