11.

7.4K 269 1
                                    

Penelope

Nie spodziewałam się, że Leo mnie odwiedzi ani późniejszej wizyty Rayana. Ale co do jednego mój brat miał racje. Ojciec nie był zadowolony wręcz pałał gniewem do Rayana, gdy im wszystkim powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy. Macocha od razu wstała i zaczęła nam gratulować a tata po prostu siedział i patrzył się na nas gniewnie. Przez całą kolacje nie odzywał się do nas nawet, gdy wychodziliśmy. Jestem pewna, że coś dla mnie szykuje. Dopiero teraz zaczyna analizować jego zachowania. Mam krótką przerwę w pracy i mogę na chwile odetchnąć od całego zamieszania, ale ja zamiast odpocząć zaczynam się zamartwiać. Nie daje mi to spokoju od dłuższego czasu. Muszę chyba skonfrontować się z ojcem, aby w końcu wyjaśnił mi, o co mu chodzi.

- Pani Prezes Pan Lance do pani przeszedł. Mówi, że to ważne.- Jelen jest lekko poddenerwowana.

O wilku mowa.

- Wpuść go.- odpowiadam.

Wstaje i czekam. Ojciec jak zawsze w nienagannym garniturze przekracza próg mojego gabinetu. Twarz ma ściągnięte jakby szykował się na batalie.

- Nie zgadzam się na wasz ślub.- przechodzi od razu do rzeczy.

- Wybacz tato, ale nie masz tu nic do powiedzenia. Wyjdę za Rayana czy ci się to podoba czy nie.- mówię spokojnie.

- Oczywiście, że mi się to nie podoba. Nie kogoś takiego jak on chciałem dla ciebie na męża. Zasługujesz na kogoś, kto będzie cię miał na pierwszym miejscu a nie swoją firmę. Zaniedbałem przez nią twoją matkę, czym zapłaciłem jej życiem. Nie pozwolę abyś i ty przez to przechodziła.- mówi ze smutkiem w oczach.

Jestem zaskoczona jak nie zszokowana. Tata nigdy nie wspomina o mamie. Jest to dla niego zbyt bolesne.

- Tato nie musisz się o mnie martwic. Oboje zgodziliśmy się na podpisanie intercyzy. Jest tam wszystko zapisane. Ja też dużo czasu spędzam w firmie.- patrzę na niego łagodnym wzrokiem.

- Owszem teraz tak, ale gdy pojawia się dzieci będziesz potrzebna w domu. Najpewniej zatrudnisz kogoś do pomocy a wszystkim będziesz kierować zdalnie, ale czy masz pewność, że on też jest w stanie to dla ciebie zrobić, gdy będziesz go najbardziej potrzebować?- pyta patrząc mi w oczy.

Oj tato gdybyś tylko wiedział, po co to wszystko. Podchodzę do niego i przytulam go. Na początku jest zaskoczony, bo bardzo rzadko się do niego przytulałam. Nawet, gdy byłam mała.

- Doceniam twoja troskę tato, ale proszę cię zaufaj mi. Jeśli to, co jest miedzy mną a Rayanem nie wypali to będzie to moja lekcja, którą przeżyje. Jestem wszak twoją córką. Przechodziłam gorsze rzeczy i stawałam się dzięki temu silniejsza.- mówię.

- Nie chce po prostu córeczko żebyś niepotrzebnie cierpiała.- odzywa się tata.

- Wiem. Żaden rodzic nie chce tego dla swojego dziecka. Ale ja mam was i jestem pewna, że ty, Leo i Raychel mi pomożecie, jeśli będę w potrzebie.- odsuwam się od niego.

- Oczywiście. Zawsze możesz na nas liczyć.- mówi tata.

Ojciec jeszcze nigdy nie był dla mnie tak ludzki. Chyba muszę porozmawiać z macochą czy aby na pewno z tata wszystko jest dobrze. Jeśli zapytam się jego to mi nie powie. Teraz pozwalam mi wyjść bez przyciskania go do ściany i żądania wyjaśnień, ale na pewno tak tego nie zostawię. Przez resztę popołudnia zastanawiam się nad jego zachowaniem w wyniku, czego nie mogę skupić się na pracy. Szkoda, że nie mogę taka po prostu sobie wyjść. Z braku laku zaczynam bawić się telefonem. Wiem, że i tak nic już nie zrobię, ale przynajmniej, jeśli ktoś będzie czegoś ode mnie potrzebował będę dostępną. Pierwsze, co to wchodzę w galerie i przeglądam zdjęcia. Od razu trafiam na fotografie przedstawiająca mnie i Rayana w dniu, gdy mi się oświadczył. Miałam wstawić to zdjęcie na media, ale zapomniałam. Od razu nadrabiam to i publikuje na swoim Instagramie dodając odpowiednie hasztagi. Nie muszę długo czeka a pojawiają się pierwsze komentarze.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz