jeden

1K 42 2
                                    

  Niedziela, 17 stycznia 2016

W słowniku, nieuczciwość opisywana jest jako oszustwo pokazane w czyimś charakterze lub zachowaniu. Zazwyczaj nieuczciwość jest okazywana poprzez kłamstwa. Jessica-Diana nie lubiła słowa „kłamstwo". Wolała używać słów takich jak „bujda" czy „nieprawda", czasami nawet posuwała się do nazywania jej fałszywych słów jako „niedokładność terminologiczna".

Była dobra w rozpoznawaniu kłamcy. Stała się ekspertem w wychwytywaniu tików, takich jak wykręcanie dłoni, drapanie się po głowie, stukanie stopą czy jąkanie się. Mimo że nienawidziła się do tego przyznawać, sama miała parę tików, które mogły ją wydać.

Sprowadza nas to do teraźniejszości. Była to pochmurna niedzielna noc, około dwudziestej drugiej trzydzieści gdyby patrzeć na zegarek będąc w swoim ciepłym, bezpiecznym domu. Jessica-Diana nie mogła jednak tak zrobić. A było tak, ponieważ aktualnie była przepytywana przez lokalnego policjanta.

Jej zaciśnięte pięści schowane były w kieszeniach jej bluzy, a jej podkurczone palce schowane były w szarych adidasach. Jej krótkie brązowe włosy były związane w kucyka, a twarz wyrażała spokój. Stała wyprostowana przed oficerem Nortonem, mężczyzną, którego spotkała parę razy; mężczyzną, który stał się wobec niej podejrzliwy.

- Powiedz mi jeszcze raz, czemu złapałem cię z parą pilersów, niecałe sto metrów od twojej szkoły o dwudziestej drugiej?- Norton zapytał podnosząc brwi, mając trudności w uwierzeniu w wypowiedziane przez dziewczynę słowa. Biedny Norton, jedyne czego chciał to powrotu do domu, do jego żony i dzieci, ale złapał znajomą piętnastolatkę spacerującą w kierunku Midtown School of Sience and Technology, znanej bardziej pod nazwą Midtown High, z dużymi obcęgami w dłoni, osłaniając twarz przed oczami przechodni.

J.D uśmiechnęła się uprzejmie, nie chcąc podpaść oficerowi o tak późnej porze.

- Zabrałam tę narzędzie dla wujka Herba, wie pan jak szaleje gdy coś się zepsuje. Mason znowu rozwalił zlew, więc wysłał mnie do sklepu aby naprawić pilersy albo zdobyć nowe. Jak pan widzi, udało mi się je naprawić.

-Wiesz, J.D - zaczął Norton, patrząc na nią znad swojego notesu. J.D uniosła swoje ciemne brwi, czekając na jego słowa. – Uwierzyłbym ci, ale jest jedna rzecz, która nie pasuje mi do twojej historii.

-Co to za rzecz, panie oficerze?- Zapytała, a jej duże, niebieskie oczy świeciły dokuczliwie w sztucznym świetle lampy.

-Twoje mieszkanie jest w drugą stronę- Norton wskazał w przeciwnym kierunku.- A więc, czemu idziesz w stronę szkoły?

- Jeśli musi pan wiedzieć- J.D sięgnęła do kiszeni jej kurtki i wyjęła bilet autobusowy.- Wolałabym nie iść do domu po zmroku kiedy ostatni autobus będzie za dziesięć minut.

Norton zacisnął szczękę zanim przytaknął na znak porażki. Dziewczyna miała rację, autobus zaraz będzie i zatrzymuje się tuż pod jej mieszkaniem. Mężczyzna schował swój notes do tylnej kieszeni i posłał dziewczynie spojrzenie.

-Dobra, tym razem wygrałaś młoda. Uważaj na siebie, jest późno i ciemno.

- Jasna sprawa, proszę pana- odpowiedziała podnosząc dwa palce do czoła w próbie odtworzenia salutowania. Norton wywrócił oczami i lekko się zaśmiał po czym skierował się do swojego auta. Wiedział, że dziewczyna potrafi o siebie zadbać, dobry boże, widział jak to robi, dlatego nie martwił się o nią gdy musiała czekać dziesięć minut na autobus. – Miłego wieczoru.

-Nawzajem- odpowiedział zanim przekręcił kluczyki w aucie. – Pozdrów ode mnie rodzinę.

-Nie ma sprawy - posłała mu szeroki uśmiech, patrząc jak oficer odjeżdżał w głąb nocy zostawiając ją samą. J.D wypuściła powietrze w uldze, jej uśmiech stał się jeszcze szerszy, a w oczach zawitała nutka dzikości. Gdy tylko wiedziała, że jest sama, zaczęła iść w stronę szkoły szybkim tempem. Gdy dotarła do wejścia, wypuściła powietrze zanim mrowienie owładnęło jej ciałem. Spojrzała w dół i uśmiechnęła się promieniście gdy nie mogła dostrzec swoich dłoni.

THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz