« 12 »

652 48 555
                                    

𝖸𝖺𝗇𝗀 𝖩𝖾𝗈𝗇𝗀𝗂𝗇
«         .𝖿𝗈𝖼𝗎𝗌.         »

       Opatrunek na głowie Felixa był czysty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

       Opatrunek na głowie Felixa był czysty. To dobry znak – rana przestała krwawić. Na rękach i nogach, jak gwiazdy na niebie, albo raczej rozsypany mak na białym prześcieradle, malowały się strupki.

       Nie miałem bladego pojęcia, nawet najgłupszego pomysłu, co tamten brunet wstrzyknął Felixowi, w każdym razie Lee nie odzyskał przytomności przez całą noc. Na całe szczęście oddychał... I tak właściwie, to wszystko wyglądało, jakby spał.

       Changbin i ja próbowaliśmy go obudzić i kilka razy wydawało się, że otworzy oczy, ale koniec końców nic z tego nie wyszło i poddaliśmy się. Byliśmy zmęczeni. Bardzo zmęczeni. Bin usnął, siedząc na ziemi i opierając się tułowiem o łóżko, na którym leżał Australijczyk. Promienie wschodzącego powoli słońca padały na zmorzoną płytkim snem twarz szatyna. Nie wiedziałem, czy to może nie przez cienie rolet, ale wydawało mi się, że oko starszego jest podbite, a przez prawą brew ciągnie się zaczerwieniona rysa.

       Ale ja nie umiałem zmrużyć oka, choć tak wyczerpany dawno się nie czułem. Obserwowałem wszystko, siedząc na obrotowym krześle, które odsunąłem od biurka pod ścianę. Kręcąc się na nim lekko raz to w jedną, raz w drugą stronę, obracałem w dłoniach niewielki sześcienny klocek, który zamaskowany chłopak zostawił tej nocy na biurku. Wciąż nie zdobyłem się na odwagę, by go otworzyć i sprawdzić co jest w środku.

       Walcząc z opadającymi powiekami, spojrzałem na kwadratowy zegar z białą ramą i czarną tarczą, wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę piątą trzydzieści, co oznaczało, że Woojin za chwilę będzie wychodził do pracy. Przeciągnąłem się i przetarłem dłonią zmęczoną twarz. Sam nie wiedziałem, dlaczego nie udało mi się zasnąć. Może byłem zbyt roztrzęsiony? Może czułem, że któryś z nas jednak powinien mieć oko na Felixa, a może to te dziwne światło sześcianu, choć blade i niewyraziste, nie dawało mi zasnąć? W pewnym stopniu czułem niepokój, patrząc na ten osobliwy obiekt. Światło brało się jakby znikąd, do tego czasem klocek wręcz parzył w palce, choć w rzeczywistości był zimny jak lód.

       Schowałem przedmiot do szerokiej szuflady biurka, po czym ruszyłem do łazienki, licząc, że może chociaż zimna woda trochę pomoże mi się orzeźwić i rozbudzić.

       Mimo, że na zewnątrz już świtało, korytarz był ciemny i ponury. Nie było tu okien. Beżowe ściany zdobiły zdjęcia, z których postacie zdawały się śledzić wzrokiem każdy mój krok, którego dźwięk odbijał się echem w głuchej ciszy. Wszystkie te uśmiechy wydały mi się nagle sztuczne i szydercze, choć dobrze wiedziałem, że na fotografiach znajduję się tylko ja i moi przyjaciele. Skutki stresu i przemęczania były już tak duże, że nie mogłem ufać własnej głowie.

       Obmyłem lodowatą wodą całą twarz i kark. Wzdrygnąłem się, kiedy poczułem, jak zimne krople spływają mi po plecach. Pozwoliłem im to robić – to dodatkowo mnie pobudzało, a przecież o to mi chodziło. Strzepałem wodę z dłoni, zgasiłem światło łokciem i, unikając wzrokiem swojego odbicia w dużym lustrze nad umywalką, wycofałem się z pomieszczenia.

Awkward Silence ↶𝗦𝘁𝗿𝗮𝘆 𝗞𝗶𝗱𝘀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz