Biblioteka od zawsze była miejscem, gdzie mogła zwyczajnie pomyśleć. Nikt jej nie przeszkadzał, zakładając, że nieobecny wyraz twarzy miał związek z zaangażowaniem w czytany tekst. Przeważnie faktycznie skupiała się na treści książki, ale bywały dni, kiedy Amelia potrzebowała ucieczki od wszystkiego i wszystkich, a ten bez wątpienia się do nich zaliczał.
Przemierzała korytarze żwawo, nie zadając sobie nawet trudu, by upominać uczniów, łamiących szkolny regulamin. Chciała jak najszybciej dotrzeć do swojego azylu, gdzie nie czekały na nią żadne nowe problemy, a jedynie cisza i zapach starych ksiąg, który zawsze działał uspokajająco.
Skręciła w prawo i zderzyła się z kimś z impetem. Niewątpliwie wylądowałaby na podłodze, ale czyjeś ręce chwyciły ją w talii, zanim zdążyła na dobre utracić równowagę. Znajomy zapach dotarł do jej nozdrzy, a dziewczyna zarumieniła się gwałtownie, gdy zdała sobie sprawę, że ze wszystkich osób w zamku trafiła akurat na niego.
— Beckett? — zdziwił się Syriusz, zmuszając ją do nerwowego uśmiechu.
Nie mogła nie zauważyć, że nawet po tym, jak zdał sobie sprawę z jej tożsamości, wciąż trzymał jej talię. Niemalże wstrzymała powietrze, gdy przesunął ręce niżej, opierając je na biodrach.
— No... Tak — odparła głupio i odważyła się na niego spojrzeć.
Poprawiła okulary, które zsunęły się z nosa pod wpływem impetu zderzenia. Sądziła, że wzrok ją mylił, ale twarz chłopaka wyglądała nieco inaczej niż zwykle. Nie chodziło o jakąś wyraźną zmianę; jego oczy błyszczały dziwnie, a kąty żuchwy wydawały się jeszcze ostrzejsze, zdradzając napięcie.
Czyżby nie tylko ona się stresowała? Amelia odrzuciła tę myśl, przypisując dziwną prezencję chłopaka zwyczajnemu zmieszaniu; żadne z nich nie wiedziało, jak się zachować. Znajdowali się w końcu w dość publicznym miejscu, uczęszczanym przez wielu uczniów. Powinni zapewne skakać sobie do gardeł — a przynajmniej tak zrobiliby jeszcze kilka miesięcy wcześniej.
Tymczasem dziewczyna nie umiała zignorować ciepła jego dłoni, które przesączało się przez szatę i gruby materiał jeansów. Zastanawiała się, czy zwrócić mu uwagę, ale kiedy jego kciuk poruszył się w górę, stykając się bezpośrednio z niewielkim, odsłoniętym fragmentem jej skóry, zrezygnowała pokonana.
— Co tu robisz? — spytała, próbując odwrócić swoją uwagę od nieznośnego gorąca, które pulsowało w jej ciele.
— Właściwie... Właściwie byłem w bibliotece — odparł chłopak, a na jego twarz wstąpił uśmiech, znacznie bardziej nieśmiały niż jego zwyczajowy, firmowy wyszczerz.
— Ty? W bibliotece? Z własnej woli? — zdziwiła się Beckett, co zostało skomentowane teatralnym westchnieniem pełnym rozczarowania.
— A jak inaczej miałbym odrobić wszystkie zadania?
Słysząc jego oburzenie, dziewczyna parsknęła śmiechem. Twarz Syriusza nieco się rozluźniła, ale Amelia nie miała czasu podziwiać tej zmiany. Palce chłopaka wbiły się mocniej w jej biodra w dziwnym, zaskakująco intensywnym geście, po czym zniknęły, zostawiając ją z uczuciem chłodu.
— Tak właściwie to cię szukałem — przyznał Black i wzruszył ramionami. — Miałem wrażenie, że...
Beckett uniosła brwi w oczekiwaniu na dokończenie wypowiedzi, ale kolejne westchnienie uświadomiło jej, że Syriusz wcale nie zamierzał kończyć.
— Nieważne — powiedział zamiast tego i zatuszował zawahanie szerokim uśmiechem. — Co tam słychać? Wszystko w porządku?
Troska w jego głosie była szczera, a Amelia poczuła się podwójnie paskudnie za to, że kiedykolwiek uważała go za bezdusznego drania. Sama także się uśmiechnęła i przestąpiła z nogi na nogę.
CZYTASZ
Czarno to widzę ✔ [Syriusz Black x OC]
Hayran KurguCiało Amelii Beckett miało jedną, ogromną zaletę - od siedemnastu lat należało tylko i wyłącznie do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie spodziewała się, że ulegnie to kiedyś zmianie. No bo kto właściwie spodziewałby się, że nagle obudzi się w nieswoim...