#21. Pełnia wiedzy

5.1K 321 46
                                    

Wspomnienie jego ramion, otaczających szczelnie jej własne ciało, powracało do niej zdecydowanie zbyt często, aby umiała udawać, że nic się nie stało. Nie było wcale tak, że myślała o Syriuszu cały czas; jej życie wciąż toczyło się relatywnie normalnym rytmem. Zdarzały się jednak momenty, gdy jakiś mały, nieznaczący szczegół przypominał jej o tym, co się wydarzyło, a umysł Amelii pogrążał się w spirali wspomnień.

To właśnie te pojedyncze chwile były najgorsze. Czasami wystarczało jedno, przypadkowe słowo, aby traciła kontakt z rzeczywistością i zaczynała rozmyślać o tym, jak bardzo wolałaby usłyszeć to samo, ale z ust ciemnowłosego Gryfona. Nagle wszystko zaczynało uświadamiać ją, że każdy, najmniejszy element życia został przez niego zatruty, a gdziekolwiek by nie spojrzała, tam odnalazłaby ślad jego obecności.

Nauczyła się ignorować uczucie tęsknoty, towarzyszące jej niemalże nieustannie. Miała wrażenie, że codziennie było ono większe, ale jednocześnie odczuwała je mniej — tak, jakby stopniowo się do niego przyzwyczajała, jakby stawało się ono normalnością. A jednak Amelia nie mogła powstrzymać myśli, że wolałaby się zmierzyć z perspektywą coraz większego cierpienia niż zwyczajnie zaakceptować to, jak wyglądały ich relacje.

Ten prosty, pełen czułości gest, jakim był pocałunek w czoło, wystarczył, żeby zupełnie zapomniała o wszelkich minusach, jakie niosłoby za sobą poddanie się przyciąganiu, które przecież oboje odczuwali. Dopiero, kiedy Syriusz odsunął się od niej, a jej ciało zadrżało pod wpływem chłodu hogwarckiego korytarza, dotarło do niej, jak wiele traciła — i jak wiele zabierała także jemu.

Była jeszcze bardziej rozdarta, chociaż wcześniej wydawało jej się to całkowicie niemożliwe. Wątpliwości pozostawały — szczególnie wtedy, gdy udawało jej się na moment włączyć zdrowy rozsądek. W umyśle dziewczyny rodziło się za to coraz więcej podejrzeń, że zdecydowana część problemów została utworzona przez nią samą, stanowiąc jednocześnie wymówkę, która usprawiedliwiałaby tchórzostwo.

Bo tym właśnie było jej zachowanie — tchórzostwem. Bała się spojrzeć w oczy prawdzie i emocjom, które w normalnych okolicznościach byłyby raczej proste do zdefiniowania. Amelia wolała jednak udawać, że uczucia stanowiły dla niej zagadkę, a ich wzajemne przyciąganie zostało spowodowane więzią, która utworzyła się między nimi podczas zamiany. Wolała także nieustannie przekonywać samą siebie, że to Syriusz i jego podejście do poważnych związków było prawdziwym problemem.

— Kretynka — wymamrotała do siebie, po czym rozejrzała się po dormitorium w obawie, że obudziła dziewczyny.

Był środek nocy, a ona — jak zwykle ostatnimi czasy — nie mogła zasnąć. Gdy tylko zamykała oczy, widziała jego, co z kolei odpędzało jakiekolwiek ślady zmęczenia. Zasypiała dopiero wtedy, kiedy jej ciało nie umiało dłużej walczyć i zwyczajnie poddawało się w desperackim akcie uzyskania chociaż kilku godzin odpoczynku. Amelia i tak budziła się rano w jeszcze gorszym stanie; jeśli już śniła, zazwyczaj były to sceny, które zostawiały ją z poczuciem kompletnej beznadziejności. Jak inaczej mogłaby określić sen, w którym ich moment czułości kończył się namiętnością godną jednego z romansów, czytywanych przez jej współlokatorki?

Czasami była żałosna. Iście żałosna. A na dodatek nie potrafiła przełknąć dumy i zwyczajnie wyplątać się z własnych decyzji. Nie potrafiła przekonać kierującej się logiką części swojego umysłu do zmiany zdania, w efekcie czego trzymała się żelaznych postanowień. Postanowień stworzonych lata wcześniej, kiedy zupełnie nie spodziewała się, że Syriusz Black wywróci jej świat do góry nogami.

— Świetnie. I co teraz? — mruknęła jeszcze raz i ukryła twarz w dłoniach.

Zaczynała zdawać sobie sprawę, że — niezależnie od tego, jaką decyzję finalnie podejmie — tylko jedna opcja niosła za sobą choćby minimalną szansę na szczęście. I nie była ona tą, której pragnął jej zdrowy rozsądek.

Czarno to widzę ✔  [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz