Trzydzieści cztery

260 21 10
                                    


Poniedziałek, 4 lipca 2016

J.D nienawidziła fajerwerków. Jeśli była jakaś „normalna" rzecz, której się bała, były to albo fajerwerki, albo pająki (co za ironia). Nie miała nic przeciwko wężom czy ciemności, ale fajerwerkom mówiła definitywne nie.

Sprowadza nas to do celebracji dnia czwartego lipca, również znanego jako ten jedyny raz, kiedy Amerykanie są dumni z bycia Amerykanami. Dla Purnelli i Parkerów stało się tradycją wspólne odpalanie fajerwerków w parku, a z biegiem lat, nastolatkowie zaczęli zapraszać swoich znajomych na to spotkanie.

Minął około tydzień, odkąd opuściła siedzibę Avengers. Chowała swoje nosze pry Herbie i przez większość czasu trzymała się ramienia Masona, ale patrząc na tą jasną stronę, to coraz lepiej się czuła.

Kruger usunął wszystkie pociski, kiedy próbował na niej operować, więc nie było za bardzo czego operować, co by się nie zagoiło. Wory pod oczami wciąż były ciemne jak noc, a jej włosy były wiotkie i suche, ale będzie ok.

Również pierwszy raz widziała się ze swoimi przyjaciółmi od czasu wypadku. Gwen i Harry założyli, że dziewczyna wyjechała do Surbition, aby odwiedzić swojego dziadka, dzięki uprzejmości Masona i Petera, ale Michelle wiedziała swoje.

Jak tylko się zobaczyli, Michelle objęła ją i wydawałoby się, że nie puszczała jej przez wieki. J.D trzymała jej plecy, ale nie mogła powstrzymać się od poczucia zdrady. Michelle, jedna z jej najlepszych przyjaciółek, obiecała, że pod żadnym pozorem, nikomu nie zdradzi jej największego sekretu. Ale i tak to zrobiła. J.D powierzyła jej swoje zaufanie, tylko po to, aby zostało ono wyrzucone. Bardzo chciała być zła, ale już  przeszła przez ten etap. Była niemal wdzięczna. Było o wiele prościej, kiedy Mason wiedział, jak inaczej by mu skłamała o tym, że została postrzelona? Było on jej najbliższym przyjacielem, nie ma mowy, że mogłaby to dłużej przed nim ukrywać.

Ale to, że Peter wie, to już co innego. Było to niemal pokrzepiające. On, chłopak, którego znała od kiedy miała osiem lat albo dziewięć lat, stał się dla Nowego Yorku bohaterem i prawie że wizytówką miasta. Spider-Man. Nie mogła się powstrzymać od poczucia wielkiego entuzjazmu na myśl o tym, że Peter, niezręczny, patetyczny, ale równocześnie uroczy, życzliwy i troskliwy kujon był super bohaterem. Cieszyła się i ulżyło jej, kiedy wiedziała, że alter ego Spider-Mana nie było dupkiem.

Kiedy jej przyjaciele kręcili się koło niej, J.D ciasno skrzyżowała ręce i zmarszczyła brwi. Para czerwonych nauszników zakrywała jej uszy wyciszając otaczający ją świat. Pewnie, jaskrawe światła były ładne, ale niekończące się grzmoty, strzały i owacje sprawiały, że brzmiało to jak krwawe pole walki.

Wszyscy ubrani byli w szorty i podkoszulki, ale jak zwykle, J.D była prawie zakryta od stóp do głów. Miała na sobie ciemną bluzkę z długim rękawem i szare spodnie dresowe, więc wszystkie bandaże były zakryte, tak samo jak i blizny, zarówno te stare jak i nowe. Chciała, aby jej włosy były dłuższe, aby odciągnęły ją od kompleksów, ale nie urosły dużo od incydentu z ogniem z zeszłego roku w Sokovi. Skróciła przypalone końcówki i próbowała wszystkiego, aby rosły one szybciej, ale jej włosy wciąż ledwo sięgały za jej ramiona.

Wiedząc, że nie może nic usłyszeć, Mason i Harry złapali Petera za ramię i odciągnęli go parę metrów od grupy. Peter zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi, kiedy to dwoje nastolatków gapili się na niego. Mimo, że jego wzrost nagle podskoczył, to wciąż był najniższy z ich trójki.

– Um, co się dzie-

– Musisz pocałować J.D – Harry oznajmił, a Mason uderzył go w bok posyłając mu spojrzenie. Harry wzruszył ramionami na niższego chłopaka. – No co?

THE BLADERUNNER •PETER PARKER (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz