« 15 »

530 47 399
                                    

𝖧𝖺𝗇 𝖩𝗂𝗌𝗎𝗇𝗀
« .𝖿𝗈𝖼𝗎𝗌. »

       Siedziałem na zimnej podłodze, przywiązany do skrzypiących i zardzewiałych rusztowań

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


       Siedziałem na zimnej podłodze, przywiązany do skrzypiących i zardzewiałych rusztowań. Rozgałęziały się piętrami i balkonami na ścianie za mną, zmieniały w most nad moja głową, łączący mury hali przez całą jej szerokość, by na przeciwległej ścianie znów się rozgałęzić. Byliśmy w czymś, co mogło być starą fabryką, garażem, czy hangarem. Właściwie nie robiło mi to większej różnicy... I tak większość czasu spędzałem w świecącym sześcianie, próbując całą energią, jaką dysponowałem, opierać się atakom klaustrofobii.

       Węzeł na moich nadgarstkach był tak mocny, że nawet nie próbowałem, nie miałem nadziei się uwolnić. Wiedziałem, że to bez sensu i zmarnuję tylko siły, których i tak już właściwie nie miałem... Praktycznie nic nie dostawaliśmy do jedzenia. Okazjonalnie coś, co mogło być resztkami z obiadu tamtej siódemki. Trzymali nas tu głównie na samej wodzie. To nią musieliśmy zapijać burczenie w brzuchu. Miałem wrażenie, że niebyłem tu nie wiadomo jak długo, a już głód nie dawał mi spokoju. Co w takim razie było z Seungminem i Hyunjinem...?

       Ale na tym nie kończyła się zabawa – bili nas. Dla czystej frajdy i po to, żeby – jak twierdził Wong – „dać nam nauczkę". Siłą wyciągali nas z więzień i męczyli na oczach pozostałej dwójki. Oni nie znali umiaru. Na to nie dało się patrzeć...

       Nasi prześladowcy często rozmawiali właśnie przy moim sześcianie. W dodatku nie robili tego po chińsku, jak rozmawiali zazwyczaj, i miałem wrażenie, że oni chcieli, bym rozumiał, o czym mówią.

       Ostatnio dowiedziałem się, że Jeongin i Changbin uratowali Felixa od dzielenia naszego losu w tym miejscu. Yukhei oczywiście nie był zbytnio zadowolony. Nie obeszło się bez obelg, wyzwisk i zbicia kogoś po pysku. Jednak niedługo potem usłyszałem, że Seo też już udało im się złapać... Raz nawet miałem wrażenie, że słyszałem jego głos, ale ani razu nie był na „torturach".

       I może to i lepiej dla niego...

       Nigdy jeszcze nie czułem takiego strachu. Paraliżował i odbierał chęci do pozostania żywym. Pozwalał na śmierć, byleby tylko nie musieć czuć bólu... By nie musieć patrzeć i słyszeć...

       Bałem się nie tylko o siebie samego – ja czułem się względnie bezpiecznie. Byłem najmniej poturbowany z całej naszej trójki i nie był to skutek tego, że przywieźli mnie najpóźniej. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, jaki był tego powód... Miałem wiele siniaków i kilka guzów, a podczas oddychania momentami czułem kłujący ból w okolicy żeber. Ale to była tylko kropla w morzu, w porównaniu z tym, jak wyglądał Seungmin –chłopak stracił wszystkie kolory. Podbite oczy były zmęczone i puste. Przez policzek ciągnęła się szrama, usta były tak suche i spękane, że zacząłem się obawiać, czy w ogóle wypija to, co nam dają. Z nosa co chwila puszczała mu się krew. Widziałem każdy cios skierowany w niego, po moim przymusowym dołączeniu do tej jakże wesołej karuzeli, i nawet nie miałem odwagi myśleć, jak wyglądała reszta jego ciała...

Awkward Silence ↶𝗦𝘁𝗿𝗮𝘆 𝗞𝗶𝗱𝘀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz