14.

6.6K 251 1
                                    

Rayan

Gdy tylko ją zobaczyłem chciałem do niej podejść i pocałować. Wygląda obłędnie w długiej delikatnej sukni. Siłą ustał m na miejscu. Szybko spojrzałem na Kevina i Lucka. Chłopaki stoją po mojej prawej stronie, gdy ja jestem odwrócony i patrzę na Lope. Gdy jej ojciec oddaje mi jej rękę mówi słowa typowe dla każdego ojca. Obiecuje, że będę jej pilnował i nigdy jej nie zranię. Stajemy przed pastorem ramie w ramie. Cały czas trzymam ją za rękę. Ksiądz zaczyn swoją część. Stoimy przed nim cierpliwie czekając na naszą część. W końcu odwracamy się do siebie twarzami i bierzemy za ręce.

- Jeśli chcielibyście wyrazić swoje uczucie do siebie nawzajem macie teraz na to okazje.- mówi pastor.

Spoglądam na Lope. Kiwa do mnie głową. Dobra zacznę ja. Biorę głęboki wdech.

- Lope, gdy tylko cię zobaczyłem pomyślałem, że jesteś moją szansą. Od razu poczułem, że może nam wyjść. Z miłością jak w biznesie trzeba czasem zaryzykować, aby móc mieć coś więcej. Nie wiesz nawet jak jestem szczęśliwy, iż teraz tu razem stoimy.- mówię.

- Rayan praktycznie, gdy tylko wszedłeś w tedy do mojego gabinetu na nasze pierwsze spotkanie poczułam, że coś mnie trafiło. Później wszystko potoczyło się miedzy nami tak szybko, ale cieszę się. Jeszcze wiele chwil przed nami tych dobrych i złych, ale mam nadzieje, że żadne nie będziemy żałować żadnej z nich.- mówi spokojnie patrząc mi w oczy.

- Wyraziliście, co do siebie czujecie. Jeżeli jest wśród nas ktoś, kto zna powód, dla którego ta dwójka nie powinna być razem niech wyrazi swój sprzeciw teraz lub o nim zapomni.- pastor patrzy na wszystkich.

My również się odwracamy, ale na nasze szczęście nikt się nawet nie podnosi.

- W takim razie proszę wymieńcie się obrączkami.- mówi ksiądz.

Luck wyciąga tą, którą muszę wsunąć na palec Penelope. Ona również odbiera moją od swoje przyjaciółki.

- Penelope przyjmij te obrączkę na znak mojej miłości i wierności. Dopóki śmierć nas nie rozłączy.- mówię biorąc jej rękę i wsuwając srebrny krążek na jej palec.

- Rayanie przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności. Dopóki śmierć nas nie rozłączy.- Lope powoli nakłada obrączkę na moją rękę.

- W imieniu kościoła i powierzonych mi praw ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.- ogłasza pastor.

Przyciągam Lope patrząc jej w oczy do siebie i dotykam jej ust. Na początku całus jest lekki, ale oboje go pogłębiamy. Nasi goście wiwatują. Nie chce szybko przestawać, ale niestety musimy. Uśmiecha się do mnie nim odwracamy się do zgromadzonych.

- Przedstawiam Państwa Palmer.- mówi klecha.

Wychodzimy, jako pierwsi z kościoła i ruszamy do limuzyny. Życzenia i prezenty przyjmiemy już w domu mojej mamy, bo jest zbyt zimno na dworze. Pomagam jej wsiąść tak, aby nie uszkodziła sukni. Macham jeszcze wszystkim na pożegnanie zanim wsiądę do limuzyny. Oddycham z ulga, gdy ruszamy w drogę. Lope spogląda na mnie a ja nie jestem w stanie nic wyczytać z jej oczu.

- Przeżyliśmy ceremonie teraz tylko zostało nam przyjęcie.- mówi.

- Damy rade. Pięknie wyglądasz w tej sukni.- mówię patrząc na nią.

- Dziękuje ty również dobrze się prezentujesz.- odpowiada.

- Miałaś wątpliwości dziś przed tym wszystkim?- pytam po chwili ciszy.

Ja miałem. Ciężko mi to przyznać, ale miałem.

- Lekkie. Zastanawiałam się jakbyś zareagował gdybym zostawiła cię bez słowa czekającego przed ołtarzem.- mówi lekko się uśmiechając.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz