Trzydzieści

276 29 2
                                    

Sobota, 25 czerwca 2016

PETER USIADŁ NA KRAWĘDZI ŁÓŻKA SZPITALNEGO J.D, jego oczy uważnie przyglądały się jej twarzy. Nigdy nie widział jej tak spokojnej. Jej sine powieki były przymknięte, a łagodny oddech powodował, że co jakiś czas maska z tlenem zaparowywała się.

Jej praca serca była stabilna, dzięki czemu Peter był trochę spokojniejszy. Zacisnął jej dłoń i bezmyślnie bawił się jej palcami. Jego usta były zaciśnięte i często wzdychał, wciąż nie mogło do niego dotrzeć, że J.D była przez ten cały czas Bladerunner. Tak dobrze to ukrywała, ale powinien móc to wcześniej zauważyć. Na pewno nie wiedziała, że on jest SpiderManem, prawda?

- Młody, musisz wrócić do domu, ciocia May na pewno się martwi – Tony stanął w drzwiach ze skrzyżowanymi ramionami.

- Myśli, że jestem u Masona – Peter cicho odpowiedział nie spuszczając wzroku z J.D.

- Niezdrowo jest tak siedzieć tu przez cały czas – oznajmił Tony. – Uwierz mi, to będzie miało na ciebie wpływ, popadniesz w depresję i zagubienie tak samo jak ona.

- Ona nie ma depresji – Peter warknął obronnie.

- Doprawdy? – Tony zapytał, jakby mu rzucono wyzwanie. – Kiedy ostatni raz spojrzała na coś pozytywnie? Czy ostatnio dużo się kłóciła? Czy była sfrustrowana i miała wiele nieprzespanych nocy? Czy przestała się interesować rzeczami, które kiedyś kochała? Czy jest szczęśliwa jak kiedyś?

- To nie znaczy, że ma depresję – Peter odparł, a Tony podszedł do drugiej strony łóżka J.D patrząc na chłopaka.

- Wiem, że nie znaczy. Ale wciąż może ją mieć  – odparł. – Tylko pomyśl. Została porwana, eksperymentowano na niej, znęcano się nad nią. Jeden z jej najlepszych przyjaciół został zabity, a druga zaginęła w akcji. Musiała ukrywać sekret przed jej rodziną i przyjaciółmi przez Bóg wie jak długo. Walczyła i raniła innych, a teraz znowu ją zabrano i zraniono. Ma wszelkie prawo do bycia nieszczęśliwą i złą. Fakt, że jest jedną z twoich najlepszych przyjaciół nie oznacza, że nie ukrywa przed tobą rzeczy. Nie znasz jej tak dobrze, jak ci się wydaje.

- Nie wiesz o czym mówisz.

- Kiedy spotkałem J.D po raz pierwszy, widziałem w jej oczach, jak bardzo było jej ciężko – Tony pstryknął przed twarzą Petera, żeby na niego spojrzał. -Jeśli się bardziej przyjrzysz, też to zauważysz. Chociaż muszę jej przyznać, cholernie dobrze to ukrywa. Nie wydaję mi się, żebym widział kogoś, kto tak dobrze się trzyma.

Peter wiedział, że Tony mówi prawdę. Ale nie chciał w to uwierzyć.

- To co powinienem zrobić? – Zapytał. Tony westchnął i poprawił się na łóżku.

- Powinieneś przy niej być – starszy mężczyzna odpowiedział. – Musisz jej pomóc, ale nie naciskaj na nią, żeby ci wszystko opowiedziała, musisz uważać. Pewnie od niej oberwiesz, jeśli tak zrobisz. Moja rada? Nie bądź idiotą, jakim cię znam, Parker.

Peter wrócił wzrokiem do J.D zanim westchnął i skinął głową.

- W porządku, ale przyjdę później.

- Na to liczyłem – Tony wstał otrzepując spodnie i wrócił do drzwi. Zatrzymał się i odwrócił się, w samą porę, by zobaczyć, jak Peter pochyla się, aby pocałować blade czoło J.D. Jego palce wciąż były splecione z jej palcami i było jasne, że nie chce odchodzić.

Niechętnie ja puszczając, Peter przetarł oczy i minął Tony'ego chwytając swoją bluzę. Nie mógł już tam być, nie chcąc zostać.

Tony zatrzymał się przy drzwiach, poczucie winy nieco go obciążało.

THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz