Amelia otworzyła oczy i pierwszym, co zobaczyła, był kamienny sufit Skrzydła Szpitalnego — a przynajmniej tak jej się wydawało, bo obraz był kompletnie rozmazany. Serce zabiło jej mocniej, gdy zrozumiała, że najwyraźniej zaklęcie McGonagall musiało się udać — albo bardzo pogorszyć Syriuszowi wzrok.
Pisnęła radośnie, a wysokość głosu, który rozbrzmiał w powietrzu, jedynie potwierdził jej domysły. Była sobą — dziewczyną, Krukonką, Amelią Beckett.
— No i co się drzesz? — wymamrotał chłopiec, leżący na łóżku obok.
Black, uświadomiła sobie z satysfakcją i spojrzała w jego stronę. Chyba przykrywał głowę poduszką, przynajmniej tak wnioskowała z kształtu rozmazanej plamy. Wyraźnie próbował uszczknąć jeszcze odrobinę snu i nawet nie zarejestrował faktu, że wrócił do własnego ciała.
Dziewczyna przerzuciła nogi poza krawędź łóżka i zaczęła po omacku poszukiwać okularów. Natrafiła na nie na szafce nocnej chłopaka, gdzie zapewne odłożył je któryś z nauczycieli albo pielęgniarka. Wsunęła je na nos i westchnęła z rozmarzeniem; nawet wada wzroku wydawała jej się doskonałą informacją, choć na co dzień przeklinała konieczność noszenia szkieł korygujących.
— Black! Black! — zawołała i podeszła radośnie do jego łóżka, ignorując zimną posadzkę, która w zetknięciu ze stopami powodowała nieprzyjemne dreszcze.
— Merlinie, naprawdę nie możesz dać mi spać?! — zawołał Gryfon i wychylił się zza poduszki, otwierając jedno oko.
Bardzo szybko otworzył także i drugie, gdy tylko zrozumiał, na kogo patrzy.
— B-beckett?! — wyjąkał, po czym zerwał się z łóżka, wprowadzając Amelię w stan skrajnego zażenowania.
Był ubrany jedynie w bieliznę, co zmusiło ją do zastanowienia się, co właściwie miała na sobie. Spojrzała w dół i z ulgą zarejestrowała luźną koszulkę, która musiała należeć do Gryfona — na jego ciele była idealnie dopasowana, ale teraz spływała swobodnie do połowy ud. Wolała nie zastanawiać się nad tym, kto ubrał jej ciało w męskie bokserki.
Nie umiała powiedzieć, dlaczego właściwie czuła się zażenowana, patrząc na Blacka. Widywała go przecież w jeszcze bardziej... rozebranym stanie — tylko wtedy traktowała jego ciało jako swoje i nie zwracała na nie uwagi. A przynajmniej starała się tego nie robić.
— Ale numer. Nie wierzę, że wciąż rumienisz się na mój widok — zarechotał chłopak, po czym zmierzył ją spojrzeniem.
Przestał się śmiać, gdy zauważył jej nagie nogi; koszulka mimo wszystko nie była długa, a fakt, że należała do niego, zdawał się jedynie podsycać atmosferę. Zupełnie niespodziewanie oboje zamilkli, czując się nad wyraz... dziwnie. Amelia potarła nieprzytomnie kark, ale szybko opuściła dłoń, gdy materiał podwinął się do góry, a Syriusz przełknął ślinę.
— Dobra, to wcale nie jest niezręczne — mruknął poirytowany chłopak i wywrócił oczami. — Nie zachowujmy się jak niewinne dzieci.
Beckett pokiwała głową dla niepoznaki, chociaż nie umiała powstrzymać myśli, że nigdy wcześniej nie miała okazji przyglądać się półnagiemu chłopakowi z tak małej odległości. A już na pewno nie spotkała się z fascynacją w czyichś oczach na widok jej nóg.
— Przydałoby się coś do ubrania — mruknęła, odsuwając od siebie podobne przemyślenia.
— Czy ja wiem? — spytał Black i uśmiechnął się głupio. Wyraźnie z każdym momentem czuł się pewniej w swojej skórze, co niekoniecznie podobało się dziewczynie.
CZYTASZ
Czarno to widzę ✔ [Syriusz Black x OC]
FanficCiało Amelii Beckett miało jedną, ogromną zaletę - od siedemnastu lat należało tylko i wyłącznie do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie spodziewała się, że ulegnie to kiedyś zmianie. No bo kto właściwie spodziewałby się, że nagle obudzi się w nieswoim...