Dwadzieścia pięć

257 30 1
                                    




Wtorek, 21 czerwca 2016

J.D obudziła się zastając przed sobą jej nowy prezent. Przyjrzała mu się uważnie, jej brzuch przeszywały mieszane emocje. Usiadła na łóżku sięgając po opakowanie.

Podpis, który dołączony był do prezentu, sprawił, że J.D lekko się uśmiechnęła.

Wiesz jak długo tego szukałam?

Oboje wyglądacie uroczo, nie wiem co mogę powiedzieć o sobie (wydaje mi się, że to był pierwszy uśmiech jaki u ciebie widziałam) – Wanda xx

To prawda, był to jej pierwszy prawdziwy uśmiech podczas ich pobytu w Sokovii, widać to było na zdjęciu oprawionym w białą, drewnianą ramkę.

- Pierwszy grupowy trening – Strucker ogłosił wchodząc do pomieszczenia, w którym siedzieli J.D, Pietro i Wanda, ta pierwsza lekko się trzęsła; wciąż nie wyzdrowiała po jej poprzedniej próbie. – Będziemy testować waszą umiejętność pracy w grupie i zachowanie w poszczególnych sytuacjach, więc gdy Avengersi albo jakieś inne potencjalne zagrożenie przyjdzie po berło, będziemy mieli, jak ich spowolnić. Nie próbujcie uciekać, bo zostaniecie ukarani.

J.D mogła tylko przypuszczać, że ostatni komentarz był skierowany do niej.

Drzwi się otworzyły i strażnicy pochwycili ich prowadząc ich do pokoju treningowego, gdzie znajdowała się broń i symulatory.

Po tym jak zostali wrzuceni do pomieszczenia, J.D spojrzała w górę i ujrzała dwóch ludzi, do których tak się zbliżyła w ciągu tych paru miesięcy. Dziewczyna nie mogła powstrzymać uśmiechu i zebrała ostatki sił, aby podbiec do bliźniaków i wpadła w ramiona Pietra, a Wanda zaśmiała się i objęła ich oboje.

Ucałowali młodszą dziewczynę nie chcąc jej puszczać.

Gdyby tylko wiedzieli, że to wszystko zostało zarejestrowane przez cztery kamery ochronne.

J.D mogła tylko sobie wyobrazić, ile mogło zająć Wandzie znalezienie tego momentu, ale wciąż była za to wdzięczna. Przypominało jej to, że byli oni światłem w ciemnej chmurze Struckera i Krugera.

Wciąż pamiętała, jak ciepli byli. Jak w końcu mogła się do nich zbliżyć i ich dotknąć, przytulić, skontaktować się z dwójką ludzi, którzy byli przy niej, kiedy cały świat stanął na głowie.

- Dobry, J.D! – Mason wparował do jej pokoju, a dziewczyna posłała mu łagodne spojrzenie. Jeszcze nie było południa, jak miała być entuzjastyczna?

- Czego chcesz? – Mruknęła z niezadowoleniem odstawiając zdjęcie tyłem na wierzchu na stoliku nocnym. Mason uniósł brew i założył ręce na piersi.

- Porzuć to nastawienie, młoda damo – zadrwił, po czym się uśmiechnął. – No dalej, idziemy dzisiaj do zoo!

- Czemu tak wcześnie? – J.D wymamrotała pocierając dłońmi powieki i wstała. Mason westchnął i wziął ją za ramię ciągnąc ją do kuchni. Oczy J.D przyzwyczaiły się do światła dziennego i jęknęła zanim wszystko stało się przed nią wyraźne. Nagle, wydała zszokowany okrzyk, kiedy zobaczyła swoich przyjaciół stojących po środku mieszkania. – Kurwa!

- Dzień doberek, słoneczko – Harry się uśmiechnął, na co dziewczyna zmrużyła oczy. – Świetna koszulka.

J.D spojrzała się na swoją bluzkę ze Star Treka i prychnęła, po czym odwróciła się i wzięła kawałek chleba.

- Jak długo tu jesteście?

- Jakieś dwadzieścia minut. Michelle powiedziała, że pewnie jesteś zmęczona – Gwen odpowiedziała, a J.D posłała Michele wdzięczne spojrzenie. Stwierdziła, że miło jest mieć kogoś, kto zna jej sekrety.

THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz