Czwartek, 10 marca, 2016
J.D przyszła na pogrzeb o kulach. Jej włosy, spięte były zboku i płasko opadały na jej ramiona. Po raz pierwszy od trzech i pół lat założyła sukienkę – była czarna i miała prosty krój. Na to założyła marynarkę, ponieważ wciąż było trochę zimno i pod ubraniem miała grube bandaże.
Stała w drugim rzędzie, Mason i Herb stali po jej dwóch stronach. Mason ściskał mocno jej rękę i wyglądał na niezmiernie smutnego, a J.D i Herb nie wyrażali emocji, okazując szacunek, ale nie emocje.
J.D obserwowała jak May wygłasza przemowę, mówiła o tym jak bardzo kochała swojego męża i jak dużo radości przynosił innym. Mówiła łagodnie, nostalgia przejęła jej ton, a po policzkach spływały jej łzy.
W kościele panowała cisza kiedy dziewczyna usiadła obok Petera, który ewidentnie drżał. Kiedy wypowiedziano jego imię, zawahał się zanim wstał, po czym podszedł do podium. Jego włosy były zaczesane do tyłu, ubrany był w czarny garnitur i czarny krawat. Przygryzł wargę, wziął głęboki oddech zanim odchrząknął.
- C-cześć. Mam na imię Peter i byłem siostrzeńcem Bena – przełknął ślinę nerwowo. – Mój wujek był człowiekiem, który wypełnił pustkę pozostawioną po moim ojcu. Był opiekuńczy, wyrozumiały i miał więcej miłości w swoim małym palcu niż niektórzy ludzie w swoich całych ciałach. Nigdy mnie nie powstrzymywał przed dążeniem do moich ambicji i ściganiem za tym co chciałem. Zawsze był przy mnie w najsamotniejszych chwilach. Jedno z moich ulubionych wspomnień z Benem, pochodzi z podstawówki, gdy odprowadzał mnie do szkoły podczas gdy ja jechałem na rowerze. Później sam na nim jechał do domu. Każdego dnia o piętnastej, stał przy ogrodzeniu szkoły, w swojej koszuli w kratkę, z moim kaskiem na głowie. Szliśmy do domu i rozmawialiśmy o moim dniu w szkole i jego dniu w pracy w muzeum. Gdy byliśmy już w domu, robił mi grillowany ser i oglądaliśmy kreskówki, póki ciocia May nie przychodziła do domu.
- Nawet gdy dorosłem, on zawsze tu był by mnie wesprzeć. Zawsze był gotów pomóc mi z pracą domową, albo żeby mnie zabrać do parku na piłkę. Nigdy nie był zbyt zajęty dla rodziny. Stawiał nas na pierwszym miejscu, zawsze. Ja po prostu... - Peter spojrzał w sufit, próbując powstrzymać łzy, które mu się zebrały w oczach. – Ja wiem, że byłby rozczarowany gdyby zobaczył, że wszyscy go opłakują. Gdyby tutaj był, szturchnąłby nas i powiedział: „Głowa do góry, ramiona do tyłu, dzisiaj minie i jutro zacznie się od nowa". Próbowałem tak żyć, ale czasem chce po prostu powiedzieć: „Zamknij się, Ben i pozwól nam cię opłakiwać". Był taki dobry, taki życzliwy i teraz zrozumiałem, że zasługiwał na ten świat, ale ten świat nie zasługiwał na niego.
+++
Piątek, 13 marca, 2016
J.D spędziła większość czasu na wpatrywanie się w ściany. Nie była w szkole przez półtorej tygodnia i czuła się jak gówno. Tylko się przechadzała, próbując nie wchodzić nikomu w drogę. Mason i Herb kręcili się koło niej, obserwując każdy jej krok i upewniali się, że byli przy niej kiedy tylko mogli.
Dzień po pogrzebie, J.D miała jeden z tych momentów kiedy została sama w domu. W lodówce miała gotowe posiłki, a koce były wszędzie. Mason uparł się, żeby były dosłownie wszędzie, na wypadek gdyby dziewczynie było zimno, wtedy nie będzie musiała się ruszać z miejsca.
W telewizji nic nie leciało. Nie miała już nic do czytania. Skończyłaswoje wszystkie projekty do szkoły. W skrócie mówiąc; była zdesperowana.
Obecnie leżała na łóżku i wpatrywała się zamglonym wzrokiem w sufit. Do je głowy wpadła pewna myśl i przekręciła głowę na bok, patrząc się na szafę. Dokładnie wiedziała co tam było i to coś ją nawoływało.

CZYTASZ
THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)
FanfictionUWAGA: TO NIE JEST MOJE OPOWIADANIE, JEST TO TŁUMACZENIE. OPOWIADANIE NALEŻY DO @overture- Okładka: @BonitaRouge - Tak jak w tym... - Filmie z lat osiemdzieśątych? Zaskoczyłoby cię jak ty nieoryginalnie brzmisz. Czyli niewidzialna dziewczyna spra...