#22. Tajemnice uczuć

5.7K 431 329
                                    

— Kiedy zamierzasz w końcu przyznać, że na niego lecisz?

Szept Melindy wyrwał Amelię z transu, sprawiając, że na moment przestała notować słowa profesora Binnsa. Robiła to niemalże automatycznie, bo wykład prowadzony przez ducha nie był zbyt... ekscytujący. Mimo to nie mogła tak zwyczajnie zignorować uczniowskiej powinności. Poza tym... Poza tym przynajmniej wtedy nie myślała o Syriuszu i o tym, jak napięte stały się ich relacje.

Czasami czuła, że wybuchnie — z powodu tłumionego napięcia, pragnienia... tęsknoty. Fakt, że miała spędzać z nim aż trzy wieczory tygodniowo nie pomagał. Każdy kontakt fizyczny, nawet najbardziej przypadkowy, wywoływał w jej ciele pożar, którego w żaden sposób nie umiała ugasić. Nie pomagały zimne prysznice, nie pomagało gorączkowe myślenie o tym, że sytuacja zabrnęła za daleko, aby mogła się z niej wyplątać kilkoma słowami. 

Syriusz sam wydawał się poirytowany jej ciągłym wahaniem — i nie był w tym samotny. Amelia miała ochotę wyrwać sobie z głowy wszystkie włosy, żeby w końcu zdobyć się na odwagę i zwyczajnie zaryzykować. Bała się jednak nie tylko przyszłości, ale także odrzucenia; jakaś niewielka część jej zakompleksionego umysłu wciąż odtwarzała w głowie zachowanie Blacka, gdy próbował odegrać się za to, jak potraktowała go na szlabanie. 

Codziennie budziła się jednak z nadzieją, że dzień przyniesie coś nowego, jakiś niespodziewany przypływ pewności siebie, a ona w końcu zdoła zrobić najbardziej szaloną rzecz w swoim życiu — przyznać się, że pragnęła największego kobieciarza w szkole, który najwyraźniej pragnął jej.

— Na Binnsa? Mam nadzieję, że nigdy — odparła kpiąco i wróciła do pisania, chociaż doskonale wiedziała, o kogo chodziło przyjaciółce. 

— Nie rżnij głupa — prychnęła Melinda, a kilkoro uczniów spojrzało w ich stronę ze zdziwieniem.

Krukonki rzadko przerywały względny spokój panujący na zajęciach z Historii Magii; wszyscy woleli spać albo gapić się tępo w ścianę niż słuchać wykładu. Jedynie czasami zdarzało się, że lekcje były ciekawe, głównie za sprawą chichoczących Huncwotów, wymyślających coraz to nowsze żarty. Amelia zerknęła w prawo, gdzie siedział James — a właściwie leżał na biurku i pochrapywał, typowo dla niego. Spodziewała się, że także Syriusz będzie spał, ale on patrzył w ścianę z nieobecnym wyrazem twarzy i nawijał kosmyk włosów na palec.

Odwróciła wzrok, gdy chłopak poruszył się nieznacznie. Nie chciała, żeby przyłapał ją na gorącym uczynku; niemalże widziała jego kpiący uśmiech i satysfakcję błyszczącą w oczach, gdyby ich spojrzenia się skrzyżowały.

— Jesteście siebie warci — mruknęła Melinda. — Ten siedzi z miną umarlaka, a ty dzisiaj próbowałaś uczesać się szczoteczką do zębów...

Amelia zarumieniła się wściekle. Nie tak prosto było pozbierać się po jakże żywym śnie, w którym Syriusz ponownie przyciskał ją do ściany, ale tym razem bez nawet cienia protestu z jej strony. Obrazy namiętnych pocałunków powracały do niej co chwilę, czyniąc skupienie się niemożliwym. Poza tym szczoteczka do zębów leżała tuż obok grzebienia.

— Czy naprawdę musimy o tym rozmawiać akurat teraz? — spytała smętnie Beckett, a przyjaciółka ponownie prychnęła.

— W ogóle nie musiałybyśmy o tym rozmawiać, gdybyś przestała zachowywać się jak spanikowane zwierzę — odparła. — Przecież nikt nie każe ci się z nim hajtać.

— Zwariowałaś?! To Syriusz Black! — syknęła Amelia, a rzeczony Huncwot odwrócił się w jej stronę z zainteresowaniem.

Prefekt zarumieniła się jeszcze mocniej i zasłoniła twarz dłonią. Syriusz zachichotał i wcale nie przestał się na nią patrzeć — a przynajmniej tak jej się wydawało, bo gorąco nie chciało ustąpić.

Czarno to widzę ✔  [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz