Wtorek, 1 marca, 2016
Peter był niezwykle zirytowany w szkole. Poprzedniej nocy w ogóle nie spał i zapomniał zrobić pracę domową z fizyki przez co musiał ją robić w bibliotece podczas przerwy. J.D została z nim aby mu pomóc, ale nie była zbyt dobra z fizyki. Siedziała z nim, leniąc się zamiast robić jej zadanie z historii, które trzeba było oddać pod koniec dnia i skubała paznokcie.
Peter jęknął i położył głowę na stole.
- Nienawidzę wszystkiego.
- Wiem co czujesz, bracie – wymamrotała z zamkniętymi oczami kiedy zsunęła się bardziej z krzesła. Peter odwrócił głowę i posłał jej spojrzenie, po czym ciężko westchnął. J.D otworzyła jedno oko i spojrzała na chłopaka. – Wyluzuj, Pete. Zostały ci tylko dwa pytania.
- Wiem, ale mamy jeszcze to głupie zadnie o zdrowiu na za niedługo i esej z angielskiego na następny poniedziałek – Peter podkreślił. – Jak możesz oczekiwać, że wyluzuje?!
- Wow, nawet nie pomyślałam żeby zacząć swój esej – dziewczyna odpowiedziała i znowu zamknęła oczy. – Zazwyczaj odkładam wszystko na ostatnią chwilę póki tego nie żałuję i nie mówię sobie, że już nigdy tak nie zrobię.
- Ale i tak, wciąż tak robisz – Peter stwierdził, a J.D się uśmiechnęła.
- Absolutnie – odpowiedziała i założyła ręce za głowę. – Zaraz zadzwoni dzwonek, na twoim miejscu bym to dokończyła.
Peter wywrócił oczami i wziął długopis, zaczynając zapisywać cyfry i litery.
+++
Come doused in mud, soaked in bleach – As I want you to be—
- Halo? – J.D odebrała, nie patrząc na to kto dzwoni. Szła ulicą, miała na sobie ładną, czarną spódnicę, białą oczkowaną bluzkę i bordowe glany. Nie szła w jakieś konkretne miejsce, po prostu chciała wyjść z mieszkania.
- J.D, dzięki bogu – Ben Parker wysapał, a J.D zatrzymała się po środku chodnika kiedy usłyszała jego zestresowany głos.
- Ben? – zapytała zaniepokojona. – Co się stało? Wszystko w porządku?
-Nie wiem – przyznał. – Widziałaś może Petera?
- Nie odkąd wyszłam po południu – odpowiedziała i zmarszczyła brwi. – Co się stało?
- Pokłóciliśmy się i wybiegł z mieszkania– Ben powiedział napięty. – Jeszcze nie wrócił i nie mogę go znaleźć. Nie odbiera moich telefonów i pomyślałem sobie, że może dzwonił do ciebie.
- Przykro mi Ben, ale nie dzwonił – oznajmiła. – Pomóc ci go szukać?
- Bardzo bym to docenił– wymamrotał. – May jest w domu, na wypadek gdyby wrócił. Ja jestem przy Crocheron Park.
- Jestem pięć minut stąd – J.D powiedziała zanim znowu ruszyła, tym razem szybciej, a jej twarz była skoncentrowana. – Spróbuje do niego zadzwonić, widzimy się za chwilę.
- Dziękuję ci bardzo, J.D– starszy mężczyzna powiedział, wyraźnie zdenerwowany.
Dziewczyna rozłączyła się i wykręciła numer do Petera kiedy pędziła ulicą. Cierpliwie czekała kiedy się łączyła z numerem i przeklnęła kiedy od razu przekierowano ją na pocztę głosową.
- Hej, tu Peter. Obecnie nie mogę odebrać, proszę zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Dzięki.
- Odbierz od nas, gówniaku – warknęła zanim się rozłączyła i wsunęła telefon do kieszeni.
CZYTASZ
THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)
FanfictionUWAGA: TO NIE JEST MOJE OPOWIADANIE, JEST TO TŁUMACZENIE. OPOWIADANIE NALEŻY DO @overture- Okładka: @BonitaRouge - Tak jak w tym... - Filmie z lat osiemdzieśątych? Zaskoczyłoby cię jak ty nieoryginalnie brzmisz. Czyli niewidzialna dziewczyna spra...