Amelia nie sądziła, że dni mogą płynąć tak szybko. Między niekończącymi się zadaniami, esejami i testami a obowiązkami prefekta, nie miała zbyt wiele czasu dla Syriusza, ale nawet te nieliczne chwile spędzone razem były niezwykle satysfakcjonujące.
Wciąż nie mogła przywyknąć do jego bliskości, a raczej tego, jaki wpływ na nią miała. Rozlewające się po jej ciele fale ciepła i przyjemności stanowiły niejako normę, kiedy tylko Syriusz postanowił ją dotknąć, ale nie znaczyło to wcale, że stawały się mniej intensywne, im więcej czasu upływało. Wprost przeciwnie — miała wrażenie, że z każdym dniem chciała więcej, intensywniej, a on jedynie droczył z nią, odsuwając się zbyt szybko.
Cieszyła się jednak, że wcale nie próbował przekroczyć granicy, dopóki nie otrzymał od niej wyraźnego sygnału. Kosztowało go to naprawdę wiele, a Krukonka często czuła się winna, gdy obserwowała napięcie jego żuchwy i determinację błyszczącą w zamglonych oczach. Starał się kontrolować, chociaż nie miała wątpliwości, że czasami odczuwał fizyczny ból, gdy odsuwał się od niej i posyłał jej łagodny uśmiech.
Amelia nie mogła powstrzymać myśli, że, pomimo niemalże zerowego doświadczenia, gdy chodziło o związki, wcale nie odczuwała presji czy zdenerwowania. Wprost przeciwnie — chłonęła nowe doznania z ekscytacją, a w jej głowie coraz częściej pojawiała się myśl, że zdrowy rozsądek ustępował na rzecz uczuć, przybierających a sile z każdą chwilą. Sympatia powoli zamieniała się w coś głębszego, a ona nie mogła nic na to poradzić.
Za każdym razem, gdy obrażał się na nią za odjęcie punktów czy szlaban, czuła się okropnie winna, a jednocześnie szczęśliwa, bo przynajmniej otrzymywała wymówkę, by podejść do niego przed zajęciami, przytulić się do jego pleców i wymamrotać przeprosiny wraz z wyjaśnieniami, które punkty regulaminu złamał. Zanim zdążyła skończyć, Black odwracał się i zamykał jej usta pocałunkiem. Na początku budził tym sensacje nie tylko w jej brzuchu, ale także pośród uczniów, wciąż nieprzyzwyczajonych do widoku najmniej spodziewanej pary stulecia.
Ona także musiała przywyknąć do myśli, że Syriusz był jej, a ona była jego. I trochę ją to przerażało — świadomość, że wpasował się w jej życie bezpowrotnie. Pomimo ostrożności, z jaką wchodziła w ten związek, teraz nie umiała wyobrazić sobie scenariusza, w którym coś im nie wychodzi, a ona zostaje sama. Bez niego, bez ciepła jego ciała i głębokiego, gardłowego śmiechu, który do złudzenia potrafił przypominać szczeknięcia psa.
Chciała mu to powiedzieć. Chciała spojrzeć mu w oczy i przyznać, że — w jakiś dziwny sposób — stał się wszystkim, czego pragnęła, ale bała się jego reakcji. Bała się, że czar pryśnie, a on sam zacznie trzymać dystans. Milczała więc, decydując, że dopóki byli w szkole, mogąc cieszyć się sobą nawzajem, będzie umiała zachować pewne rzeczy dla siebie, nawet jeśli coraz częściej się zapominała i pozwalała wyobraźni wybiec daleko, daleko w przyszłość.
Przyszłość, która nie była wcale taka pewna. W powietrzu zaczynała unosić się atmosfera napięcia, a napływające z całej Wielkiej Brytanii wieści napawały wszystkich niepewnością. Wielu określało dni pozornego spokoju mianem ciszy przed burzą, chociaż każdy zdawał sobie sprawę, że mury Hogwartu stanowiły najlepszą obronę przed czającym się na zewnątrz niebezpieczeństwem, które z każdym tygodniem przybierało na sile — nawet jeśli Ministerstwo uparcie milczało, nie widząc jakichkolwiek problemów.
Niezależnie od tego, jak rzeczywiście wyglądała sytuacja, Amelia była daleka od panikowania — szczególnie wtedy, gdy nie umiała w żaden sposób powstrzymać wszechobecnego uczucia szczęścia, zalewającego jej ciało nieustannie, od kiedy przestała się przed nim wzbraniać.
CZYTASZ
Czarno to widzę ✔ [Syriusz Black x OC]
FanfictionCiało Amelii Beckett miało jedną, ogromną zaletę - od siedemnastu lat należało tylko i wyłącznie do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie spodziewała się, że ulegnie to kiedyś zmianie. No bo kto właściwie spodziewałby się, że nagle obudzi się w nieswoim...